"Miłość musi być" Sylwii Kubik to naprawdę chwytająca za serce powieść. Bernadetta to młoda kobieta, która pała miłością wielką do motocykli. Od dziecka te maszyny i sport związany z wyścigami motocyklów ją pasjonował.
" - W życiu trzeba iść za głosem serca i robić to, co się kocha..."
A wiecie, że kiedy kobieta wybiera sobie na pasję albo co gorsza na zawód typowo męski kierunek, to nie jest jej łatwo. W wielu zawodach obserwujemy, jak to kobiety przecierają szlaki i próbują swoich sił w męskich zawodach, w męskich zainteresowaniach. Bo gdzie niby jest stwierdzone, że MY, KOBIETY nie możemy być mechanikami samochodowymi, stolarzami, piekarzami lub interesować się tak jak Berni w tej historii motocyklami?! No z tego co mi wiadomo - to nigdzie nie ma tego zapisane, tylko po prostu mężczyźni czasem myślą przyziemnie, że kobiety nie dadzą sobie rady w tych "męskich" zainteresowaniach czy zawodach.
"- Też będę jeździła...
Tym zdaniem zaczynała każdy dzień. To był jej cel i marzenie."
Berni tutaj też łatwo nie miała. Szlifowanie jej pasji okupione było wielkim trudem, smutkiem i wieloma niemiłymi sytuacjami lub słowami. Ale czego się nie robi dla swojej pasji! Ta młoda kobieta pokazuje wszystkim, że warto walczyć o swoje marzenia, że warto rozwijać swoją pasję i fajnie, kiedy ma się u boku kogoś, kto nam dobrze życzy. Ona tutaj miała rodzinę i kilka innych osób, które ją wspierały, ale nie zawsze doceniała to co w tej chwili inni dla niej robili i jak jej doradzali. No cóż. Czasem lubimy zrobić po prostu na złość dobrym radom. Ale uczymy się na błędach. Bernadetta za swoje błędy musiała też słono zapłacić. Uznała, że w tym momencie najlepiej zrobi wyjeżdżając do Grecji do dziadków. Tam zaznała innego świata, przebywała z innym towarzystwem i miała sporo czasu na przemyślenia. Do jakich doszła wniosków? Co postanowiła dalej ze sobą zrobić? Czy wróciła do Polski i na tor? A może poznała w Grecji miłość i ku uciesze dziadków postanowiła tam osiąść? Sami doczytajcie, bo nic więcej nie zdradzę.
Napiszę tylko, że ta historia spodobała mi się od pierwszej strony. No tak się wciągnęłam w historię Bernadetty, że kartka za kartką czytałam i raz dwa przeczytałam. Pióro Sylwii jest lekkie, bardzo przystępne, czyta się rewelacyjnie, do tego życie bohaterów wciąga nas na maksa, przeżywamy z Berni jej wzloty i upadki, jej sercowe rozterki, a nawet zazdrościmy jej tych dziadków w Grecji i możliwości przebywania tam w nieograniczonym czasie. Eh... No dobra, Ania wracaj na ziemię :) Miałam pisać o książce :) Zatem, dzieje się tu sporo, mamy naprawdę świetną powieść z wątkiem romantycznym oraz z piękną choć trudną i wymagająca pasją. Bohaterka pokazuje jak czasem jest trudno zawalczyć o swoją pasję, ale że warto to robić! Wiele z przeżytych tutaj sytuacji jej dokopało w życiu, ale też wzmocniło. Widać, jak ta młoda kobieta w świecie motocrossu potrafi utrzeć nosa niejednemu facetowi! I brawo dla Berni za to!!!! Dodam, że to lektura obowiązkowa dla wszystkich! Łapcie za książki i do czytania Was zachęcam. I gwarantuję, że Bernadetta i jej historia zostanie z Wami na długo. Bo ta historia wdziera się do serducha.
Opinia bierze udział w konkursie