Gdybym nie czytała reportaży Swietłany Aleksijewicz o Rosji, gdybym nie przeczytała ?Wyspy kanibali?, czy wspomnień tych, którzy przeżyli blokadę Leningradu, to może ta lektura zrobiłaby na mnie większe wrażenie. A tak miałam wrażenie, że jest odrobinę odtwórcza, że opisuje historie, która już znam. Z drugiej strony świetnie je porządkuje, podsumowuje. Reportaż może być odkrywczą lekturą dla tych z was, dla których Poradziecja jest terra incognita. Autorka spotykała się z różnymi kobietami, biednymi i zamożnymi, wykształconymi i prostymi chłopkami, muzułmankami i ateistkami. Każda z nich ma własną historię. Nawet gdy dla nich jest to zwyczajne życie, które niczym nie różni się od tego, które wiodły ich matki lub babki, to dla współczesnego czytelnika jest ono absolutnym zaskoczeniem. Trud jaki wkładają bohaterki reportaży w codzienne zmagania, wyzwania, jakie stawia przed nimi życie są różnorodne, lecz wszystkie historie pokazują silne kobiety. Dbające o rodzinę, zwłaszcza w ciężkich czasach pieriestrojki, czyli w latach dziewięćdzisiątych dwudziestego wieku. Ten reportaż to hołd złożony kobietom, ich życiu, ich decyzjom. Nawet gdy były trudne i niepopularne, nawet gdy życie małżeńskie okazywało się pełne przemocy, nawet gdy zmuszone były organizować pogrzeby własnym dzieciom. Książkę czyta się błyskawicznie, napisana jest w przyciągający uwagę sposób. Wydaje się wam, że wiecie sporo o Rosji ? cóż, bardzo prawdopodobne, iż i tak was zaskoczy. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie