"Mister Mecenas" to kontynuacja "Małej" Gosi Lisińskiej, tym razem opowiadająca historię szalonej przyjaciółki tytułowej bohaterki. Kto czytał tamten tom, ten już trochę zdążył poznać charakterek Tośki Grzybczyk, ale dopiero teraz będzie mógł spojrzeć nieco głębiej niż tylko na zewnętrzną fasadę budowaną latami przez fryzjerkę z Tychów.
Ja tę bohaterkę kocham, jest świetna, odważna, przezabawna, lojalna w stosunku do swoich przyjaciół i gotowa oddać za nich życie, a przy tym jest tak uroczo kiczowata. ;)
Świetnie gra swoim wizerunkiem i chociaż nieudane małżeństwo i średnie wsparcie rodziny odbiło się nieco na jej samoocenie, co było bardzo smutne, to nadal całkowicie się akceptuje i myślę, że mogłaby być wzorem dla niejednej dziewczyny wątpiącej w swoją wartość.
A Adam? Brat jej najlepszej przyjaciółki, nieco młodszy i bardziej wykształcony, chodzacy ideał, o którym Tośka nawet nie śmie marzyć. No dobra, może coś tam, trochę, przez lata jej się wyobraziło, ale absolutnie nie wierzy, że odnoszący sukcesy prawnik mógłby ustatkować się właśnie z nią - starszą, rozwiedzioną fryzjerką.
A jednak wspólny cel - czyli sprawienie, aby Gosia po okropnym rozwodzie była szczęśliwa - zbliża ich do siebie, budząc w obojgu cichą nadzieję na coś pięknego.
Tylko czy ich relacja ma w ogóle sens?
Czy zwykłe pożądanie może zmienić się w poważny związek?
No cóż... łatwo nie będzie.
Akcja dzieje się niemal równocześnie z wydarzeniami w "Małej", więc myślę, że nawet można czytać te książki w odwrotnej kolejności. Mi było bardzo miło wrócić do historii Gosi i Michała, ale też zobaczyć ją z nieco innej perspektywy, gdzieś tam w tle.
Co do Tosi i Adama, kocham ich oboje, choć to ona grała tu pierwsze skrzypce.
Poznaliśmy jej myśli, jej przeszłość i jej poglądy, co sprawiło, że ta bohaterka okazała się dużo bardziej złożona i ciekawa, niż mogłoby się to wydawać na początku. Chwilami było mi przykro, chwilami się wzruszałam, a chwilami ją podziwiałam, ale przez cały czas darzyłam ją sympatią.
Autorka świetnie tę postać zbudowała i choć nie wiem, czy na żywo byśmy się z Tośką polubiły, to w książce jej charakterek dodaje dużo humoru i jakiejś takiej ostrości do fabuły.
Adam wydaje się natomiast świetnie ją równoważyć, aczkolwiek ten jego spokój jest w niektórych sytuacjach jedynie pozorny. On też potrafi być stanowczy, kiedy trzeba, a to, jak Tosia zmienia się w jego obecności, jest przesłodkie.
Gosia Lisińska pisze bardzo lekko i przez książkę się dosłownie płynie. Humorystyczny wydźwięk też w tym pomaga, a kilka gorących scen dodaje nieco pikanterii i sprawia, że otrzymujemy wspaniały komediowy romans, spójny i pełen emocji, ale przy tym lekki i wciągający.
Nie jest to jednak banalna historyjka. Porusza też kilka smutniejszych, trudniejszych tematów, jak problemy z samoakceptacją, z poczuciem własnej wartości i wyrażaniem siebie.
Jestem po raz kolejny oczarowana i nie mogę zdecydować się, którą z książek wolę, ale na pewno chciałabym przeczytać coś jeszcze w tym stylu!
8/10
Opinia bierze udział w konkursie