Każdy z was zna kogoś, kto lubi trochę podkoloryzować życie. Kogoś, kto potrafi fajnie opowiadać, ale ciężko powiedzieć ile w tym jest prawdy. Kimś takim jest bohater komiksu Mocny w gębie autorstwa pierwszego polskiego zdobywcy prestiżowej Hugo Award, Bartosza Sztybora. Tylko czy za jego słowami idą czyny? Przekonajmy się.
Zaczynamy lekturę komiksu i już na starcie zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to pierwsza lepsza historia. Grupka znajomych, jak się później okazuje, robiących w gangsterce, opowiada sobie historię legendarnego twardziela. Każdy pamięta ją nieco inaczej. Ostatecznie staje na tym co mówi lider gangu, bo kto by się mu sprzeciwił. Ba, młodzi chcą mu zaimponować i zrobią wiele by wkraść się w jego łaski. Kimś takim jest Al. Problemem Ala jest jednak Era, który zdecydowanie go wyprzedza i bryluje w okolicy.
Mocny w gębie to nietypowa opowieść o dzieciakach z ulicy, dla których największym autorytetem jest miejscowy gangster. Co tu dużo mówić. Sposobem na wybicie się z nijakości jest dla nich dilowanie dla wielkich szych. Jak to ładnie określa policjant: ?to dobre dzieciaki?. Niestety, nasz główny bohater jest skłonny zrobić wszystko by wyprzedzić Erę i do głowy przychodzą mu głupie pomysły. W końcu to dzieciak i nie do końca poważnie pojmuje różne sprawy. Z komiksu przekonujemy się o tym, że czasem lepiej odpuścić i nie przejmować się wszystkim.
Akcja komiksu toczy się w Berlinie, a jego bohaterami są w większości przedstawiciele różnych mniejszości narodowych. Tak naprawdę, miejsce akcji zdaje się nie mieć większego znaczenia dla rozwoju fabuły. Równie dobrze mogłoby to być jakieś polskie blokowisko. Spokojnie można tę treść rozumieć uniwersalnie i umieścić ją w różnym miejscu i czasie. Istotne są tu prawa jakimi rządzi się ulica oraz ich wpływ na postrzeganie świata przez młodych ludzi.
Zarówno wizualnie jak i fabularnie Mocny w gębie z pozoru wydaje się być bardzo prostym komiksem. Nie mamy tutaj przepięknych pejzaży, czy ulic miasta żywcem wyjętych z topografii Berlina. Wygląd postaci jest odpowiednio wyolbrzymiony i uproszczony, ale całość doskonale się ze sobą spina. Autor mógłby jednak bardziej zagłębić się w problemy nastolatków, dla których jedynym wyjściem staje się przestępczość. Tutaj historia sprawia wrażenie bardziej wstępu do jakiejś większej opowieści.
Całość jest wciągająca i bardzo przystępna. Czyta się to łatwo i przyjemnie. O ile jednak z Rahimem i jego historią możemy się jakoś utożsamić, to już nie można powiedzieć tego o innych bohaterach. Zostali oni przedstawieni dość pobieżnie i zdawkowo. Stanowią bardziej uzupełnienie komiksu i tło dla losów głównego bohatera, choć widać w nich potencjał. Gdyby tylko bardziej rozwinąć fabułę i rozbudować świat przedstawiony, Mocny w gębie wypadłby o wiele lepiej.
Nie oznacza to jednak, że komiks mi się nie spodobał. Gołym okiem widać talent pisarski autora. Chciałoby się tylko bardziej rozbudowanej opowieści, a takiej tutaj nie otrzymujemy. Puenta historii jest mocna i wiarygodna co niejako usprawiedliwia braki komiksu, o których napisałem we wcześniejszych akapitach. Myślę, że tą swego rodzaju prostotę docenią młodsi odbiorcy, którzy zdecydowanie bardziej oczekują szybkiego tempa i prostej w odczytaniu treści. Niewątpliwie Mocny w gębie zachęcił mnie jednak by lepiej poznać twórczość autora komiksu Bartosza Sztybora.
Opinia bierze udział w konkursie