,,Jestem Molly. I tworzę swój własny świat."
Wow, ta książka totalnie mnie zaskoczyła. Jednym słowem: Petarda !
Dotychczas moje spotkania z Agnieszką Lingas-Łoniewską były nieco inne, bo też i książki autorki były nieco inne. Jednak gdy usłyszałam o serialu oryginalnym Empik Go ,Molly" na podstawie powieści tej autorki i przeczytałam opis tej historii przepadłam i postanowiłam już nie wiem który raz z kolei dać szansę wrocławskiej pisarce. Już sama okładka tej powieści jest naprawdę ,,dopieszczona" i naprawdę mi się spodobała, ale to, co kryje się za nią to naprawdę ... bardzo dobra, a wręcz magnetyczna historia. Czyli coś, na co liczyłam ...
On pamięta ją z dzieciństwa. Była dziewczynką, która razem z nim się bawiła i odeszła z jego życia. Po kilkudziesięciu latach ich ich drogi ponownie się ze sobą stykają. Jednak ona nie jest już tą małą dziewczynką, z którą budował budowle z klocków. Dzieli ich wiele, ale łączyć może jeszcze więcej ...
Już na samym początku tej powieści autorka doskonale wprowadza nas w całą tę otoczkę i tłumaczy skład wziął się pomysł na ,,Molly" - historię nieposkromionej dziewczyny i ułożonego biznesmena. Tak naprawdę zdradzę Wam małą tajemnicę - Molly i Wiktora nie da się nie lubić. To po prostu awykonalne. Oboje mają w sobie tak wiele sympatycznych cech, że naprawdę już niemalże od pierwszej kartki wiedziałam, że ta dwójka to może być z jednej strony pociągające a z drugiej iście wybuchowe połączenie. Molly ma dwadzieścia jeden lat i dobrze wie, że w życie nie jest pięknie. Wiele przeszła, ale teraz stara się wyjść na prostą. Razem ze swoim przyjacielem Robertem trzymają się razem i starają się iść do przodu. Jednak Molly, a właściwie Melania nie jest zwykłą dziewczyną - ona chce budować swój własny świat, nie boi się wyzwań i przede wszystkim nie ma zamiaru się cofać. Lubi życie na krawędzi, doskonale włamuje się do samochodów, ale przy tym ma też wiele innych talentów, między innymi ten do przedmiotów ścisłych. A co do naszego głównego bohatera, czyli Wiktora, to nie będę ukrywać, że to taki mężczyzna, którego zapewne wiele kobiet uznałoby za mężczyznę idealnego i co ciekawe nie jest wcale żadnym bad boyem. To ułożony, stabilny wręcz biznesmen, który ma na koncie wiele sukcesów. Wiktor stara się być uczciwy, próbuje pomóc Melanii, ale też nie da się ukryć, że czuje poczucie winy w związku z tym, czego dopuścił się jego ojciec. Nie jest też wcale kryształowy, ma na sumieniu wiele tajemnic, ale spodobało mi się w nim to, że się nie poddawał. Jego koleje losu z Molly są naprawdę pokręcone, a on mimo wszystko od samego początku wiedział czego chce. Co ciekawe jednym z atutów tej powieści jest to, że tak naprawdę role tutaj się odwracają - to nie on jest tym ,,bad", a ona. To nie on jest nieprzystępny, odsuwa się od uczuć, ale ona. To takie naprawdę fajne urozmaicenie, bo zwykle przyzwyczailiśmy się do tego, że to mężczyzna jest skomplikowany, ucieka od uczuć, a tymczasem tutaj jest całkowicie na odwrót, a bohaterowie i tak pozostają naprawdę ,,ludzcy".
Gdy wgłębiałam się w książkę i czytałam zachowaniu głównej bohaterki, to już nie miałam obiekcji co do tego dlaczego na samym początku książki pojawiła się informacja o tym, że Molly to też potoczna nazwa narkotyku podobnego do metamfetaminy, bo zaeówno ta książka, jak i główna bohaterka rzeczywiście są jak narkotyk. Im więcej kartek książki było już za mną, tym bardziej miałam wrażenie, że nie mogę się od niej oderwać. I zresztą zarwałam dla niej całą noc, czego naprawdę nie żałuję. Agnieszka Lingas - Łoniewska naprawdę miło mnie zaskoczyła. Podchodziłam do tej książki nieco sceptycznie, ale nie będę przeczyć - ,,Molly" to naprawdę jedna z lepszych powieści, które miałam okazję przeczytać w tym roku. I choć jest w niej kilka rzeczy, które mi się nie podobały, jak między innymi nieco postrzępiony koniec i miejscami nieco dziwna dla mnie narracja, to i tak mogę śmiało powiedzieć, że ta książka jest taką historią, którą naprawdę zapamiętam na długo. Miałam po niej książkowego kaca i naprawdę czuję, że gdyby nie koniec, który mam wrażenie autorka poprowadziła tak, jakby nie wiedziała, jak do końca ma postąpić, to z pewnością ta książka byłaby jeszcze lepsza. Pod koniec coś gdzieś mi zgrzytało, ale sama końcówka sprawia, że pędziłam przez wszystkie kartki, by poznać zakończenie, a i tak pod koniec moje serce na chwilkę o mało co nie zatrzymało się w niepewności. Samo zakończenie też jest powiedziałabym słodko-gorzkie i zasmuciło mnie nieco, ale myślę, że przez to jeszcze bardziej zostaje w pamięci.
Oprócz tego chciałabym nawiązać też nieco do serialu Empik Go, bo to właśnie od niego zaczęło się moje zainteresowanie tą pozycją. Przesłuchałam go i szczerze muszę powiedzieć, że audiobooki nie są raczej dla mnie. Po prostu sama otoczka serialu mi się spodobała, ale słuchając jego fragmentów raczej mimo wszystko wolę wersję papierową.
,,Molly" jest dla mnie naprawdę bardzo wielkim zaskoczeniem, bo nie spodziewałam się, że w swoje ręce dostanę tak dobrą powieść. Melania i Wiktor wciągnęli mnie do swojego świata całkowicie i nie pozwolili na to, bym szybko z niego wyszła, a ich historia z pewnością zostanie ze mną naprawdę na długo. Jednym zdaniem - Ta powieść to naprawdę coś, co warto przeczytać w tym roku. Ma kilka małych wad, ale niemalże od pierwszego zdania skradła moje czytelnicze serce. Nie pozostaje mi więc nic innego jak szczerze polecić Wam historię i zapewnić, że Molly wciągnie Was z całą siłą i nie wypuści aż do ostatniej kartki !
...