Autorka książki przenosi czytelnika do Bydgoszczy roku 1926. Na wysepce na Zimnej Wodzie zostają odnalezione zwłoki młodej kobiety, która została brutalnie zamordowana. Aspirant Andrzej Fąferek przejmuje kierownictwo nad śledztwem, starając się wykryć sprawcę tego bestialstwa. Szybko jednak okazuje się, że brutalna zbrodnia to dopiero początek serii morderstw, które wyraźnie odcisną swoje piętno na mieszkańcach miasta, które stosunkowo niedawno ponownie znalazło się w granicach naszego kraju. Policjanci biorący udział w sprawie przerażeni są nie tylko wynaturzeniem sprawcy, ale również całą otoczką, którą tworzy on wokół swojego czynu. Muszą oni wspiąć się na wyżyny swoich możliwości i wykorzystać wszelkie najnowocześniejsze techniki śledcze, aby złapać seryjnego mordercę, który zdaje się wybierać swoje ofiary w sposób dość losowy.
Pod względem konstrukcji wątku kryminalnego książka prezentuje się całkiem dobrze. Przedstawiona tutaj sprawa morderstw jest intrygująca i prowadzona przez autorkę od samego początku w poprawnym stylu. Cała akcja utrzymana jest na odpowiednim poziomie napięcia, nie pozwalając sobie na wyraźniejsze spadki jakości, dodatkowo co jakiś czas oferując czytelnikowi odrobinę mocniejszy fragment fabuły. Małgorzata Grosman bardzo udanie sięga po wiele sprawdzonych kryminalnych schematów, które w ujęciu fabularnym przy dodatkowej treści autorskiej tworzą naprawdę udaną całość. Co prawda bardziej wymagający czytelnik może zarzucić tytułowi w niektórych momentach nazbyt widoczną odtwórczość, trudno jednak wynaleźć na nowo koło i w przypadku kryminałów po prostu należy posiłkować się pewnymi wzorcami mistrzów tego gatunku. Jednym z ciekawszych elementów dzieła jest skupienie się na ?nowoczesnych? jak na tamte czasu technikach śledczych, które teraz z perspektywy czasu mogą wydawać się nie tyle trywialne ile oczywiste nawet dla laika.
Całkiem nieźle wykreowani (w kontekście samego wątku morderstwa) są również bohaterowie książki, którzy wydają się osobami z krwi i kości (o tym troszkę dalej). Zarówno Fąferka, jak i inni policjanci zaangażowani w sprawę morderstw, są zwykłymi ludźmi, którzy muszą wykonać masę tytanicznej i żmudnej pracy, aby posunąć śledztwo do przodu. Zdarza się im również działać pod wpływem chwili czy emocji, co przecież może mieć wymierny wpływ na całe prowadzone śledztwo, na dodatek dość często prowadzone przez nich sprawy mają odbicie na ich życiu osobistym. Szkoda, że nie pokazano mocniej ich relacji rodzinnych/prywatnych, które mogły jeszcze bardziej uwypuklić poszczególne postacie. Słowa uznania dla autorki należą się za kreację mordercy, który co prawda nie jest tutaj przedstawiony w sposób dość bezpośredni, ale jego początkowo enigmatyczność nadaje całej książce ciekawego kształtu.
Pewną wartością dodaną książki jest mieszanie przez autorkę faktów i fikcji literackiej. Pojawiające się tutaj niektóre postacie mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości łącznie z pełnionymi przez nie funkcjami społecznymi. To samo dotyczy opisanych w książce miejsc, które mają swoje odbicie w rzeczywistości (niektóre z nich wciąż istnieją). Nie mniej jednak będzie to miły dodatek tylko dla kogoś mieszkającego w Bydgoszczy lub znającego to miasto, bo raczej cała reszta czytelników z innych rejonów kraju nie będzie na to zwracać większej uwagi.
Po wymienieniu zalet publikacji należy również poświęcić trochę miejsca ewentualnym wadom. W większości publikacji nawet tych najlepszych musi pojawić się przysłowiowa malutka łyżeczka dziegciu. W tym przypadku jest to retro klimat dzieła, a raczej jego brak. Pomimo tego, że akcja książki dzieje się w okresie międzywojennym, klimat wolnego kraju, w którym panuje zarówno euforia, jak i pewnego rodzaju mrok wywołany traumą wojenną nie jest zbytnio wyczuwalny. Sama Bydgoszcz, która dopiero co dołączyła do macierzy, pokazana została dość nijako. Wszystko to wynika gównie z bardzo oszczędnych opisów stosowanych przez autorkę. Od samego początku skupia się ona tylko na wątku kryminalnym i niczym więcej. Warstwa obyczajowo ? społeczna, która mogła pogłębić fabułę, została tutaj potraktowana jako mało istotny dodatek.
Mord na Zimnych Wodach to książka ze sporym potencjałem, który niestety nie został do końca wykorzystany. Miłośnicy kryminałów co prawda otrzymują dobrze napisany wątek zbrodni, jednak po zakończonej lekturze w czytelniku kiełkuje pewne uczcie ?niedostatku literackiego?. Moim zdaniem warto jednak tytułowi dać szansę i oddać się chwili kryminalnej rozrywki.
Opinia bierze udział w konkursie