"Mordercy" to osobista opowieść Davida Wilsona, naczelnika więzienia, eksperta i profesora kryminologii.
Autor na przestrzeni lat prowadził przesłuchania i rozmowy z przestępcami. Jak sam określił odbywa z nimi "partię ludzkich szachów". Ta metafora przypadła mi do gustu, bo rozgrywka wymaga, aby każdy ruch był przemyślany, a przeciwnik zwykle do łatwych nie należy.
Książka została podzielona na tematyczne rozdziały, przybliżając np. takie kwestie jak morderstwa masowe, młodocianych zabójców, dziciobójców czy np. tych cierpiących na psychopatię. Należy zaznaczyć, że czytelnik nie doświadczy w tej lekturze opisów krwawych zbrodni, gdyż książka ma charakter psychologiczny.
Mi oczywiście najbardziej do gustu przypadł rozdział o profilowaniu brutalnych mężczyzn, w intrygujący sposób przybliżone zostało rozwinięcie dyscypliny profilowania, od czasów amerykańskich początków.
Autor wyraźnie zaakcentował swoją wiarę w proces modyfikacji osobowości jednostki społecznej, w celu przystosowania jej do życia w społeczeństwie, a czytelnik zagłębiając się w reformę więziennictwa na przestrzeni lat, zaczyna dostrzegać kwestie problematyczne.
Po przeczytaniu tej książki towarzyszyło mi uczucie, że David Wilson podarował mi autentyczny kawałek siebie. Przedstawiał fakty, które miały wpływ na jego tok myślenia, kwestie teoretyczne potwierdzał praktycznymi przykładami. Jeszcze większej dozy autentyczności dodały opowieści, w których Wilson pokazuje, że jest omylny i nie zawsze podczas konfrontacji z osadzonym, zachował się tak jak powinien.
Ważnym, a zarazem ciekawym tematem poruszonym w tejże lekturze, jest kreacja seryjnych morderców przez media. Seryjni sprawcy to rzadkość, jednak ma się to nijak do tego jak telewizja, film czy książki to przedstawiają.
W ramach ciekawostki posłużę się przykładem Jo Nesbo, który kazał swojemu fikcyjnemu detektywowi, wytropić sześciu seryjnych morderców, nawet jeśli Norwegia (gdzie rozgrywają się jego powieści) doświadczyła tylko jednego takiego przypadku.
Książka jest ciekawa, jednak jeśli ktoś liczy na opisy zbrodni i dialogi na linii kryminolog-sprawca, to jest ich tutaj niewiele. Dla mnie była ciekawym doświadczeniem, nie mogłam się powstrzymać od porównywania Davida Wilsona z Christopherem Berry-Dee. Moje wnioski są takie, że choć obaj Panowie działają na brytyjskiej arenie, mają tożsamy zakres obowiązków, to ich spojrzenie na kryminologię jest różne. Styl i sposób pisania też jest totalnie odmienny. Może zatem jeśli komuś nie przypadły do gustu książki Pana Berry-Dee, to odnajdzie się w książce Pana Wilsona?
Opinia bierze udział w konkursie