?Mordercze instynkty? to moja pierwsza książka Marcela Mossa. Jako aktywny użytkownik mediów społecznościowych często spotykałam się z pozytywnymi recenzjami jego powieści, jednak, jak dotąd nie miałam okazji osobiście zapoznać się z piórem autora.
Od razu muszę wspomnieć, że tytuł książki, która jest przedmiotem tej opinii, pozornie wydaje się taki uniwersalny, jeśli chodzi o thriller: morderstwo i instynkt. Jednak z pełnym przekonaniem, teraz ? kiedy jestem już po lekturze ? przyznaję, że w tych dwóch słowach jest cały sens niniejszej powieści.
Na początku autor wprowadza czytelnika w trzy historie złudnie obcych sobie ludzi.
Kamila za chwilę wychodzi za mąż za Wojtka. Wszystko układa się wspaniale: jest kochana przez męża, który okazuje jej uczucia, zrozumienie i wsparcie, matka Wojtka jest oczarowana wybranką swojego syna i stara się utrzymywać z Kamilą bardzo przyjacielskie stosunki. Wraz z nałożeniem obrączek na palce małżonków rzeczywistość się zmienia. Teściowa okazuje osobą z piekła rodem, okrutnie toksyczną. Początkowe zapewnienia Wojtka, że zawsze stanie po stronie żony są tylko pustymi słowami. Na Kamilę niebawem spadnie kolejny cios. Straa. Po tych tragicznych wydarzeniach wszystko staje się jeszcze gorsze, a kobieta doświadcza przemocy fizycznej i psychicznej.
Malwina jest znaną w sieci celebrytką, która walczy o mistrzostwo w dziedzinie fitness. Prowadzi kilka własnych firm, aktywnie działa w internecie, gdzie wspiera swoje obserwatorki w zmianach, które mają im pomóc. Prywatnie jest żoną Rafała, który bardzo pragnie dziecka. Mimo wielu obaw kobieta w końcu ulega namowom męża. Macierzyństwo jednak niewyobrażalnie ją przytłacza, a mąż mimo obietnic nie udziela jej żadnego wsparcia w tych trudach.
Żona Jacka ginie tragicznie ponad rok temu. Pogrążony w niewyobrażalnym bólu mężczyzna wpada w depresję i alkoholizm. W najgorszych chwilach upija się, przegląda zdjęcia i wspomina Edytę. Nie było to małżeństwo konserwatywne, czy standardowe, ale Jacek z całych sił kochał żonę i poświęcał wiele, by ją uszczęśliwiać. Pewnego dnia odkrywa tajemniczy projekt, który wzbudza pewne moralne kontrowersje, ale dzięki niemu odnajduje siłę, by wstać rano z łóżka.
Jak nietrudno się domyślić, autor postawił na zabieg połączenia tych kilku historii i bohaterów. Zaplątał ich losy, przeszłość, tajemnice i tragedie, by skrupulatnie krok po kroku, odkrywać przed czytelnikiem czym są prawdziwe mordercze instynkty.
Cała powieść ma w sobie bardzo dużo takiej psychologicznej warstwy. Pojawia się nieprzepracowana strata, toksyczne otoczenie, depresja poporodowa, intrygi, a nawet obraz ludzi, którzy są u kresu swojej nerwowej wytrzymałości.
Każda z historii miała w sobie coś, co mnie mocno chwytało i powodowało, że moje emocje sięgały zenitu. Postać teściowej Kamili z każdą kolejną stroną igrała z resztkami mojej cierpliwości, wybory Jacka zarówno oburzały, jak i wzbudzały współczucie, a nad wydarzeniami z życia Malwiny, jako kobieta, miałam ochotę się popłakać.
Teraz wyobraźcie sobie, że te wszystkie emocje, historie i bohaterów autor wrzuca do dużego kotła. Miesza, stawia na ogromnym palenisku, pod które dorzuca jeszcze więcej drwa, by ogień wzbierał na intensywności. Dosypuje tajemniczy składnik, którym są niektórzy poboczni bohaterowie i ich przeżycia. Chwilę jeszcze doprawia osobliwą potrawę pewnymi przyprawami w postaci kilku pobocznych wątków, jakichś kontrowersji, odrobiny kolejnej tragedii i budzącej niepokój psychozy. Kiedy czytelnik jest święcie przekonany, że to koniec i danie jest już na finiszu, wyczuwa aromat, zdaje mu się, że rozszyfrował jaką zagadkową potrawę skrupulatnie przygotował autor, ten niespodziewanie przechyla cały kocioł wylewając całą zawartość, po czym wyciera dłonie i z uśmiechem triumfu wychodzi.
Tak właśnie czułam się po zakończeniu powieści, kiedy moje wszelkie przypuszczenia, co do rozwiązania tajemnic okazały się nic niewarte.
Nie da się zaprzeczyć, że autor potrafi budować atmosferę napięcia i grozy. Podczas czytania gdzieś zniknęło moje poczucie komfortu, czułam na karku dreszcze niepokoju, głównie dlatego, że wszystko to, co zostało przedstawione, wydawało mi się realistyczne. A najbardziej ta uderzająca myśl, że mordercze instynkty mogą się uaktywnić w każdym człowieku. Wystarczą tylko odpowiednie warunki, poczucie ogromnej niesprawiedliwości, krzywdy, psychiczne poczucie, że dotknęło się dna?
Choć zdarzały się momenty, w których czułam, że autor nieco przesadził, choćby porody, które w pewnej fazie za każdym razem kończyły się utratą przytomności rodzącej, gdzie ta budzi się, gdy jest ?już po wszystkim?. Jestem kobietą i matką, wiem, że takie rzeczy mogą się przytrafić, jednak gdy mają miejsce podczas porodów dwóch różnych kobiet, trącają nieco brakiem autentyczności. W pewnym momencie miałam nadzieję, że nie są to okoliczności przypadkowe, że są efektem jakieś intrygi, działań innych postaci, ale nic takiego nie miało miejsca.
?Mordercze instynkty? to powieść, gdzie dużą rolę odgrywają psychiczne motywy, wątki i modele budowania postaci. Powieść czyta się szybko i bardzo wciąga. Myślę, że każdy fan thrillerów będzie zadowolony, a szczególnie ci czytelnicy, którzy lubią, kiedy autor na samym końcu serwuje ogromne zaskoczenie. Polecam!
Opinia bierze udział w konkursie