Przed detektywem Mirkiem Filerem, który na co dzień zajmuje się tropieniem niewiernych małżonków, w końcu pojawia się poważne zlecenie. Żona jego księgowego prosi go, by pomógł oczyścić jej męża, który został zatrzymany pod zarzutem zabicia mordercy jego matki. Czy naprawdę jest on niewinny, a może to właśnie on zabił zwyrodnialca, który trzydzieści lat temu odebrał mu rodzicielkę?
Prolog w całości opisuje prawdziwe zdarzenia, jakie miały miejsce w rodzinie autorki. Jedyne, co zmieniła to nazwiska. Jej teściowa, podróżując w 1983 roku tak zwaną ?okazją?, została zamordowana. Sprawcę tego okropnego czynu zatrzymano, a po dwudziestu pięciu latach, wkrótce po tym, gdy wyszedł na wolność, odnaleziono jego ciało. Krążyły plotki, jakoby miał on popełnić samobójstwo lub zostać zamordowany. Sprawa jego śmierci do dziś nie została wyjaśniona.
Podoba mi się to, że w książkach pisarki jest dużo podejrzanych postaci, dlatego czytelnik ma szerokie pole do popisu, by bawić się w prywatnego detektywa. Mnie nie udało się wytypować sprawcy, ale muszę przyznać, że byłam bardzo blisko. Cieszę się, ponieważ zakończenie mnie zaskoczyło i skłoniło do refleksji. Jeszcze raz przeanalizowałam przebieg wydarzeń i stwierdziłam, że coś przeoczyłam. Może przy kolejnej części uda mi się wytypować poprawnie, ponieważ z tego, co słyszałam, ma ona zostać wydana. Trzymam kciuki, by Marek Filer wydoroślał, a ma on ku temu powód, jeśli chcecie się dowiedzieć jaki, koniecznie musicie przeczytać ?Morderstwo przy drodze krajowej 94?.
Akcja powieści rozwija się raczej wolno i spodoba się ona osobom, które lubią książki obyczajowe oraz którym nie przeszkadza to, że większą część zajmuje życie prywatne głównych bohaterów, a śledztwo jest zepchnięte na dalszy plan, by co jakiś czas przejąć ?pierwsze skrzypce?. Osobiście polecam zarówno tę książkę, jak i poprzednie dzieła Danki Braun, jeśli jeszcze ich nie czytaliście. Szczególną sympatią pałam do ?Krwi na sutannie?, jest to jedna z moich ulubionych książek.