- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.oście te kapelusze założyli i wetknęli w nie pióra? Idźcie do domu! Bojownicy piskliwie odpowiedzieli: - Cioteczko, i tak nas zabiją. Specjalnie się tak ładnie ubraliśmy. Chcemy, żeby ludzie nas tak zapamiętali! Mama pokręciła głową i poszła, a ja siedzę, piszę. Jest słonecznie! Wokół strzelanina, latają kule, a dziewczyny chichoczą z bojownikami w kapeluszach. Jedzą konfitury. Patoszce bardzo się podoba niebieskooki. Nazywa się Ratmir. P. 9 sierpnia Nocą po wodę poszli dorośli. A mnie nie wzięli. Bardzo się bałam. W mieszkaniu siedziały ciocia Mariam i Lajla. Wszyscy bojownicy odeszli, a Lajla z jakiegoś powodu została. Na podwórku jest dużo mieszkańców. Dzieci! A strzelają pociskami wprost w podwórko. Dzieci są malutkie i nie rozumieją, że nie można wychodzić. Wychodziłam w ciągu dnia i widziałam Waśkę. Jest o rok ode mnie młodszy. Bawił się na dworze. Wtedy zaczęli strzelać i ukryliśmy się na ich klatce. Dziadek Idrys powiedział, że wojna się szybko skończy i dał nam piernik. Podzieliliśmy go między siebie. Widziałam chłopca Islama z zaułka. Był z mamą. Biegli pochyleni pod ostrzałem, wzdłuż ogrodzenia. Wzięłam perfumy mamy i się popsikałam. Mama poczuła i tak mnie zbiła! Rękami i ręcznikiem. Boli mnie. Powiedziała, żebym niczego, co jest jej, nie ruszała. Wstawił się za mną tata Waśki, ale nakrzyczała i na niego. Dlaczego mama krzyczy i mnie bije? Pola 10 sierpnia Na podwórku wybuchy. Siedzę w kuchni. Nasz blok się pali. Wszystkie górne piętra. Dym. Nie uciekam. Trzęsę się, kiedy pocisk trafia w górne piętra, ale siedzę. Nie ruszam się stąd. Nie wychodzę na korytarz ani na dwór. Mamy nie ma. Poszła z sąsiadami do magazynu rybnego. Są tam ryby w skrzynkach. Mama obiecała przynieść ryb staruszkom z pierwszego piętra i z bloku naprzeciwko. Nie mają co jeść. Mama poszła z innymi ciociami. Siedzę w kuchni. Nie wiem, w jaki sposób przyjdzie po mnie śmierć, i nie boję się tylko wtedy, kiedy piszę. Myślę, że robię coś ważnego. Będę pisać. W ostatnich dniach był u nas wujek Adam. Przeprosił nas. Mama powiedziała mu wszystko w imieniu cioci Wali. Adam powiedział, że mu wstyd. Myślał, że przestraszy Walę, ona ucieknie, a on weźmie sobie jej mieszkanie i rzeczy! - Nie chciałem jej zabić - powiedział wujek Adam. - Tylko przestraszyć. On też chodził do magazynu po ryby, ale nie dał nikomu bez pieniędzy. Sprzedawał! W naszej klatce pożar został ugaszony, ale blok pod numerem 88 pali się. Och, jak się pali! Wali z niego czarny dym. Wszędzie strzelanina. Lajla zniknęła. Bojownicy się gdzieś podziali. Czy to nacierają rosyjscy żołnierze? W środkowej klatce raniło chłopca. Ma 7 lat. Nogi ma całe w odłamkach, spuchnięte. Przyszła mama. Rozdała ryby. Za darmo. Dla nas zostawiła dwie małe rybki. Mama i sąsiadki dostały się pod ostrzał. 11 sierpnia Ingusze, krewni cioci Mariam, powiedzieli, że uciekają stąd. Helikoptery i samoloty strzelają w korytarz, którym uciekają uchodźcy. Wielu zostało zabitych. Na szosie długo leżała kobieta z dzieckiem, z rozrzuconymi rękami. Widziała ją ciocia Mariam. Mama powiedziała, że my nie pójdziemy korytarzem z uchodźcami. A Bart i Zułwa z dzieckiem pójdą. Dali nam swoje klucze. Powiedzieli, że w ich domu jest piwnica i żeby wszyscy ludzie, kto chce, szli do nich i się tam ukryli. Całe ich jedzenie można brać i jeść. Jurij Michajłowicz i jego żona zdecydowali się pójść z nami. Bardzo się boją bomb zrzucanych z samolotów. Ciocia Wala i Alonka poszły do dziadka Paszy i wujka Saszy. Mają dom w zaułku. Wujek Sasza był przyjacielem nieżyjącego taty Alonki. Jest dobry! Zawsze, kiedy dostaje wypłatę, rozdaje dzieciom prezenty, cukierki. Czekamy z Alonką na ten dzień. Dużo nam nakupował. Zabiło staruszków w czteropiętrowcu. Ostrzelały go w nocy czołgi. Palił się. Ludzie uciekali. Staruszkowie nie zdążyli. Polina 21 sierpnia Będę pisać wszystko po kolei. Przez ostatnie tygodnie krążyły samoloty. Zrzucały bomby. Helikoptery też! Patrzyłam w niebo i myślałam o tym, że dali nam 48 godzin. Tak powiedzieli w radiu - potem wszystkich nas zabiją15. Schowaliśmy się w malutkiej piwnicy. Nawet tam nie da się ukryć przed bombami głębinowymi, które ścierają na proch domy i ludzi. Jakaś hołota wymyśliła, że nas nimi zabije. Siedzieliśmy w ciemnej, dusznej piwnicy: ja, mama, dziadek Jurij Michajłowicz i jego żona, babcia Natasza, i czekaliśmy na śmierć. Dom jest prywatny, należy do tych ludzi, których nawet dobrze nie znamy. Poszli piechotą z uchodźcami. Droga była ostrzeliwana. I nikt nie wie, czy żyją, czy nie. Jedliśmy zupę z kapusty. Kiedy mniej strzelali, piekliśmy na ogniu lepioszki. I stało się coś jeszcze! Wieczorem poszłam z mamą do naszego mieszkania - podlać kwiatki. Na dworze było widno. Pod
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Biografie i wspomnienia, Dzienniki i pamiętniki |
Wydawnictwo: | Karta |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 240x175 |
Liczba stron: | 620 |
ISBN: | 9788364476914 |
Wprowadzono: | 08.11.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.