?Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.?
Jak już wspominałam, "Kroniki Diuny" to mój ulubiony cykl, kwintesencja wysokiej lotów fantastyki, rozrywka, do której powracam wielokrotnie, i za każdym razem odnajduję coś szczególnego. Dlatego chętnie sięgnęłam po inny wymiar tej przygody, powieść graficzną. Wrażenia po pierwszym tomie ("Diuna") jak najbardziej pozytywne, podobne spostrzeżenia powstały po poznaniu drugiego ("MuadDib"). Fantastycznie udało się przełożyć esencję "Diuny" do otoczki oplatającej oprawę graficzną, wyciągnąć najbardziej istotne szczegóły i przesłania, sprawić, by ożyły w nowym świetle. Duch oryginału na wskroś przenikał publikację, a to dla miłośnika pełnej wersji historii jak najbardziej pożądany efekt.
Osoby, które jeszcze nie czytały pierwowzoru, początkowo mogą czuć się oszołomione ilością nazw i detali w graficznych diunowskich księgach, jednak szybko wnikną w opowieść, gdyż atmosfera płynnie prowadziła po kolejnych fragmentach. Wiernie zachowano szczególny pustynny charakter Arrakis, planety wypełnionej niewyobrażalnie bogatymi złożami melanżu, o którą walczył świat, oświetlonej dwoma księżycami, szarpanej ogromnej mocy huraganami, z ukrytym w piaskach życiem gigantycznych czerwi. A w tym uaktywniała się niezwykła wola i determinacja jednostek, piętnastoletniego Paula Atrydy i i jego matki, lady Jessiki.
Ilustracje znakomicie przedstawiały opis i perspektywę podróży po bezkresnym pozornie martwym świecie. Również klimat relacji między postaciami, wyjątkowa tajemniczość i ambicje fremeńskich plemion, rodząca się misja wynikająca z doniosłych przepowiedni, przerażających wizji i zagadkowego korzystania z głosu, legenda objawiającego się wodza i mesjasza, zostały starannie oddane. Również fragmenty poświęcone baronowym mistyfikacjom i knowaniom potwierdziły znakomite osadzenie w klimacie przemocy i bezwzględności. Bardzo cieszyło, że migawki z mojej wyobraźni podczas czytania pełnych powieści pokrywały się w szkicach bohaterów, scen i miejsc. Rysy twarzy postaci dość surowe i pełne ekspresji, co zaskakująco przekonywało. Atrakcyjnie oddano bezpośrednie walki i podróże ornitopterem.
Klasyka w wydaniu powieści graficznej rewelacyjnie broniła się przed upływem czasu. "Diuna" powstała pięćdziesiąt sześć lat temu i wciąż zachwycała uniwersalnością. Frapująco wchodziłam w samą przygodę, walkę o władzę i przetrwanie, spiski i zdrady, sojusze i miłości. Zagłębiałam się w polityczne, religijne aspekty i ekologiczne przesłanki. Wielowymiarowość powieści urzekała, byłam pod wrażeniem, że i w komiksowej wersji. ?Muad?dib? poznawać można w dowolnym wieku, są jednak dwa warunki do spełnienia - trzeba kochać przygody i pozwolić ponieść się wyobraźni. Niecierpliwie wyczekuję trzeciej księgi zapowiadanej na dwa tysiące dwudziesty czwarty rok. Bookendorfina
Opinia bierze udział w konkursie