No dobra, sama muszę przyznać, że kompletnie nie spodziewałam się tego, że kiedykolwiek z własnej woli sięgnę po książkę z cyklu My Little Pony. No po prostu nigdy te historie nie znajdowały się w polu moich zainteresowań. Jako że jednak jakiś czas temu zaczęłam oglądać tę animację na jednym ze streamingów (nie oceniajcie, potrzebowałam się odprężyć przy czymś kompletnie niezobowiązującym), poszłam za ciosem i w moich dłoniach znalazła się kolekcja bajek skupiająca się na nowej generacji kucyków. Czy jest to udany i godny polecenia zbiór opowiadań? O tym w tej recenzji.
My Little Pony. Nowe pokolenie. Nowa kolekcja bajek to zbiór kilku opowiadań, które zostały stworzone na podstawie konkretnych odcinków serialu. Każda historyjka jest dość krótka, a jednak udaje się im przemycić ważne dla najmłodszych wartości, które po prostu warto znać. Nie chciałabym tutaj rozpisywać się o każdym opowiadaniu z osobna, ponieważ nie uważam, by był tego sens ? a spoilerów też nie chcemy.
Mnie osobiście do gustu najbardziej przypadło opowiadanie pierwsze, czyli Koszmarna współlokatorka. Historia, którą być może wielu z nas kojarzy, ponieważ nietrudno o takiego człowieka na swojej drodze. W tym odcinku uwaga skupia się na Izzy, która wykonując różne czynności, narażała się na niechęć i złość swoich współlokatorek. Choć brzmi to dość prosto i całkiem zabawnie, to pod tym płaszczykiem skryła się lekcja dotycząca mówienia prawdy i próby dostosowania się do całej grupy. Uważam to opowiadanie za naprawdę dobre i faktycznie niosące za sobą wartości przydatne w życiu (choć zdaję sobie sprawę z tego, jak musi to brzmieć).
Moim najmniejszym uznaniem z kolei ucieszył się odcinek o tytule Nurkowanie w śmietniku. Szczerze mówiąc, nie zapadło mi ono nawet w pamięci na tyle, bym była w stanie opowiedzieć o nim coś więcej. Po prostu było dość średnie i nie udało mi się wychwycić w nim konkretnej nauki, jaką miałoby ono za sobą nieść. Być może innym czytelnikom bardziej przypadłoby ono do gustu, w to nie wątpię.
Patrząc całościowo na ten zbiór, uważam, że jest on całkiem dobry. Nie zachwyca na tyle, bym pragnęła do niego wracać, czy też nie mogła przestać o nim myśleć, ale nie jest też na tyle zły, bym musiała z góry do dołu skrytykować. Nie jestem też docelowym jego odbiorcą, więc moja opinia może nie być według niektórych w stu procentach rzetelna, aczkolwiek, gdybym miała ją podsunąć przykładowo swojemu dziecku, to bym to zrobiła ? bo mimo wszystko myślę, że warto. Te opowiadania są krótkie, przyjemne, momentami i zabawne, więc dla najmłodszego odbiorcy mogą okazać się wprost idealne.
Jeżeli macie w gronie swoich bliskich młodego czytelnika, który akurat kocha kucyki i nie potrafi przestać o nich mówić, to koniecznie zainteresujcie się tą pozycją. Myślę, że zachwyt będzie ogromny.
Opinia bierze udział w konkursie