Nie ma chyba osoby, która cieszy się z tego, że wakacje się skończyły, że trzeba wrócić do szkolnych ławek, a czas beztroskiej zabawy zastąpi nauka. Jednak rok szkolny nie musi wcale oznaczać rezygnacji ze wszystkich przyjemności, a także z odkrywania świata. Są przecież weekendy, które dają nam możliwość podróżowania, a także ? biwakowania.
Mimo iż współcześnie mamy zapewnione wszelkie wygody, śpimy w trakcie podróży w wygodnych łóżkach, pięknych hotelach i zasiadamy do suto zastawionych stołów, to warto odkryć również przyjemność płynącą z kontaktów z naturą, z prostoty i z faktu, że jesteśmy zdani na własne siły. Pod warunkiem oczywiście, że na taką wyprawę na łono przyrody wybieramy się z dorosłym, i to jeszcze takim, który doskonale zna zasady biwakowania, umie rozstawić namiot, rozpalić ogień i zdobyć pożywienie. Czy takim dorosłym jest tata Oli?
Przekonamy się o tym dzięki uroczej książce nie tylko na letni czas, opublikowanej nakładem Wydawnictwa Dwukropek. Thomas Brunstrom opowiada nam historię, która może stać się udziałem każdego taty (nawet naszego) szczególnie, że obecnie nawet dorośli więcej czasu spędzają wpatrując się w ekran swojej komórki czy laptopa, niż na wyprawach do lasu. Dlatego też książka pt. ?Z tatą Oli na biwaku? jest opowieścią tak samo zabawną, co prawdziwą, a humor sytuacyjny tu zastosowany nie tylko wzbudzi uśmiech dzieci i ich rodziców, ale też stać się może bodźcem do tego, by jednak na biwak wyruszyć, nabywając przy tym jednak dużo wcześniej niezbędne kompetencje do tego, żeby się w dziczy odnaleźć.
To książka, która zachwyci zarówno dzieci przedszkolne, które dzięki sugestywnym ilustracjom śledzić będą mogły historię czytaną przez opiekunów, jak i dzieci w wieku szkolnym, które z pewnością wielokrotnie będą po nią sięgać, a kto wie, być może zabiorą ją również na biwak, by przy świetle latarki śledzić jej treść. Na razie jednak na wycieczkę wyruszamy z tatą Oli i młodszego od niej Edka. Mężczyzna, pragnąc oderwać swoje dzieci od iPadów, proponuje iście survivalową wyprawę do lasu, ze spaniem w namiocie włącznie. Wyruszają zatem z pełnym ekwipunkiem w sobotni poranek, w towarzystwie kolegi Oli, Stefka. Rodzice chłopca uznali, że taki biwak to wspaniała alternatywa dla weekendu przy komputerze, choć chłopiec ma zapewne inne zdanie na ten temat.
Tata Oli, choć pełen zapału, jest typowym mieszczuchem, co widać już w chwili rozstawiania namiotu. Mimo sugestii Oli nie ma on zamiaru skorzystać z instrukcji, co kończy się serią wypadków i kilkoma przekleństwami (które Stefek skwapliwie zapisuje). A to dopiero początek wspólnego biwakowania ? później jest jeszcze gorzej (i weselej). Zdecydowanie warto prześledzić tę historię, by zobaczyć, jak mężczyzna nieporadnie próbuje zdobyć pożywienie (choć wyciągnięcie puszki z wody jest już wyczynem) czy też rozpalić ogień bez użycia zapałek. Mimo tych nieporadnych działań tata Oli wzbudza wielką sympatię, wspaniały jest jego zapał i fakt, że chce spędzać czas z trójką urwisów, którzy jednak tym razem, są dużo bardziej pragmatyczni i zaradni, niż ich opiekun.
Niezależnie zatem od tego, jak dalece sięgają nasze możliwości i umiejętności w zakresie organizacji takich wyjazdów, zdecydowanie warto czerpać wzorzec z taty Oli, choć na początek zamiast noclegu w głuszy można wybrać się na kilkugodzinną wycieczkę. Poprzedzoną oczywiście lekturą książki i oglądaniem wyrazistych ilustracji, które pobudzają wyobraźnię i przenoszą nas na karty książki, pozwalając uczestniczyć w tej niezwykłej wyprawie razem z rodziną Oli i Stefkiem.