Chyba już oficjalnie mogę powiedzieć, że odnielubiłam kryminały już jakiś czas temu, a sięganie po nie traktuję z wyraźną ekscytacją, co się wydarzy tym razem, jaka historia się za tym kryje. I wiecie co Wam powiem? Że autorzy są naprawdę kreatywni, bo za każdym razem, gdy myślę, że nic mnie nie zaskoczy, dzieje się inaczej. I dzieje się tak już po kilku rozdziałach, gdzie mam w głowie dziesięć teorii, a tu pojawia się ta jedenasta, która może i wydawałaby się logiczna, a jednak mózg kompletnie pominął taką możliwość wydarzeń.
Dobra, ale o co tyle szumu? Kobieta spadła z dachu wieżowca. Nie powinno jej tam być. Co tam robiła? Dlaczego w pobliżu kręciła się kochanka jej męża?
Mamy tutaj protagonistkę, która tymczasowo pracuje w ogromnym biurowcu, ponieważ jej aktorska kariera stoi w martwym punkcie. Podczas jednej z pracowniczych imprez czuje się bardziej samotna niż kiedykolwiek wcześniej, więc postanawia wyjść na taras, gdzie spotyka jeszcze bardziej zagubioną Helen, która postanawia zakończyć swoje życie.
Początkowe rozdziały bardzo szybko i chętnie się czyta. Akcja jest bardzo dynamiczna, (gdzie przeważnie to napięcie rośnie przy końcu książki) potem jest długa przerwa w której przetykają się różne wydarzenia przeszłościowo-teraźniejsze, by ostatecznie doprowadzić całość do mniej lub bardziej spodziewanego finału. I ten środek sprawia, że przez chwilę myślałam, że najlepszą część książka ma za sobą. Oh jak się pomyliłam. To był dopiero rozpęd.
Bohaterowie nie są jakoś bardzo rozbudowani. Po prostu są. I zwykle lubię zapoznawać się z psychiką i motywami, tak tutaj nie uważam tego za konieczne. Poznajemy ich z takiej codziennej strony bez wdawania się w coś więcej.
Autorka trafia w kilka ciekawych, choć trudnych tematów, które logicznie ze sobą spina. Dużo jest tutaj o przestępstwach na tle seksualnym i jest to tak ciekawie zbudowane, że chce czytać się tylko więcej. Poza tym mamy też traumy, które z niektórymi bohaterami są nawet od kilkunastu lat i ukazuje to nam obraz człowieka, który musi się z nimi mierzyć - a nie jest to łatwe.
Wreszcie temat prawdopodobnie najbardziej bliski czytelnikom tj. życiowe zagubienie, chwilowa stagnacja. Kiedy nie wiadomo co robić ze swoim życiem, w którą stronę ruszyć i jak to zrobić, gdy jest się na starcie, a ludzie dookoła są już na życiowym półmetku.
Pozycja nie trzyma w napięciu, a przynajmniej w moim przypadku tak było. Może to przez to, że zaczynamy od finału i następnie cofamy się o dni, miesiące, czy też lata w fabule, więc tutaj bardziej odkrywamy dlaczego coś się wydarzyło, a nie co się wydarzy.
Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać poza tym, że polecam. Książka jest na tyle duża objętościowo, że kilka wieczorów z nią spędzi się na pewno i mimo że to kryminał - przyjemnych wieczorów.
Opinia bierze udział w konkursie