Książka bądź seria, którą z pewnością przeczytacie ponownie to...? W moim przypadku jest to zdecydowanie seria "Na krawędzi" Lucii Franco. Nawet nie wiecie jak ja przepadłam dla tej historii! Serce mnie boli bo wiem, że została już tylko ostatnia jej część, ale ona pojawi się dopiero pod koniec lipca, także narazie postaram się o tym nie myśleć i dalej rozpływać się nad czwartym tomem, o wdzięcznej nazwie - "Twist". Wiecie, nie spodziewałam się kompletnie, że jestem w stanie tak bardzo pokochać historię w książce i to jeszcze taką, która zawiera się aż w pięciu tomach! Co więcej, mnie jest wciąż jej mało. Także to jest bardziej niż pewne, że jeszcze kiedyś znowu do niej powrócę. I jak przeważnie mam lekki niepokój jak widzę 600 stron w książce, tak w tym przypadku za każdym razem jak otwieram paczkę od kuriera, to mam nadzieje, że właśnie tyloma stronami uraczyła mnie w danym tomie autorka. "Twist" spełnił moje oczekiwania. Nie dość że ma 583 strony cudowności, to jeszcze okładka jest w moim kolorze - czy to nie brzmi jak prawdziwa zachęta do zatopienia się w świecie gimnastyki i zakazanych relacji. Nie wiem nawet jak Wam opisać słowami, co poczułam jak tylko wyjęłam tę książkę z paczki! Był pisk, było przytulanie i zapowiedź najwspanialej spędzonych dwóch dni mojego życia!
"Zawsze wierzyłam, że co ma być to będzie. Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu, wszystko ma swój cel. Nawet jeśli czasem jest nim tylko ból serca i całkowite zniszczenie. Może tak właśnie miało być."
Każdy z tomów tej serii kończy się tak, że czytelnik ma ochotę krzyczeć i rwać sobie włosy z głowy - bynajmniej ja tak miałam (inni mogą mieć swoje odczucia, jednakże jeśli tak jak ja kochacie tę serię, to z pewnością mieliście tak jak ja ????). Nie inaczej było pod koniec tomu "Release", kiedy to Adrianna dowiedziała się kilku druzgocących rzeczy na temat stanu jej zdrowia. I choć na dziewczynę spadła istna bomba, która rozerwała jej duszę na kawałki, postanawia zatrzymać tę informację dla siebie, bowiem nie chce współczucia czy lżejszego traktowania na sali gimnastycznej. Pomimo tego, że jej ciało zdecydowanie cierpi, ona się nie poddaje i cały czas walczy, chcąc jak najlepiej przygotować się do zawodów i do olimpiady. Ukrywanie informacji przed Kovą nie jest łatwym zadaniem, bo jak sami wiecie, facet obserwuje ją niczym jastrząb swoją ofiarę. A niestety nad emocjami nie zawsze da się zapanować. Gdy okazuje się, że Kova doskonale wie z czym mierzy się Adi, dochodzi między nimi do bardzo burzliwej konfrontacji...
"Często powtarza się, że jeśli jesteśmy pewni siebie, to słowa innych ludzi nie są w stanie sprawić, że poczujemy się gorsi, ale to kompletna bzdura. Kiedy bardzo ci na kimś zależy, nie jesteś w stanie zignorować jego słów, choćbyś nie wiem jak był silny."
Obecna sytuacja nie wpływa na oboje bohaterów za dobrze. Kova przekroczy swoje granice, ale czy Adrianna będzie w stanie na nowo mu zaufać? Czy uda im się zbudować swoją więź od nowa? I czy tym razem będzie ona tak silna, że będą oni mogli zatracić się w uczuciu, pomimo konsekwencji z którymi mogą się one wiązać?
"Miłość jest ryzykowna i chociaż mówi się, że nie powinna boleć, zawsze tak jest. Bo idealna miłość nie istnieje. Jest raczej jak seria prób i błędów. Jeśli pozwolisz sobie kogoś pokochać, dajesz temu komuś władzę nad sobą."
Ten tom zdecydowanie zagrał na wszystkich moich emocjach. Momentami rozrywał mi serce na pół doprowadzając do łez, innym razem rozpływałam się przy zachowaniu głównych bohaterów, po to żeby za chwilę serce przyspieszyło mi do takiego stopnia, że myślałam, że dostanę zawału. Jedna sytuacja dosłownie rozniosła mnie na kawałki. Autorka tak dozowała emocje, że punkt kulminacyjny był niczym isty wybuch wulkanu - o raju! Co tam się momentami działo, to można było zbierać szczękę z podłogi z niedowierzania! Bohaterowie jak zwykle wspaniale wykreowani, z tą różnicą, że w tym tomie widać ich ogromną zmianę - nie gwałtowną, ale powolną. I to jest wspaniałe. Kova przekraczający swoje granice, pokazujący wszystkie te emocje, które do tej pory musiał tłumić , zawzięcie i upór Adrianny, który momentami był aż niemożliwy do ogarnięcia przez zwykłego człowieka. Podobała mi się w tej części również postać ojca Adrianny, który to był ogromnym wsparciem dla swojej córki - miałam wrażenie, że tutaj był bardziej "ludzki", zachowywał się tak jak w końcu powinien zachowywać się wspierający ojciec. Akcja całej książki bezzmiennie toczy się swoim tempem, nie jest ani dynamiczna ani powolna, a ogrom wydarzeń przed którymi stanęli główni bohaterowie nieraz wywoływał uśmiech na mojej twarzy, doprowadzał mnie do łez, a nawet czasami miałam ochotę wskoczyć do książki i nakopać co poniektórym bohaterom. W tym tomie odnajdujemy też sporo wyjaśnień pewnych kwestii, co również stanowiło dla mnie niemałe zaskoczenie. Postać Katji, czy matki głównej bohaterki, zagrały mi tu pare razy na nerwach ale przecież za prosto to być nie mogło, prawda? Ogromnym zaskoczeniem była dla nie również konfrontacja Adrianny ze swoją przyjaciółką, oraz wyjaśnienie zagadkowych kwestii dotyczących ich "sporu". Autorka stworzyła niesamowitą fabułę, która dosłownie cała się klei, nie ma sytuacji, które nie byłyby wyjaśnione (nawet jak myśleliście tak w poprzednich tomach, to wierzcie mi, wszystkie puzzle zaczynają wskakiwać w odpowiednie miejsca). No i nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o sytuacji, w której stanęła Adi na końcu tego tomu i tego, że autorka po raz kolejny zakończyła książkę w tak dramatycznym momencie, że ja nie wiem jak przeżyje to oczekiwanie na finał tej historii. Po części może i spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń, ale to jak zostało to przedstawione, było po prostu fenomenalne - emocje, które temu wszystkiemu towarzyszyły całkowicie przyćmiły moje domysły tego co się wydarzyło i w żaden sposób nie jestem tym zawiedziona. Relacja między głównymi bohaterami w końcu nabrała rumieńców, Kova pokazał tą nieznaną nikomu twarz - no ależ to wszystko było piękne! Nie przestanę się zachwycać tą historią, na to nie liczcie. Jeśli jeszcze jakimś cudem nie czytaliście tej serii, to nie wiem na co czekacie! Omija Was tak wiele...
"Kiedy idziesz przed siebie, nie patrz pod nogi. Twoje marzenia, twoje wizje, twoje cele, twoje aspiracje... Jeśli się w sobie zamkniesz, wszystko to przepadnie. Patrz w przyszłość z optymizmem, z wiarą (...) Na twojej drodze zawsze będą pojawiać się góry, które będziesz chciała pokonać, a które sprawią, że zaczniesz w siebie wątpić. Będziesz pytać samą siebie, jak sobie z tym poradzić. Na tym polega życie. (...) Nie skupiaj się na tym, jak trudno je poruszyć, bo nie o to w tym wszystkim chodzi. Chodzi o to, jak wiele jesteś w stanie z siebie dać, kiedy przyjdzie właściwy czas. Nie możesz poruszyć góry i nie jesteś w stanie jej obejść. Ale jesteś w stanie wspiąć się na jej cholerny szczyt i pokazać samej sobie, do czego jesteś zdolna."
Opinia bierze udział w konkursie