Twórczość Agaty Polte jest mi znana już ponad rok, kiedy to miałam okazję przeczytać jej pierwszą powieść. Już tamta pozycja szalenie przypadła mi do gustu, więc co do kolejnej jej książki miałam pewne oczekiwania. Dlatego teraz opowiem co nieco o książce Na przekór.
Główną bohaterką jest Laura, która obecnie uczęszcza do klasy maturalnej. Bardzo chce zdobyć przyzwoite wyniki z matury, aby móc kontynuować naukę na studiach weterynaryjnych. Jest dobrą, uczynną, sympatyczną dziewczyną, która byłaby gotowa podać każdemu pomocną dłoń. Właśnie za te jej dobre serce, głównie ją polubiłam. Szczerze mówiąc, dawno nie czytałam w polskich książkach o po prostu dobrych ludziach, którzy nie mieliby jakiś ukrytych zamiarów. Choć dziewczyna momentami bywa uparta jak osioł i szczera do bólu, to i tak czuję, że między nami nawiązałaby się mocna nić porozumienia.
Jeśli chodzi o jej babcię, to jest to również złota kobieta. Mimo swojego podeszłego wieku zaopiekowała się Laurą i sprawiła jej prawdziwy ciepły dom, w którym dziewczyna może czuć się bezpiecznie. Mimo tego, że chwilami ledwo wiążą koniec z końcem, są szczęśliwe, mając siebie. Wątek związany z miłością babci i wnuczki ogromnie mnie poruszył i niejednokrotnie na moich ustach pojawiał się uśmiech, a w oczach łzy wzruszenia.
Najlepszym przyjacielem Laury jest Adam, zwany także Rudym. Może i przyjaciele kłócą się dość często o różne pierdoły, to jednak zawsze mogą liczyć na siebie nawzajem. Co ciekawe, autorka przedstawiła tutaj przyjaźń damsko-męską, która nie opiera się na platonicznej miłości do jednej ze stron. Oboje szukają swoich drugich połówek, ale do głowy by im nie przyszło, żeby się zejść. Dla mnie jest to ogromny plus, ponieważ w końcu nie mamy do czynienia z "friendzonem", który przewija się coraz częściej w młodzieżówkach.
Jest to typowo młodzieżowa opowieść o licealnym życiu bohaterów oraz ich prywatnych rozterkach. Jednak ta historia pozwoliła mi wrócić do czasów szkolnych, chociaż na te kilka godzin. Bo choć zabrzmię śmiesznie, to chwilami brakuje mi siedzenia w ławkach i słuchania tego, co nauczyciele mają do powiedzenia. Myślę, że to też przyczyniło się do tego, że tak mocno zżyłam się z główną bohaterką.
Autorka poruszyła tutaj również wątek odejścia rodziców, a także przedstawiła lęk osoby, która została porzucona. Laurę zostawili i tata i mama, a dziewczyna, mając już tak nadszarpnięte zaufanie przez bliskie jej osoby, nie potrafiła zaufać innym. Może powiem inaczej: starała się zaufać, jednak w środku miała przekonanie, że i tak w końcu każdy od niej odchodzi. Myślę, że gdyby nie głupota zwłaszcza matki dziewczyny, to ona sama nie miałaby tak zaniżonej samooceny.
Agata Polte po raz kolejny pokazała mi, że umie pisać dobre powieści młodzieżowe, które, choć z pozoru proste i przyjemne, to poruszają poważne tematy. Na przekór czytałam z zapartym tchem, nie wiedząc nawet, kiedy przewijam kartki. Historia pochłonęła mnie do tego stopnia, że wystarczyło zaledwie kilka godzin, abym przeczytała ostatnie słowo.
Jest to powieść zdecydowanie warta uwagi, zwłaszcza jeżeli lubicie powieści young adult i nie przeszkadzają Wam przykładowo polskie imiona w takich książkach. Dla mnie jest to historia przygnębiająca, smutna, ale także urocza, zabawna i szalenie wciągająca. Jeśli poszukujecie dobrej powieści młodzieżowej, to zdecydowanie sięgajcie po Na przekór.