Macie ochotę na niecodzienne wrażenia i podróż przez przestworza świata śladem przemytników? Odrobina strachu i przerażenia, mnóstwo niepewności i pytanie, co będzie jak mnie złapią? Czy rzucam się w oczy? Czy się czymś wyróżniam? Przenikliwy wzrok służb specjalnych krążących po lotniskach i dworcach przyprawia o drżenie serca. Kto dzisiaj wpadnie im w oko ...
Dariusz Stobiecki zabiera nas w podróże niebezpieczne i dalekie, ale mające przynieść duże i w miarę łatwe pieniądze. Nie trzeba się wiele napracować, wystarczy trochę sprytu i dużo odwagi. A później można nie pracować przez najbliższe miesiące lub, jak się miało pecha, odpoczywać w małej i stłoczonej celi. Warto pamiętać, że wszystko, co opisuje autor, naprawdę się wydarzyło. Być może w pewnych momentach trochę przekoloryzował, ale znakomicie przelał na papier swoje wrażenia i odczucia, swój niepokój i obawy o dzień następny. Mieliśmy znakomitą okazję wędrować u jego boku szlakami przemytu najpierw złota i elektroniki, a później haszyszu. To pełne kolorowych barw i duchowych przeżyć podróże przez Azję i Europę, zwłaszcza Nepal, Singapur, Indie i inne ciekawe zakątki Dalekiego Wschodu. W tych egzotycznych miejscach autor oddaje się duchowym przeżyciom, refleksjom i medytacjom. Głęboko i intymnie zastanawia się nad sensem istnienia, nad miejscem człowieka we wszechświecie. Poznaje kulturę i zwyczaje mieszkańców odwiedzanych krajów, karmi oczy pięknymi widokami i krajobrazami.
Jedno jest pewne, z takim kompanem u boku nie można się nudzić. Nauczymy się szmuglować haszysz w podeszwach butów, przekraczać granice z podrobionym paszportem i walizką pełną zakazanego towaru. Nie ominie nas przyjemność spędzenia kilku miesięcy w indyjskim więzieniu, gdzie można ułożyć sobie w miarę poprawne relacje z innymi, ale oczywiście nic za darmo. Spokój i przyjemności kosztują.
Na przemytniczych szlakach. Podróże przez Azję i Europę to reportaż odważnego mężczyzny, który przez kilka lat zajmował się przemytem przez kraje Azji i Europy. Wybrał niebezpieczne zajęcie, ale liczył się z tym, że każda podróż może być ostatnią podróżą w dany region. Może już nie być powrotu. Przy okazji autor wiele czasu poświęcał na swoje wewnętrzne przeżycia, starał się zachować równowagę, trochę dla ciała i trochę dla ducha.
Opowieść napisana łatwym i przystępnym językiem, barwnie i ciekawie, czasami czuć powiem naleciałości z buddyzmu, ale przez to można przebrnąć. Co mogę wypomnieć autorowi? Jak dla mnie dość często powtarza się schemat jego przeżyć i podróży. Często wraca do tych samych krajów, zasad postępowania i utartych zwyczajów, momentami powiewa delikatnie nudą i wrażeniem, że to już było w tej lekturze.
Ale pomimo małych mankamentów warto wybrać się w niebezpieczną i podniecającą podróż, być może w jedną stronę. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Całkiem jak bohater tej reporterskiej relacji ...
Opinia bierze udział w konkursie