Ziemię zaatakowali mimowie: stwory, których zadaniem jest dostosowanie naszej planety dla innego gatunku. Niszczą przy tym wszystko, co pozwala ludziom na przeżycie, ich samych skazując na zagładę.
Keiji Kiriya to młody rekrut, który ma właśnie przeżyć swoją pierwszą bitwę. Nie spodziewa się, że przypadkiem zostanie wplątany w pętlę czasu, z której wcale nie tak łatwo będzie się wydostać.
Na skraju jutra jest pierwszą light novel, którą udało mi się przeczytać. Ale czym właściwie jest ten gatunek...? To po prostu japońskie młodzieżówki, które często klimatem zbliżone są do anime i mangi. Zwykle mają również okładki rysowane w tym stylu, jednak książka wyraźnie miała wybić się na premierze filmu, dlatego to aktorów, a nie bohaterów tej nowelki wydawca na niej umieścił. Ale spokojnie, wewnątrz da się znaleźć kilka oryginalnych rysunków.
Jako, że wcześniej miałam okazję poznać film na bazie tej książki to jej fabuła nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem. Jeśli jednak tak jak ja oglądaliście już tamto dzieło wiedzcie, że tekst Sakurazaki jest zdecydowanie skromniejszy: mniej tu wybuchów i epickich chwil. Ale wiecie co? To dobrze. Gdyby było inaczej książka pewne wypadłaby głupio. A tak mamy fajną, lekką młodzieżówkę, idealną dla fanów Japonii, albo science-fiction.
Na skraju jutra nie wyróżnia się niczym szczególnym. Opis świata i sytuacji jest po prostu w porządku, a tekst czyta się przyjemnie i bardzo szybko. To doskonała lektura na jeden wieczór w chwili, w której chcemy po prostu się rozluźnić.
Naszym głównym bohaterem jest Keiji, młody rekrut, świeżak w armii, który właśnie idzie na swoją pierwszą bitwę. Muszę przyznać, że jest dobrze zbalansowaną postacią: nie jest zbyt głupi, jak to często w młodzieżówkach bywa, ale z drugiej strony nie potrafi wszystkiego i cały czas się uczy. Przy okazji chociaż mamy w książce damską postać, Stalową Sukę, to wątek romantyczny jest tu praktycznie niewidoczny: owszem, jak na młodzieżówkę przystało pojawia się, ale nie jest irytujący, ani nachalny. Po prostu jest, autor nie skupia się na nim i na rozwijaniu go.
Muszę dodać, że Stalowa Suka i jej historia chwilami wydawała mi się nieco naciągana, ale... chyba nie mogę zbyt wiele wymagać od młodzieżówki, zwłaszcza, ze ta jest naprawdę dobrze poprowadzona. Mimowie to stosunkowo ciekawy motyw, a opisy bitwy i walki chyba wielu czytelników interesują.
Czy coś typowo japońskiego rzuciło mi się w oczy w czasie czytania tej nowelki? I owszem, choć to bardziej ciekawostka, niż coś co wpływa na moją ocenę tej historii. Mianowicie, w naszych książkach, gdy bohater milczy autor pisze, że umilkł, albo milczał, czekając na ciąg dalszy. W przypadku tej nowelki w takich chwilach mamy po prostu myślnik i bardzo wymowne trzy kropki :D
Nie łatwo jest znaleźć dobrą młodzieżówkę z gatunku science-fiction. Tym razem jednak autor wywiązał się ze swojego zadania, dlatego jeśli lubicie taką literaturę naprawdę nie bójcie się po nią sięgnąć.
Opinia bierze udział w konkursie