"W miłości dobrze jest umieć przyjmować od drugiego człowieka nie tylko to, co przykre i bolesne, ale także to, co dobre i piękne. I chyba właśnie w tym tkwi największa trudność dla nas, kobiet. Potrafimy dawać, ale trudno nam brać i cieszyć się tym, co zostaje nam ofiarowane.
Wpadło mi w ręce drugie wydanie "Na śniadanie tort szpinakowy" Kamili Mitek, które wyszło spod skrzydeł Wydawnictwa Dragon. Po "Moje greckie lato" wiedziałam, że dostanę historię, w której bohaterowie rozprawiają się z trudami życia. Mimo iż są to sytuacje codzienne, które przytrafiają się niejednej osobie, są opisane w sposób prosty, łagodny, ale nie świadczy to o tym, że łatwiej jest się z tymi problemami uporać.
Kamila zaraża humorem i pozytywną energią, która bucha z kart książki prosto w twarz czytelnika, na której niejeden, a więcej razy wykwita uśmiech. Nie jesteśmy pozbawieni współczucia i troski wobec bohaterów, bo i tego wymagają sytuacje, w których aktualnie się znajdują.
Joanna jest rozwódką, i o zgrozo, pracuje z nową narzeczoną swojego eks męża. Może nie lubi swojej pracy, została zraniona przez ukochaną osobę, ale każdy dzień rozświetla jej jeden człowiek - syn Filipek. Jest to mądry mały chłopiec i w każdej sytuacji może znaleźć w nim zrozumienie i oparcie. Podczas jednego z pechowych poranków psuje jej się samochód i poznaje Szramę, mechanika samochodowego, który na pierwszy rzut oka wygląda na... cóż. Kryminalistę. Przyjaciółka Asi, Ola, wpada na genialny, według niej, pomysł, by Asia zaprosiła nowo poznanego mężczyznę na ślub eks męża. Od tego momentu wiele zmieni się w życiu kobiety, ale czy na lepsze? Sprawdźcie sami!
Zawsze się mówi, że kobiety wyróżniają się siłą ducha. I tak jest w tej powieści. Potrafią znieść wiele krzywd, przyjmować krytyczne opinie na swój temat, podporządkowywać się aroganckim mężom, partnerom. A czy coś robią dla siebie, by było lepiej? By czuły się szczęśliwe?
"Każdy z nas ma jakieś blizny. Twoja jest widoczna dla świata. Te w naszych sercach pozostają ukryte, ale to nie znaczy, że ich nie ma i że nie musimy nauczyć się z nimi żyć."
Kamila zwraca uwagę na to, że każdy moment jest dobry by się podnieść. By czerpać z życia przyjemności, nawet te najmniejsze, szukać pozytywów w małych rzeczach, sytuacjach, uczynkach, nie zważając na to, co powiedzą inni. Nieważne, czy ma się dwadzieścia lat, czy dochodzi się do pięćdziesiątki, menopauza za chwilę zapuka do twych drzwi, a ty uważasz, że nic ci się nie należy. Błędne myślenie.
"Na śniadanie tort szpinakowy" raczy czytelnika pozytywnym nastawieniem do życia. Wszystkim dobrze znane przysłowie "po burzy zawsze wychodzi słońce" jest tu idealnym określeniem sytuacji Joanny, ale także Szramy. Kamila swoją mądrością podniesie na duchu, mam nadzieję, wiele kobiet i poruszy w nich cząstkę kobiecości, by ruszyć naprzód, by spełniać się jako szczęśliwa kobieta i gnać po marzenia.
Oczywiście porównanie sylwetki Asi w nowej sukience "syrena zmutowana z gupikiem" rozwaliło mnie na łopatki, ale znajdziecie więcej sytuacji, w których uśmiech zagości na waszych ustach ???? Fani obyczajówek zaczytujcie się w tej prostej, ale jakże z ważnym przesłaniem książce. Może i u Was zagości, albo już dawno zagościł, tort szpinakowy w formie śniadania ????