- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.go ,,obozem socjalistycznym", ospowaty Gruzin Dżugaszwili. I mój bezpartyjny rodzic awansował do funkcji dyrektora szkoły! Pracował na tym stanowisku do emerytury. Był niezwykle spokojny i opanowany. Myślę, że w ten sposób podporządkował się zaleceniu gdańskiego lekarza, u którego szukał pomocy w czasie młodzieńczej pory ,,burzy i naporu". Nie podnosił głosu. Zirytowany czymś przez mamę nazywał ją kobitą, przedłużając samogłoskę ,,i" zgodnie ze stopniem swojego niezadowolenia. Alternatywnie w użyciu było wołanie ,,białko!", gdy sprawa była jeszcze poważniejsza. Synów traktował serio, jak swoich uczniów. Pamiętam tylko jedno lanie paskiem od spodni. Zresztą wielce zasłużone. Nawet w przyszłości moja córka Urszula Olcha, kiedy była już pierwszoklasistką, czuła przed dziadkiem respekt. Widać był urodzonym nauczycielem. Miał piękny, ,,gotycki" charakter pisma. Moje starania, by osiągnąć taki kunszt, okazały się daremne. Listy pisane w czasie jego ostatniego pobytu w szpitalu, choć mało czytelne, nic nie straciły ze swojego graficznego uroku. Równie eleganckie były jego maniery. Powściągliwość dominowała nie tylko na zewnątrz, ale i w domu. Tylko raz widziałem go załzawionego. Odprowadzał mnie na dworzec kolejowy (już to było niezwykłe!), kiedy udawałem się na studia do dalekiej Warszawy, porzucając bliski Gdańsk. Przy pożegnaniu zaszkliły mu się oczy. Żeby go nie zawstydzać, udałem, że tego nie widzę. Byłem jednak do głębi poruszony. Podobnych uczuć zaznałem - po wielu latach - podczas naszej jedynej ekskursji moim pierwszym samochodem (nie byle co: škoda 1000 MB!) po rodzinnych stronach taty. Od Chmielna, przez Przewóz, Węsiory, Sulęczyno, po Borzytuchom. Szlakiem wytyczonym miejscami gospodarstw stryjenek i stryjów. Pół roku przed jego śmiercią. Pamiętam, jak skupiony wzrok ojca starannie odświeżał nieco zapomniane widoki żółciejących pól, leśnych wzgórz, gładkich jezior i piaszczystych, rowerowych ścieżek z dawnych przejażdżek. Żegnał swoją młodość. Namacalnym śladem tej sentymentalnej podróży jest stara lampa naftowa z pięknym szklanym kloszem. Znalazłem ją na strychu w domu dziadka Hilarego. Stryjenka Agnysa, dziedziczka gospodarstwa i moja dawna dziecięca opiekunka, podarowała mi ją z radością. Teraz lampa ta, uzbrojona w żarówkę, oświetla pulpit i klawiaturę mojego fortepianu, dzieła warszawskiej firmy J. Kerntopf i Syn. Poza tym utkwiła mi w pamięci ostentacyjna niewiara stryja Klemensa w amerykańskie lądowanie na Księżycu. Że nie wierzył państwowej telewizji - to było jeszcze całkiem zrozumiałe. Ale żeby podejrzewać także miejscowego proboszcza o udział w kłamliwym spisku? Ojciec wierzył w słowo drukowane. Bardziej w książkowe niż gazetowe. W zasadzie nie słuchał radia. Nie tylko dlatego, że go w domu nie było. Był przecież przewodowy głośnik zwany ,,kołchoźnikiem", transmitujący pierwszy, a potem i drugi program Polskiego Radia. Może był to uraz spowodowany przymusowym wysłuchiwaniem wystąpień diabolicznego Adolfa H. w Deutsches Rundfunk? A może potrzeba ciszy po szkolnym jazgocie? Zatem moją miłość do radia zawdzięczam przede wszystkim babce Anastazji. Ojcu zaś - upór w dochodzeniu do racjonalnie nakreślonego celu. Niestety, także genetyczną słabość organu zwanego nerkami. To one zadały mu ostateczny cios. Kiedy kłopoty z nerkami zaczęły być groźne, ojciec porzucił nucenie ,,Am Brunnen vor dem " i zastąpił to pomrukiwaniem melodii nostalgicznej piosenki śpiewanej przez Renę Rolską: ,,Tam, za horyzontem, gdzie kończy się świat, gdzie tylko czasem ptak przeleci albo wiatr". Tym samym, niechcący, dawał najbliższym znak, że przygotowuje się do ostatecznego pożegnania. Przy okazji miałem namacalny dowód na to, że prosta - z pozoru - piosenka może wzbudzać tak autentyczne emocje i spełniać równocześnie funkcję subtelnej terapii. W roku śmierci taty skończyłem komponowanie cyklu fortepianowego Bajki kaszubskie. I jemu ten utwór zadedykowałem. Nie tyle za to, że spłodził mnie w głuszy kaszubskiego lasu, ile w podzięce za przekazaną mi miłość do tej małej ojczyzny. A także za - zdalnie przekazane mi w dniu jego śmierci - mrugnięcie okiem: stojąca na szafeczce fotografia ojca spadła nagle na podłogę. Bez jakiegokolwiek widocznego powodu. Najwyraźniej w sprawach ważnych tata miewał poczucie humoru. Choć może i go nadużył w czasie powrotu z jego pogrzebu, wspomnianą już škodą 1000 MB, ze Starogardu do stolicy. Panował siarczysty mróz (jeszcze nikt nie przebąkiwał o ociepleniu klimatu). Z trudem zatankowałem benzynę w Świeciu (przymarzła pokrywa wlewu paliwa) i ciemną nocą, tuż pod Warszawą samochód nagle stanął. Zerwała się linka przy pedale gazu. Desperacko, zgrabiałymi rękami, w świetle lampki elektrycznej dzierżonej mężnie prz
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Biografie i wspomnienia, Wspomnienia |
Wydawnictwo: | Iskry |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 165x235 |
Liczba stron: | 500 |
ISBN: | 9788324405046 |
Wprowadzono: | 06.04.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.