recenzja
Weronika Masny
"Na własnym podwórku"
Wydawnictwo WasPos
Jowita ma męża i dwóch małych synków, piękny dom oraz pieniądze. Według wszystkich powinna być szczęśliwa, jednak to tylko zwykła fasada, która natychmiast pęka w dniu, w którym z podwórka znika jej młodsze dziecko... Co się stało z Gabrysiem? Czy uda się go odnaleźć?
Narracja została poprowadzona pierwszoosobowo, z perspektywy różnych osób. Ja osobiście lubię ten jej rodzaj, gdyż pozwala on mocniej wczuć się w przeżycia bohaterów, poznać ich przemyślenia lub motywy postępowania. Lepiej też można zrozumieć wszelkie niuanse fabuły. Choć akcja nie pędzi na łeb na szyję, rekompensują to intrygujące jej zwroty oraz szerokie studium natury człowieka i jego psychiki. Napięcie wyczuwalne jest praktycznie na każdej stronie. Czytelnik powoli odkrywa różne sekrety i kłamstwa, lawiruje pomiędzy nimi niczym narciarz w czasie slalomu, próbuje dociec co jest prawdą, a co tylko jej namiastką bądź zwykłą ułudą. Zakończenie zaskakuje i szarpie strony duszy jak gitarzysta grający zapalczywie na swoim instrumencie.
Głównym motywem tej powieści, moim zdaniem oczywiście, nie jest samo zaginięcie chłopca, a rodzicielstwo. Nie dla każdego bywa ono spełnieniem marzeń, nie każdy podchodzi do niego w ten sam sposób. Dla niektórych może być to nawet swego rodzaju hamulec w rozwoju, spełnianiu pragnień, a nawet okazuje się być kartą przetargową podczas rozpadu małżeństwa. Jowita co prawda kocha swoje dzieci, jednak nie potrafi do końca się zaangażować i realizować w roli matki. Aczkolwiek doceni to dopiero wtedy, gdy utraci jednego z synów.
Autorce rewelacyjnie udało się ukazać, jak postrzegany jest świat oczami dziecka. To bardzo dobrzy obserwatorzy i słuchacze, chłoną wszystko jak gąbka wodę, naśladują zachowania starszych, przyjmują nawet ich w sposób myślenia czy emocje. Choć nie do końca potrafią rozeznać się np. w upływie czasu, to szybko przyswajają sobie wiedzę niezbędną do tego, by funkcjonować oraz przetrwać w każdej, także najbardziej zaburzonej rodzinie.
To książka również o toksycznych związkach, gdzie żona traktowana jest przedmiotowo. Musi spełniać wszystkie zachcianki małżonka, zgadzać się z nim we wszystkim, być uległa i nie może mieć własnego zdania. Gdy do tego dochodzi jeszcze przemoc czy szantaż, taka bańka mydlana pewnego dnia w końcu pęka. Otwierają się oczy. Co jednak, kiedy najbliżsi zamiast wspierać, pomóc, na siłę każą brnąć dalej w taką wyniszczającą relację z obawy o własną wygodę? Czy pieniądze naprawdę są ważniejsze od szczęścia własnej córki? Czy chcąc chronić rodzinę, swoim postępowaniem możemy przyczynić się do jej upadku?
Ta pozycja to znakomity thriller psychologiczny który ukazuje, jak różne mogą być zachowania ludzi w tej samej sytuacji. Pisarka rewelacyjnie prowadzi odbiorcę przez przeróżne, nawet najmroczniejsze zakamarki ludzkiego umysłu, zmuszając go do refleksji nad egzystencją, priorytetami, moralnością, wiarą, religią czy relacjami międzyludzkimi. Lektura porusza do głębi, wywołuje smutek, konsternację, złość oraz szereg innych emocji. Jednak warto po nią sięgnąć, gdyż pokazuje nam, jakie błędy można w życiu popełnić, ale także jak się przed nimi uchronić...
Opinia bierze udział w konkursie