"Nadia? wymyka się tym schematom, chociaż to bardzo dobra książka, lecz moim zdaniem bliżej jej do dramatu aniżeli thrillera psychologicznego. Dramatu kobiety, która została skazana na dożywocie, za brutalne zabójstwo męża, chociaż uważa, że jest niewinna, ale nikt jej nie wierzy.
Czy potraficie sobie wyobrazić, że osadzono Was w więzieniu? Oskarżyli o coś, czego nie zrobiliście? Nikt Wam nie wierzy i nie chce mieć z Wami nic wspólnego. Przerażające.
?Nadia? wymyka się tym schematom, chociaż to bardzo dobra książka, lecz moim zdaniem bliżej jej do dramatu aniżeli thrillera psychologicznego. Dramatu kobiety, która została skazana na dożywocie, za brutalne zabójstwo męża, chociaż uważa, że jest niewinna, lecz nikt jej nie wierzy.
Czy potraficie sobie wyobrazić, że osadzono Was w więzieniu? Oskarżyli o coś, czego nie zrobiliście? Nikt Wam nie wierzy i nie chce mieć z Wami nic wspólnego. Przerażające.
Linda wcześniej wiodła wspaniałe życie, a teraz uznano ją za zbrodniarkę. Została osadzona w więzieniu dla kobiet, gdzie odsiaduje wyrok dożywotniego pozbawienia wolności za zabójstwo męża. Przedtem była osobą, którą podziwiano, chciano z nią nawiązywać bliskie relacje, a teraz budzi odrazę i wszyscy się od niej odwrócili, włącznie z rodziną i przyjaciółmi, bo wierzą wymiarowi sprawiedliwości, a nie jej. Adwokat, także jej nie wierzy i po upływie kilku lat, nadal twierdzi, że nie ma podstaw do wznowienia procesu, a ona wciąż tkwi we więzieniu, gdzie powoli z normalnego człowieka, ze Słonecznej Dziewczynki, zmienia się w Potwora.
O tym, jak wcześniej wyglądało życie Lindy, kawałek, po kawałku dowiedziałam się z licznych retrospekcji. Sporo w nich o Lindzie, jako dziecku i tym, co działo się, tuż po odkryciu morderstwa. Linda Andersson cały czas zastanawia się, jak to możliwe, że zamordowała męża, którego kochała i zupełnie tego nie pamięta. Jest przekonana, że została w to morderstwo wrobiona. Ma żal do rodziny i przyjaciół, że tak łatwo uwierzyli w jej winę i nie próbują jej pomóc w wydostaniu się z więzienia. Blisko osiem lat zajęło jej odkrycie prawdy, komu zależało nie tylko na śmierci jej męża, ale żeby ona do końca swojego życia tkwiła we więzieniu. Ten ktoś odebrał życie nie tylko Simonowi, ale także jej.
Świetnie skonstruowana fabuła, chociaż znacznie odbiega od tych, które zazwyczaj można znaleźć w skandynawskich thrillerach. Pierwszoosobowa narracja, pozwoliła mi podążać za główną bohaterką i wraz z nią zastanawiać się, komu tak bardzo zależałoby zniszczyć jej życie. Spotkałam się już niejednokrotnie z podobnym motywem w wielu książkach, a także w wielu filmach, więc byłam przekonana, że w tej powieści nic mnie nie zaskoczy. Wkrótce miałam się przekonać, jak bardzo się myliłam. Autorka podrzucała mylne tropy, a ja zaczęłam poddawać wszystko w wątpliwość. Nie ma w tej książce utartych schematów, jak na początku mi się wydawało. Kolejne elementy zagadek, niedomówień, traum z przeszłości powoli wskakiwały na swoje miejsce, by w końcu połączyć się w niesamowitą historię, o tym jak rodzi się zło. Napięcie wciąż rosło, by eksplodować we wspaniałym finale, który mnie zupełnie zaskoczył.
Elisabeth Noreback pisze w sposób niezwykle sugestywny. Robi to tak przekonująco, że chwilami czułam się, jakbym sama znalazła się w tym więzieniu, niesłusznie skazana, za coś, czego nie zrobiłam. Linda ze Złotej dziewczynki żyjącej w luksusie w świetle fleszy najpierw u boku matki, znanej i uwielbianej przez tłumy piosenkarki, a potem męża, uznanego muzyka, zmienia się w więzieniu we wrak człowieka. Cień samej siebie. Coraz bardziej pogrąża się w marazmie, bo wie, że nie może liczyć na niczyją pomoc, bo nikt jej nie wierzy. Musi minąć kilka lat, by kobieta znalazła motywację i próbowała wyjaśnić, co się wtedy tak naprawdę stało i zacząć prowadzić swoje śledztwo. Bardzo nietypowe, bo prowadzone zza krat. Szukałam wraz z bohaterką wskazówek, które pomogłyby jej w rozplątaniu sieci kłamstw, by potem wszystko złożyć w jedną całość. Cały czas zastanawiałam się, jaki będzie wynik tej walki, która z góry wydawała się przegrana.
Po upływie tych kilku lat spędzonych we więzieniu wspomnienia Lindy są spowite gęstą mgłą, schowane w zakamarkach pamięci. Coraz trudniej przypomnieć jej sobie cokolwiek, coraz trudniej dotrzeć do prawdy, lecz gdy w końcu się odsłoni, ta prawda będzie wstrząsająca, również dla niej samej.
Dość skomplikowana historia, może niezbyt łatwa w odbiorze, ale śledzi się ją z dużym zainteresowaniem i czyta bardzo szybko. Autorce udało się cały czas utrzymać moją uwagę, chociaż cała powieść jest przedstawiona tylko i wyłącznie z perspektywy Lindy. Może chciałabym także poznać punkty widzenia innych postaci znających bohaterkę, ale czy powieść zyskałaby dzięki temu na atrakcyjności, trudno mi to jednoznacznie stwierdzić. Co zwróciło jeszcze moją uwagę? Autorka wspomina, że Szwecja jest jednym z nielicznych państw, gdzie w areszcie bez wyroku można spędzić kilka miesięcy. Bohaterka czekała na swój proces trudnych dziewięć miesięcy w zamknięciu w izolacji od wszystkich i wszystkiego. Po tak długim pobycie w areszcie można już uwierzyć we wszystko, nawet w swoją winę.
Kim jest tytułowa Nadia? Na to pytanie otrzymacie dopiero odpowiedź, gdy przeczytacie książkę.
Opinia bierze udział w konkursie