Nadieżna Hope oddała się malarstwu. Ukończyła ASP a teraz przygotowuje się do wystawy. Jej przyjaciółka Elwira Rumianek - Sałacka niedawno rozwiodła się z mężem, znanym powieściopisarzem. Jego konikiem są kryminały. Kobieta nadal go kocha. A kiedy pewnego dnia znika w niewyjaśnionych okolicznościach Wirka i Nadzieja wyruszają na poszukiwania. W mieszkaniu autora znajdują zwłoki Marleny Pyś. Do akcji wkracza policja. Znajomy ze szkoły głównej bohaterki, nadkomisarz Bartłomiej Jaduch vel. Szerlok. Mężczyzna rozpoczyna pracę nad zagadką. Wkrótce pojawiają się kolejne ofiary i kolejne zaginięcia. Kto za tym wszystkim stoi? Dlaczego zabija? Co się stało z Ksawerym? Czy prywatne śledztwo jest bezpieczne? Jak zakończy się na historia pełna niewiadomych?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Komedia kryminalna to taki gatunek, po który sięgam dla urozmaicenia. Lubię się pośmiać i poczytać o sprawcach i ich motywach. Tutaj mamy pisarza kryminałów, który ginie z niewyjaśnionych okolicznościach. Autorka nie podaje wieku bohaterów, ale sądząc po opisach można wnioskować, że są już dojrzałymi ludźmi. Ksawery jest i nagle znika - zagadka wyborna. Pisarz kryminałów znika jak za pstryknięciem palców. Wczuwa się w nową rolę? Ktoś go wziął za cel? Pytań masa. Miałam nadzieje na znalezienie na nie odpowiedzi. Autorka świetnie mąciła wody. Podawała tropy, by niespodziewanie mylić poszlaki, bym znowu została z niczym. Fakt, że pod koniec już widziałam kto, ale nie wiedziałam dlaczego. Bardzo spodobała mi się główna bohaterka. Taka niby roztrzepana ale o bystrym umyśle. Umei się odnaleźć w sytuacji. Nieustępliwa i ciekawska. Rola prywatnego detektywa bardzo jej pasowała. Autorka skrupulatnie prowadziła śledztwo. Powiazania ofiar, poszukiwania motywu czy sam w ogóle wątek zbrodni zostały wyczerpane do cna. Autorka tak prowadzi akcję, że czytelnik sam musi krok po kroku odkrywać tajemnice i stać się tym detektywem. Wzbudza odpowiednią dawkę ciekawości i intryguje. Pod względem sensacyjnym i kryminalnym jest świetnie. Dobrze się tutaj czułam. Niestety jak dla mnie humor był skąpy. Totalnie nie w moim guście. Leciutko kąciki ust się czasami podnosiły do góry ale to dla mnie za mało. Za mało, bym wybuchała salwami śmiechu. Za mało, bym się głośno śmiała. Autorka ma lekki styl. Dzięki temu książkę czyta się ekspresowo. Ma dwieście stron a mi wystarczyło półtorej godziny, by ja przeczytać. Lekko zabawna, o zagadkowych zbrodniach i kluczeniem labiryntem, by złapać sprawcę, zanim zamorduje kolejną osobę. Fajna lektura na zresetowanie się, na odpoczynek. Na wspólną pracę detektywistyczną. Miło spędziłam z nią czas. Także jeśli szukacie czegoś krótkiego, co szybko się czyta a przy tym ma zawiła zbrodnię oraz zaskakujący motyw, to śmiało możecie czytać. Pod względem humorystycznym być może Wam spodoba się bardziej niż mi.
Polecam