Z powieściami Nicholasa Sparksa spotykałam się do tej pory już nie raz. Miałam okazję przeczytać kilka jego książek i na żadnej z nich się nie zawiodłam. Każda wywoływała u mnie burzę emocji, zarówno szczęście, jak i rozczarowanie, a także morze łez. O "Najdłuższej podróży" słyszałam praktycznie same dobre opinie i aż kusiło mnie, żeby po nią sięgnąć, jednak bałam się, że mogę się na niej rozczarować. Mimo moich obaw przeczytałam książkę i rzeczywiście autor, tak jak wcześniej, tak i tym razem mnie nie zawiódł.
W swojej książce, Nicholas Sparks, postanowił zestawić ze sobą dwie historie, które są bardzo ciekawe i są ze sobą wymieszane, co skłania czytelnika do refleksji. Na początku poznajemy Irę, staruszka po dziewięćdziesiątce, który dziewięć lat temu stracił swoją żonę Ruth. Byli oni idealnym małżeństwem. Kochali się niezmierzoną miłością i byli w stanie poświęcić dla siebie wszystko. Czytając ich historię, czytelnik ma wrażenie, że byli niezwykłym małżeństwem, miało ono w sobie to, czego zazwyczaj brakuje związkom w dzisiejszych czasach: wytrwałość i miłość od początku aż do śmierci. Fragmenty z życia Iry są wzruszające, dzięki nim możemy zastanowić się nad swoim życiem, a historia opowiadana przez małżeństwo wydaje się magiczna, praktycznie wszystko jest w niej idealne. Ira i Ruth zapadają na długo w pamięci czytelnika.
Kolejna historia, opowiadana przez Nicholasa Sparksa, w przeciwieństwie do pierwszej, odnosi się do młodości. Jest ona nam zdecydowanie bardziej znana niż wcześniejsza opowieść, choć w tej również nie brakuje miłości, romantyzmu i ciekawego klimatu. Tym razem poznajemy dwójkę młodych ludzi: Sophię i Lukea. Są oni sobie całkowicie obcy. Światy, z których pochodzą nie mają ze sobą nic wspólnego. Sophia jest studentką historii sztuki, natomiast Luke jest kowbojem, który odnosi wysokie wyniki w ujeżdżaniu byków. Wydawałoby się, że zbyt wiele ich różni, aby mogli się w sobie zakochać, jednak miłość potrafi zdziałać cuda. Ich zwykła znajomość szybko przeradza się w głębsze uczucie, ale czy będą potrafili zawalczyć o wspólną przyszłość, i czy jedno z nich będzie w stanie zrezygnować z pasji swojego życia, aby uszczęśliwić drugą osobę?
Nicholas Sparks przedstawia nam dwie różne historie, jedna o starości, druga o młodości. Wydawałoby się, że niewiele mają ze sobą wspólnego, ale czy na pewno? Obie te historie łączy miłość, igranie ze śmiercią, zamiłowanie do sztuki, a także wzajemne oddanie.
Książka jest oprawiona w idealny klimat. Wspomnienia Iry wyświetlają się w naszej głowie, jak film w kinie i skłaniają do refleksji. Czytelnik czuje w jednym momencie radość, rozbawienie i melancholię, a na następnej stronie jest już poirytowany, zły i rozczarowany. Autor na każdym kroku nas zaskakuje. Podoba mi się z jaką łatwością buduje w książce napięcie i nieprzewidywalną akcję, a także to, jak świetnie udało mu się połączyć te dwa, z goła odmienne, wątki. Jednak najbardziej zaskoczył mnie sposób, w jaki przeciął ze sobą drogi tych bohaterów.
Opinia bierze udział w konkursie