Mama i synek spoglądają przez okno. Jest cisza, nic się nie dzieje, aż tu nagle? dzwoni dzwonek do drzwi! To przyszła ciocia Bibba, która od progu szeroko wyciąga ramiona, zapraszając malucha do czułego powitania ? pragnie przytulić go NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE. Gdy już chłopczyk jest wyściskany, pora na zabawę. W końcu na kolanach u cioci można robić tyle świetnych rzeczy! Jednak po chwili znów chłopiec, mama i ciocia siedzą na kanapie. Sprawiają wrażenie nieco zamyślonych. Czyżby na kogoś czekali? Ponownie w całym domu słychać dzwonek. Kto czeka przed drzwiami tym razem?
Co chwilę rytuał się powtarza. Najpierw słuchać dzwonek, później przychodzi pora na odrobinę czułości, by po chwili maluch wraz z nowoprzybyłym członkiem rodziny mógł oddać się beztroskiej zabawie. Każdy chce chłopca ucałować, wytarmosić i przytulić NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE. Wszyscy mają dla niego czas, poświęcają mu całą swoją uwagę. No, może prawie całą, bo można odnieść wrażenie, że nadal na kogoś czekają? Ich ekscytacja i lekkie zniecierpliwienie jest niemalże namacalne. Kogo tym razem zwiastuje dzwonek? I z jakiego powodu w domu chłopca jest tyle ludzi? Sięgnijcie po książkę ?Najmocniej na świecie? i sprawdźcie sami!
Trish Cooke stworzyła cudną opowieść, która jest poniekąd hołdem dla czułości. W książce poznajemy pewnego chłopca, który wraz z mamą oczekuje kolejnych gości. Ich pojawienie się w domu jest jak powtarzający się refren. Schemat jest zawsze ten sam: dzwonek-bliskość-zabawa. Jednak za każdym razem zmieniają się drobne elementy, które sprawiają, że rytuał okazywania miłości trwa i trwa. Każdy z gości stawia chłopca w centrum swojej uwagi, poświęca mu swój czas, ofiarując mu swoje ramiona, serce i bliskość. Jest jednak moment, w którym coś nagle się zmienia. Wszyscy domownicy i goście siedzą, są zniecierpliwieni, może nawet zaczynają się trochę nudzić? I gdy czytelnik zaczyna odnosić wrażenie, że zaraz wszyscy rozejdą się do domu, dzieje się coś zupełnie nieoczekiwanego. Zwrot akcji sprawia, że nagle wszystko staje się jasne! Ale niech finał tej opowieści pozostanie słodką tajemnicą?
?Najmocniej na świecie? z pewnością przypadnie do gustu najmłodszym czytelnikom. W tekście znajdziecie mnóstwo zabawnych onomatopei, które pomagają opisać harce i zabawy malucha. Co więcej, powtarzalny, rozbudowywany o kolejnych gości refren (który mi nieco przypomina ?Rzepkę? Juliana Tuwima) świetnie buduje napięcie i rozbudza ciekawość. Za każdym razem, gdy wybrzmiewały te rytmiczne, rozszerzane o kolejne wersy powtórzenia, zastanawialiśmy się co wydarzy się tym razem. Dzieci bardzo lubią takie wstawki w tekście. Są one dużym atutem tej książki, choć tak naprawdę w tej historii podobało nam się wszystko!
Opowieść o chłopcu i jego niezwykle sympatycznej rodzinie została ubrana w bardzo miłe dla oka ilustracje Helen Oxenbury. Graficzka wspaniale uchwyciła emocje, towarzyszące opowieści. Na obrazkach widać zarówo miłość, jak i radość ze spotkania czy to wspomniane już zniecierpliwienie i wyczekiwanie. Obrazki wspaniale dopełniają fabułę i pomagają małym czytelnikom wczuć się w klimat opowieści. Otwarte ramiona, tańce i psoty wręcz emanują z ilustracji ciepłem i pozostawiają czytelnika skąpanego w pozytywnych emocjach. ?Najmocniej na świecie? to jedna z tych książek, która rozgrzewa serca i pozostawia w odbiorcach przeogromną chęć tego, by przytulić bliskich z całych sił! Właśnie dlatego uwielbiamy ją czytać przed snem, ale nie tylko. Będzie to opowieść dobra na otarcie łez, celebrację wspólnych chwil lub do czytania tak po prostu, bez okazji. W końcu każda chwila jest dobra na szczyptę czułości!
Gorąco polecam ?Najmocniej na świecie? dzieciom od 2. roku życia, choć zapewniam, że starszaki będą się przy tej historii bawić równie wybornie!
Opinia bierze udział w konkursie