Will, Brian i Luke są braćmi, jednak nie pałają do siebie miłością. Ich relacje zdominowały niechęć, zazdrość i rywalizacja. Gdy jako dojrzali mężczyźni spotykają się na pogrzebie jednego z trójki, okazuje się, że przeczuwali zakończenie tej historii właśnie w ten sposób. Jak doszło do śmierci jednego z braci? Który z nich nie żyje? Jak wyglądały ich relacje w młodości?
Nasze małe okrucieństwa Liz Nugent to połączenie dramatu, obyczaju i thrillera. Książka podzielona jest na kilka części. Poznajemy historię każdego z braci, lepiej rozumiemy ich zachowania, ponieważ każdy otrzymał swoją część powieści.
Bracia bardzo różnią się od siebie. Mimo że wychowywali się razem, mają inne charaktery i nie czują ze sobą więzi. Jako dorośli nie utrzymywali bliskich relacji, a kontakty często były powierzchowne. Zgłaszali się do siebie, gdy potrzebowali pomocy, lecz udzielanie jej było raczej przykrym obowiązkiem niż wyrazem braterskiej miłości. Czerpali satysfakcję z potknięć reszty rodzeństwa, nie współczuli sobie w problemach. Można rzecz, że ich kontakty były chłodne i rzeczowe, inicjowane z przymusu.
Historia to trzy główne opowieści. Poznajemy Willa, Briana i Luke?a dzięki trzecioosobowej narracji, w której przeplatają się różne plany czasowe. Osią są czasy współczesne, ale jeszcze przed śmiercią jednego z braci. Pojawiają się retrospekcje, które mają pomóc czytelnikowi zbudować obraz rodzeństwa i każdego z braci osobno. Już po lekturze pierwszych stron pozycji wiemy, że któryś z nich umrze, a dalsza część opowieści ma przybliżyć nam informacje, jak do tego doszło.
Liz Nugent tworzy powieści psychologiczne, które świetnie odsłaniają ludzkie wady i brzydotę duszy. Potrafi bardzo dobrze opowiadać o ludziach zepsutych wewnętrznie. Jej postacie nigdy nie są dobre i prawe. Podoba mi się, jak kreuje charaktery. Tu także nie zabrakło trudnych i skomplikowanych osobowości. Każdy z braci ma coś za uszami, nie da się ich lubić. Można im współczuć pewnych sytuacji, ale nie czuje się do nich sympatii podczas lektury.
Autorka ma bardzo dobry styl. Snuje opowieści, w które wchodzi się całym sobą. Stosuje ten sam motyw w swoich powieściach, czyli pokazuje na początku pewną zbrodnię, mówi o śmierci bądź tragedii, a potem przeprowadza nas przez wydarzenia do tego doprowadzające. Są to rzeczy bardzo przyziemne ? nie ma tu miejsca na sensacje rodem z hollywoodzkich filmów. Autorka opisuje zepsucie człowieka, błędy, które popełnia, a które mają potem znaczenie. Obnaża przywary i odrysowuje skomplikowane charaktery, co bardzo podoba mi się w jej twórczości.
Nasze małe okrucieństwa nie zachwyciły mnie jednak tak jak poprzednie powieści autorki. Lubię jej styl, jej książki są wciągające, ale mam wrażenie, że tym razem przez umieszczenie na pierwszym planie trzech postaci sprawiła, że fabuła stała się bardziej rozczłonkowana i jej śledzenie nie było już takie fascynujące. To dobra powieść, ale znam lepsze jej autorstwa. Niemniej jeśli lubicie książki, w których bardzo szczegółowo pokazano zepsucie człowieka, wszystkie brzydkie i złe rzeczy, które może zrobić bliskim i rodzinie, powinniście zainteresować się tym tytułem.
Opinia bierze udział w konkursie