Kiedy pewnego dnia Nina zadzwoniła po taksówkę, nie spodziewała się, że to zapoczątkuje ważne zmiany w jej życiu. Również Artur nie mógł przewidzieć, że kobieta, która właśnie zamówiła u niego kurs, zostanie w jego myślach na dłużej.
Życie Artura nie jest ani oczywiste, ani proste. Trudne dzieciństwo zaowocowało mroczną teraźniejszością.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi dwoje tak różnych ludzi zaczyna łączyć coraz silniejsza więź. Czy poradzą sobie z przeciwnościami? Czy Nina odważy się przeciwstawić najbliższym i zawalczyć o swoje uczucie? Czy Artur zdoła odciąć się od przeszłości?
I czy przeciwieństwa naprawdę się przyciągają?
"Kiedy myślimy, że najgorsze już za nami, los ma inne zdanie i rzuca nam pod nogi kolejne kłody. Może żeby sprawdzić naszą wytrzymałość, a może żebyśmy nie poczuli się zbyt pewnie."
Trudno nie zauważyć, iż bohaterowie to mocny punkt powieści. Są tak skrajnie różni, że chyba już bardziej się nie da. Ona cicha, przestraszona, wycofana, on niebojący się wyzwań ryzykant. Osobiście Artur jako człowiek bardziej się mi podobał. Posiada co prawda wady i nie zawsze postępuje zgodnie z prawem, ale wydaje się przez to ludzki, bliższy czytelnikowi. Z kolei Nina początkowo denerwowała mnie swoją uległością wobec matki pozwalając, by ta kierowała jej życiem. A przecież jest trzydziestoletnią kobietą, która powinna sama podejmować decyzje w ważnych dla siebie sprawach. Wątek toksycznej relacji między Niną a jej matką bardzo mnie zaangażował. Nie jest w żaden sposób przerysowany, a można odnieść wrażenie, iż taka sytuacja mogłaby mieć miejsce w rzeczywistości. Uważam że pisarka doskonale oddała osobowość każdego z bohaterów, dzięki czemu mamy możliwość obserwować wszystkie uczucia jakie nimi targają, jak się zmieniają. Zaskoczona byłam też tym, jak moje własne zmieniały się ze strony na stronę.
"Choć miałam trzydzieści lat, nigdy czegoś takiego nie przeżywałam. Zauroczenie, który mnie dopadło, było niczym trzęsienie ziemi, huragan i tajfun w jednym. Oczywiście byłam świadoma, ze takie rzeczy się zdarzają, przecież nie żyłam w zamknięciu, ale nie sądziłam, ze to spotka mnie, a obiekt moich westchnień będzie tak odbiegał od moich wyobrażeń."
Niezwykle przypadł mi do gustu delikatny wątek miłosny, który jest jakby w tle, nie przesłania istotniejszych elementów fabuły. Ale w żadnym razie czytelnik nie odczuwa, aby mu go brakowało, gdyż autorka tak poprowadziła wszystkie wątki, że zagłębiając się w tę historię przepadamy na kilka dobrych godzin.
Bardzo spodobał mi się również sposób prowadzenia tej historii na dwa głosy - Niny i Artura. Dzięki temu mamy możliwość poznania ich wersji wydarzeń, tego co czują i myślą.
Jedynie otwarte zakończenie nie do końca mnie zadowala jako czytelnika, który lubi wiedzieć jak mogły potoczyć się dalsze losy bohaterów. A może to celowy zabieg ze strony autorki, by pociągnąć tę historię dalej? Bardzo chciałabym jeszcze raz spotkać się z bohaterami książki.
"Nasze własne piekło" to poruszająca powieść o niełatwej miłości, jeszcze trudniejszych wyborach i skomplikowanych relacjach międzyludzkich. To książka nieoczywista, zaskakująca, emocjonalna. Mówi się, że przeciwieństwa się przyciągają. Jeśli jesteście ciekawi czy to prawda, zajrzyjcie na karty tej powieści!
Opinia bierze udział w konkursie