Mark Kistler prezentuje nam trzydzieści lekcji, po przerobieniu których powinniśmy opanować sztukę rysowania i zrozumieć proces tworzenia. Podczas zajęć nauczymy się rysować m.in. misia koalę, kwiaty, bryły geometryczne, flagi, budynki, zamki, fale, piramidy, zwoje, drzewa, filiżanki, kratery, miasto, twarz, oko, rękę, i poznamy zasady pozwalające tworzyć trójwymiarowe ilustracje. A to wszystko metodą, którą autor nazywa Dziewięcioma Podstawowymi Prawami Rysunku.
Jeśli chcemy nauczyć się rysować, co może stać się naszym hobby, pasją, sposobem na zrelaksowanie, to nie poddawajmy się przy pierwszych niepowodzeniach. Nie raz przyjdzie nam wymazać prawie całą pracę, i przyznać, że tym razem nie wyszło. Możecie włączyć ulubioną muzykę i do dzieła. Nie przerażajcie się, że jest biała kartka, którą trzeba zapełnić, i że najprawdopodobniej już przy pierwszych kreskach zobaczycie (jeśli nie rysowaliście dużo wcześniej), że nie wychodzi. I że jednak to wcale nie jest tak proste jak wygląda. Nie śpieszcie się i przyłóżcie. Nie chodzi przecież o to, by udowodnić sobie: a nie mówiłem, nie umiem. Po tych lekcjach zrozumiesz, że umiesz, i tego się trzymaj.
Mark Kistler zachęca by rysować codziennie przynajmniej przez dwadzieścia minut. Jeśli możecie poświęćcie więcej czasu. Rysowanie zaczyna sprawiać radość, to świetnie, bo to podstawa. To niby oczywiste, takie proste wskazówki, by nie popaść w zniechęcenie i nie rzucić rysowania po pierwszej lekcji, czy kolejnych. Im bardziej dopracujecie rysunek, tym będziecie bardziej zadowoleni. I o to w tym chodzi. Cieszcie się efektami swoich prac. Nie rzucajcie się od razu na rysowanie portretu, zacznijcie lekcja po lekcji. A potem powtarzajcie je. Mark Kistler uczy oprócz techniki, otwartego myślenia, kombinowania, jak to co potrafisz możesz wykorzystać w praktyce. Umiesz rysować tylko kulę, i cieniować, to wykorzystaj to, zrób z tego użytek, narysuj np. planetę. Po każdej lekcji zaprezentowane są inspirujące prace uczniów, którzy też nie umieli rysować. A jednak ich szkice robią wrażenie. Nie odpuścili, choć pewnie nie raz dały im te lekcje w kość.
Nie wiem, czy jest sens otaczać się mnóstwem podręczników do rysowania, przynajmniej na początku, gdy najbardziej potrzebujemy zachęty i wytrwania przy tych pierwszych próbach. Jedyne czego potrzebujemy to szkicownik, kilka ołówków (na początek nawet jeden) i gumkę do mazania. Reszta to wykonywanie lekcji i wyciskanie z nich ile tylko można. Po czasie pewnie każdy znajdzie to, co chciałby rysować. To co mu znacznie lepiej wychodzi i sprawia przyjemność.
Trening czyni mistrza, nawet jeśli te efekty nie będą powalające, i osiągniemy jakiś pułap możliwości, których nie przeskoczymy (nigdy, albo długo), to będziemy rysować zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim trzeba uwierzyć w siebie, nie bać się efektu, czerpać radość z rysowania, chcieć przenosić na papier pomysły, które mamy w głowie.
Tak, rysowania można się nauczyć w każdym wieku. Udowadniają to chociażby prace uczniów Marka Kistlera. Warto mieć podręcznik dla siebie, by móc stale po niego sięgać, mieć go ciągle na widoku i codziennie rysować. Cieszcie się rysowaniem, nie oczekujcie od razu spektakularnych efektów, dajcie sobie czas, a efekty się pojawią. I sami będziecie zaskoczeni. Polecam.