Bezcenną rzeczą w życiu jest posiadanie rodziny, na którą zawsze można liczyć. Bezwarunkowe wsparcie, zrozumienie, przekomarzania i współdzielenie odpowiedzialności za codzienne funkcjonowanie to niesłychanie rzadka rzecz. Nie jest łatwo stworzyć takie więzi, a gdy zdarza się w to w bardziej liczebnych domach, jest to tym bardziej niesamowite i warte pielęgnacji. Jednak gdy pojawiają się tajemnice, mogą one rozsypać w pył nawet najlepiej poukładane relacje.
"Nic nas nie rozdzieli" to opowieść prowadzona z kilku perspektyw, a główną rolę grają tu członkowie rodziny Brennan oraz Kyle, który choć oficjalnie nigdy nie stał się ich częścią, to sercem i duszą należał do nich od dzieciństwa. Sunday to jedyna kobieta w rodzeństwie, która pięć lat temu niespodziewanie wyruszyła do Los Angeles w pogoni za marzeniami o karierze pisarskiej. Wróciła tylko raz, na pogrzeb matki, poza tą sytuacją starała się nie utrzymywać większych kontaktów z najbliższymi, których skrzywdziła swoim odejściem. Danny, jej starszy brat, prowadzi rodzinny pub wraz z jej byłym narzeczonym- Kyle`em. Niestety próby rozszerzenia działalności nie idą po jego myśli, co skutkuje także kryzysem w jego życiu prywatnym. Kyle zaś zdaje się już dawno otrząsnął po nieudanym związku z Sun i założył własną rodzinę. Jackie, kolejny członek Brennanów, to wrażliwy artysta, który niestety ma też poważne problemy z prawem. Shane, ich najmłodszy braciszek, od zawsze wymagał ich specjalnej uwagi, lecz wszyscy zgodnie otaczali go swoją miłością i wsparciem. Mickey, głowa tej irlandzkiej familii, boryka się z coraz to większymi problemami powiązanymi z jego wiekiem. Gdy wszyscy znowu znajdują się w Nowym Jorku, w domu, w którym czeka na nich tyle wspomnień, nie mają świadomości, jak wiele spraw czeka na swoje wyjaśnienie oraz jak poszczególni członkowie rodu potrzebują siebie nawzajem.
Tracey Lange stworzyła powieść nietuzinkową. Dzięki narracji trzecioosobowej, wprowadziła nas w sytuację najważniejszych dla powieści osób i pozwoliła śledzić losy bohaterów niczym postronnym obserwatorom. I choć preferuję gdy powieść pisana jest z perspektywy pierwszoosobowej, to w tym wypadku, zabieg narracyjny udał się znakomicie, pasował do całokształtu fabuły, a doskonały i niezwykle intrygujący styl pisarski Autorki dodał całej opowieści nieco magii, zadumy i refleksji. Chęć przewracania kolejnych stron wzmaga także tajemnica, którą skrywa Sunday, a która zmusiła ją do postępowania, które skrzywdziło nie tylko jej bliskich ale i ją samą. Dzięki okazyjnym retrospekcjom mamy możliwość poznać relacje wewnątrz rodziny, zanim ich poukładany świat uległ rozpadowi. Ich teraźniejsza sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, a każdy boryka się z własnymi problemami, które uparcie próbuje rozwiązać na własną rękę. To nie jest powieść jedynie o rodzinnych relacjach, ma ona w sobie o wiele więcej. To wszelakie historie dotyczącej romantycznej miłości, zarówno szczęśliwej jak i kompletnie nieudanej, takiej, o którą warto walczyć i która od początku nie miała racji bytu. To także opowieść o sile miłości między rodzeństwem, tak wartościowej, unikalnej i wręcz godnej pozazdroszczenia. To także przestroga o tym jak brak odpowiedniej komunikacji może rujnować kolejne relacje i mieć dramatyczne konsekwencje nawet dla najsilniejszych ludzkich więzi. Lecz to również historia pełna wszelakich sekretów, które mogą spędzać sen z powiek i niszczyć zbyt wiele będąc zamiecionymi pod dywan. Autorka w znakomity sposób, na przykładzie wszystkich poznanych w książce postaci, ukazuje siłę rodziny- pomimo wszystko i na przekór wszystkiemu, gotowej wybaczyć, dać wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Trudno uwierzyć, że to debiut, bowiem stworzony został na niezwykle wysokim poziomie, przejmująco chwytając za serce czytelnika. Ze swojej strony jak najbardziej polecam, bowiem jest wart uwagi.
Opinia bierze udział w konkursie