,,Na razie jednak musiał się jeszcze przez tę godzinę skupić, żeby odegrać odpowiedzialnego obywatela tego pięknego kraju, cierpiącego na drobne zaburzenia normalnego funkcjonowania, i nie wyjść na popieprzonego szaleńca z problemami psychicznymi większymi od Kilimandżaro ".
Powiem wam, że po przeczytaniu tej książki jestem niemal pewna, że każdy człowiek ma różne fobie czy też dziwactwa, tylko jedne są zupełnie niegroźne, niewidoczne dla otoczenia, a inne zbyt potężne, by móc udawać, że w ogóle się ich nie ma. Na zdrowie psychiczne wpływa bardzo dużo rzeczy. U jednych to genetyczne, u innych spowodowane jakąś traumą, a jeszcze u innych to sprawka organizmu, który nagle zaczął fiksować. Alkohol potrafi naprawdę człowieka zniszczyć i totalnie od siebie uzależnić. Przez niego ludzie tracą rodziny i pracę. I żeby było jeszcze zabawniej, piją go wtedy więcej, gdyż koi ich smutki. Wolniutko odbiera zdolność racjonalnego myślenia z którego pijący nie zdaje sobie sprawy, bo już tak daleko nie potrafi myśleć. Czy można zatem leczyć innych ludzi samemu będąc uzależnionym? Czy można wtedy na czas zapobiec katastrofie? Ciało może jeszcze na to reaguje, ale mózg?
To jest moje pierwsze spotkanie z twórczością autora i wiem, że nie ostatnie. Od samego początku zahipnotyzował mnie wstęp, a później zwyczajnie musiałam się dowiedzieć co tutaj się wyprawia. Wpierw byliśmy świadkami sesji między lekarzem a klientem, gdzie żaden z nich nie zachowywał się normalnie. Mamy tutaj nieludzką fascynację wężami, która zasieje spory strach. Oczywiście mamy trupa i trzeba będzie odnaleźć sprawcę, jednak ten, kto mógłby go schwytać najszybciej, jest od sprawy odsunięty, gdyż znał denata. Nie trudno się było domyśleć reakcji na tą wiadomość. Niedługo po tym dochodzi do napadu i kolejnego zgonu. Początkowo sprawy nawet dla nas nie mają nic ze sobą wspólnego, jednak po pewnym czasie coś tutaj przestaje pasować. Wychodzi bowiem na to, że jest osoba, która chciałaby ochronić nadkomisarza, lecz nie widać tutaj czystych intencji. I teraz zaczynał się motyw, który najbardziej uwielbiam. Musieliśmy wrócić do przeszłości stróża prawa, by się przekonać, czy faktycznie zasługuje na miano policjanta. Jak sądzicie, czy mógłby mieć coś na sumieniu? Książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością. Do tego ten koniec i sekrety rodzinne, obciążenia genetyczne, choroby psychiczne... No nic tylko przeczytać. Cokolwiek będzie wam tu podane, dowiecie się tego od innych osób, które niby nic nie wiedzą, ale swoje trzy grosze zawsze muszą wtrącić. To właśnie z powodu tych drobniaków ktoś podchwyci temat i drążąc do upadłego odkryje coś ważnego. Tych informacji jest naprawdę dużo i każda z nich rodzi nowe możliwości. Przy nich najbardziej jesteśmy napięci. Czasami ktoś tu robi coś innego niż miał i przez to również zastanawiamy się co takiego ukrywa. Jedno jest pewne. Takiego Anioła Stróża jak z książki, to nikt nigdy nie chciałby mieć;-) Dodam wam jeszcze, że o takiej sytuacji jak pod koniec historii to jeszcze nie czytałam:-)
Opinia bierze udział w konkursie