,,Nie mogę cię (nie) kochać? jest częścią mnie już od dawna.
Zaczęło się, kiedy jakieś dwa lata temu weszłam na wattpadowe konto Marioli i zaczęłam poznawać bohaterów. Z zafascynowaniem czytałam kolejne rozdziały, nie wiedząc, że zakończenie zupełnie złamie mi serce. Potem wracałam niezliczenie wiele razy do Reed i Archera, ponownie zakochując się w ich historii.
Teraz, trzymając ich losy w rękach, nie umiem opisać swojej miłości do tej książki. Na papierze ich przygody przekroczyły moje najśmielsze oczekiwania. Mariola zrobiła ogromny progres i widać to w każdych poprawkach, jakie nałożyła. Poprawiła błędy, usunęła sceny, które nie miały sensu, a przede wszystkim dodała sporo wydarzeń, które nadają książce świeżości.
Relacja Reed i Archera przypomina nieustanną burzę, przeplataną z dniami, kiedy słońce wyłania się zza ciemnych chmur.
Nie zdziwię się, jeśli na początku w ogóle nie polubicie Archera, bo będzie to w zupełności usprawiedliwione jego chamskim zachowaniem. Poznajemy go bowiem od tej najgorszej strony. Wredny, bezczelny i bez żadnych skrupułów. Mówi wszystko, co przyniesie mu ślina na język, by tylko zniechęcić do siebie nowe współlokatorki. Z pewnością odstręczy was swoim zachowaniem w stosunku do Reed, jej mamy, jak i swojego ojca. Swoimi sarkastycznymi, podłymi odzywkami sprawi, że jedyne co będziecie chcieli zrobić, to wejść do jego świata, mocno nim potrząsnąć i powiedzieć: ,,chłopie, co z tobą jest nie tak??.
W momencie, kiedy pierwsza z jego masek opadnie, a mur postawiony między nim a dziewczyną się ukruszy, minimalnie zrozumiemy jego zachowanie. Zrozumiemy, jaki jest cel jego wstrętnej postawy i co nim kieruje w danych sytuacjach. Jednakże to nie będzie jeszcze wystarczające, byśmy w stu procentach go usprawiedliwili. Dopiero z czasem, kiedy poznamy jego łagodniejszą stronę, zobaczymy, że chłopak, który do tej pory nie dał nam żadnych powodów do sympatii, naprawdę jest zdolny do uczuć innych niż złośliwość. To w tym tomie zasieje w nas nutkę zaciekawienia i całą pięciolinię tajemniczości, która będzie ciągnęła się do ostatnich stron ich historii. Bo, pomimo wszystko, Archer jest najbardziej intrygującą postacią. Z rozdziału na rozdział dowiadujemy się o nim coraz więcej, co w większości przypadków nas zdziwi. Wydarzenia z jego przeszłości nie raz złamią nam serce i doprowadzą do łez. Od początku w głowie pojawia nam się wiele pytań, ale najważniejszym jest: Co stoi za tym, że chłopak tak często przybiera maski i tylko niewielu osobom pokazuje prawdziwego siebie...
Reed Jennifer DiLaurentis, w odróżnieniu od chłopaka, od razu znajdzie sobie miejsce w naszym sercu. Z początku jest skołowana i mocno zagubiona w nowym miejscu. Nowi ludzie, szkoła, miejsce zamieszkania, no i przybrany brat, który wszystko jej utrudnia. Jednakże, mimo trudnej sytuacji, dziewczyna nie daje wejść sobie na głowę. Na każde chamskie zdanie Archera na jej temat wysoko podnosi gardę i odpowiada jeszcze bardziej złośliwie i sarkastycznie. Postawa chłopaka przez cały czas nie daje jej spokoju, aż z czasem sama próbuje dość do prawdy, nieświadoma, jakie to może mieć konsekwencje. Zostaje brutalnie wrzucona do świata, o którym nigdy nie chciała słyszeć. Jej dotychczasowe spokojne życie staje się odległym wspomnieniem, a miejsce stabilności zajmuje prawdziwy chaos.
Zupełnie nie wiem, kiedy pierwsza strona przerodziła się w napisy końcowe. Mariola ma przyjemny, lekki styl pisania, przez który książkę można pokonać w jeden wieczór. Ze względu na podział książki na dwie części rozdziałów jest mało, bo tylko 12, a każdy z nich jest nieco dłuższy, jednak przyjemna dla oka, duża czcionka, ułatwia szybkie czytanie lektury. Motyw nielegalnych wyścigów dodaje nieustannej adrenaliny, a ukochany przez wszystkich wątek hate-love sprawi, że motyle w waszym brzuchu dostaną zespołu niespokojnego skrzydła. Zaskakujące zwroty akcji, których jest tu nie mało, doprowadzą was do skoków ciśnienia, a polsat na końcu książki pomnoży waszą ciekawość razy dziesięć.
,,Nie mogę cię (nie) kochać? będzie idealne dla osób, które uwielbiają burzliwe relacje bohaterów. Spodziewajcie się wielu zwrotów akcji, które rozłożą was na łopatki. Przygotujcie się na tonę śmiechu i świetnie spędzony czas z bohaterami, którzy na długo pozostaną w waszych głowach.
Chciałabym ogromnie pogratulować i podziękować Marioli. Pogratulować tak pięknie wydanej książki i tego, że z wersji wattpadowej z wieloma błędami i nieskładnościami stworzyła dopracowaną na ostatni guzik, odświeżoną o wiele nowych scen wersję papierową. Życzę ci i trzymam kciuki, by Reed i Archer nie byli twoimi jedynymi papierowymi bohaterami.
Opinia bierze udział w konkursie