Basia i Alicja przyjaźnią się, odkąd skończyły dziesięć lat. I choć mieszkają w oddalonych od siebie o wiele kilometrów miastach, to odległość nie stoi na przeszkodzie ich zażyłości. Piszą do siebie listy, dzwonią, gdy mają taką możliwość, a także odwiedzają w miarę możliwości. Ten rok przyniósł im wiele niespodzianek- tak negatywnych, jak i tych lepszych. To, jak sobie z nimi radzą pokaże, na ile silna jest ich wiara w prawdziwe uczucie, ale i przede wszystkim ludzi, których los postawił na ich ścieżce. To rok ogromnych zmian- zarówno w codziennej walce o siebie i swoje marzenia, jak i w postrzeganiu własnej osoby.
Chociaż jestem raczej team horror/ thriller, to czas od czasu sięgam po powieści z innych gatunków- trochę żeby odsapnąć od "swojej" tematyki, a trochę dla poszerzenia literackich horyzontów. W końcu nie można zamykać się w obrębie jednej kategorii, prawda? Tym razem mój wybór padł na nowość od pani Tyrka. Chyba chciałam jeszcze raz przenieść się do czasów, gdy wybór studiów i ich pierwsze lata niosły za sobą zapach nowości, ale i zmian. Czy dzięki Nie od razu się udało?
Nasze bohaterki to dwie młode dziewczyny, które przede wszystkim chciałyby poznać słodycz prawdziwej miłości. Poprawka- Alicja wciąż kocha Mateusza i wydawało się, że z wzajemnością, a jednak on podjął decyzję o rozstaniu, nie tłumacząc niczego. Pobyt u Basi ma pomóc dziewczynie w poukładaniu sobie tego w głowie. Nie od dziś bowiem wiadomo, że na złamane serce nie ma nic skuteczniejszego niż wsparcie bliskich nam osób. W pociągu poznaje Antka, którym od początku jest oczarowana. Ów chłopak na długo zapisze się w pamięci przyjaciółek, jednak nie w taki sposób, w jaki ktokolwiek mógłby się spodziewać.
Do ponad połowy książka nieziemsko mi się dłużyła. Ba, kilkakrotnie byłam gotowa pozostawić ją nieskończoną. Jednak w imię noworocznych postanowień parłam dzielnie do przodu. Jak na niecałe czterysta stron moja przygoda z lekturą trwała zdecydowanie za długo. Czy ta pozycja posiada jakieś rażące w oczy wady, będące powodem? Nie. To raczej kwestia kiepskiego doboru lektury, za co winą mogę obarczyć wyłącznie siebie. Mimo że bohaterkami są studentki, to podczas czytania niejednokrotnie miałam wrażenie, że to dziewczyny o wiele młodsze. Większość ich rozważań dotyczyła kwestii miłości: z jednej strony nie dziwię się, każdy z nas poświęca tego rodzaju myślom część swojego czasu, a z drugiej strony było ich -jak dla mnie- zdecydowanie za dużo. Na szczęście przewijała się tam również kwestia skupienia na sobie, na swoich prawdziwych celach i uczuciach, co nieco polepszyło sytuację.
Moim zdaniem nie wszystkie wydarzenia i szczegółowe opisy były elementem niezbędnym dla tej historii. Przydługi wstęp, rozpisywanie się o codzienności dziewcząt od A do Z praktycznie zniechęciło mnie do lektury, gdyż miałam wrażenie, że nie wydarzy się tu nic istotnego. Faktem jest, że gdzieś po dwusetnej stronie coś wreszcie ruszyło i historia zaczęła płynąć nieco żwawszym strumieniem.
Nie od razu to nieco rozciągnięta w czasie lektura, aczkolwiek reasumując- nie taka zła. Miło było jeszcze raz cofnąć się do czasów studenckich, choć wiadomo, że moje sporo różniły się od tych z książki. Polecam tym, którzy lubią zagłębiać się w historie bardzo szczegółowe.
Opinia bierze udział w konkursie