?Nie rozmawiajmy o miłości? to debiut literacki Magdy Witkowskiej, współczesna powieść obyczajowa, której akcja rozgrywa się we Wrocławiu.
Niejednokrotnie pisałam już, że bardzo lubię dawać szansę debiutantom, bo przecież każdy kiedyś zaczynał. W wielu komentarzach pod moimi postami wspominaliście niejednokrotnie, jak bardzo doceniacie fakt, że czytam i promuję książki autorów, o których mało jest w mediach społecznościowych, albo w ogóle nic nie ma. Zdaję sobie sprawę, że czytanie książki autora, który debiutuje, wiąże się z ryzykiem, ale przecież czasem i mistrzom zdarzają się wpadki. Spodziewam się jednak po książkach napisanych przez debiutanta powiewu świeżości, czegoś, o czym nie czytałam, a jeśli nawet, to że pokaże mi coś, co znam, ale z zupełnie innej perspektywy. Magda Witkowska idealnie ze swoją powieścią trafiła w mój gust czytelniczy, bo oprócz rozrywki i dawki emocji, miała mi do przekazania także coś głębszego. Zmusiła do refleksji, zatrzymania i zastanowienia się przez chwilę.
Bohaterkami książki Magdy Witkowskiej są tylko i wyłącznie kobiety. Kobiety, które łączą więzy krwi, ale ich skomplikowane relacje są dalekie od ideału. Nie są dla siebie ani wsparciem, w sytuacjach podbramkowych, ani nie są ze sobą szczere, bo wszystkie kobiety w tej rodzinie żyją na własną rękę, swoimi sprawami. Nie ma w ich relacjach wzajemnego szacunku, zaufania, szczerości, empatii, troski, oddania i lojalności, ale nadejdzie taki moment, kiedy będą zmuszone sobie wzajemnie pomóc. Czy ich luźne więzi mają szansę zmienić się w coś trwalszego? Czy uda im się odbudować bliskość i być dla siebie wsparciem? Chyba nie będą miały wyjścia, bo albo zaczną ze sobą w końcu szczerze rozmawiać, albo już nigdy nie dojdą do porozumienia.
Wspaniała współczesna historia o komunikacji międzypokoleniowej, wymianie doświadczeń, rozmowach przy winie do rana, o cierpieniach z przeszłości, o wstydzie i radzeniu sobie z żałobą. Przede wszystkim o prawdziwej miłości, nie tej między mężczyzną, a kobietą, ale tej, która sprawia, że bohaterki mają wokół siebie ludzi, którzy zaoferują wsparcie, otrą łzy i pokażą, że pomimo że sami nie mieli łatwo potrafią wyciągnąć rękę i pomóc wydostać się z dołka. Kochani ten debiut nie może przejść nie zauważony, chociaż nie stoi za nim ani wielka machina promocyjna, ani znane nazwisko. Magda Witkowska natomiast może liczyć na nas, dociekliwych czytelników i szeptany marketing.
Pięknie napisana książka opowiadająca słodko gorzką historię Ani, Eli, nastoletniej Marty i nestorki rodu. Cztery kobiety reprezentujące różne pokolenia, połączone więzami krwi, ale podzielone tajemnicami. Nigdy nie były ze sobą szczere ani nie próbowały się porozumieć. Trzeba było nieszczęścia, żeby zrozumiały, że nie najważniejsze jest, by udawać, że wszystko jest w porządku i samemu radzić sobie ze swoimi problemami. Czasem, zamiast spełniać czyjeś oczekiwania, trzeba z tym kimś być ze szczerego serca, wysłuchać go, potrzymać za rękę. Najbliższe sobie osoby, które zamiast się wspierać, grały przed sobą role niczym w teatrze. Były blisko tuż obok, ale tak jakby ich nie było. Patrzyły na siebie, ale się nie widziały. Rozmawiały ze sobą, ale się nie słyszały. Skupione na tym, by wszyscy myśleli, że są szczęśliwe i wszystko jest u nich w porządku. Życie jednak to nie bajka, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie. O miłości nie wystarczy rozmawiać, trzeba ją sobie jeszcze okazywać.
?Nie rozmawiajmy o miłości? to wspaniale opowiedziana historia o różnicy poglądów, definiowaniu swoich marzeń i oczekiwań, a także o tym, że mimo wszystko na rodzinę zawsze można liczyć. Świetna historia doprawiona szczyptą humoru i wspaniałymi dialogami. Pewne sprawy się wyjaśniły, inne nie, ale przecież życie toczy się dalej. Tak wiele jeszcze może się zdarzyć.
Opinia bierze udział w konkursie