Kolejna powieść portugalskiego pisarza. Kolejna wyjątkowa, magiczna, zachwycająca książka w jego dorobku.
Po wspaniałym Zadupiu recenzja - klik wiedziałam, że muszę się przygotować na prozę wymagającą, najwyższych lotów, ale i na zawsze pozostającą w pamięci. Nie pomyliłam się.
Książka liczy blisko 600 stron. To dużo tym bardziej gdy weźmie się pod uwagę, jak bardzo to wymagająca i absorbująca proza.
Treścią jest historia Marii Clary oraz jej rodziny. Całość podzielona na siedem części, w których przedstawione jest siedem kolejnych dni w trakcie których podróżujemy po przeszłości, po tym, co było i po tym, co pamiętamy, co zostaje w umyśle bohaterów.
Te przeżycia, wspomnienia to cierpienie, ból, trauma, przez którą przebija wspaniałość, pragnienie życia, istnienia za wszelką cenę. W trakcie lektury miałam wrażnie, iż Marię Clarę i jej rodzinę można śmiało utożsamiać z Portugalią. Ten niewielki kraj na skraju Europy ma bardzo trudną, wręcz tragiczną historię. Rewolucja, wojna domowa, bunty, wsparcie Franco, upadek Nowego Państwa i wiele innych spraw. Do tego dochodzą dramaty całych rodzin, które podzielone historią, uwarunkowaniami, poglądami cierpiały przez kolejne dekady.
Nie wchodź...to trudna, obszerna i bardzo bolesna książka. Losy bohaterów, mała historia rodziny przeplatają się z wielką historią tego niewielkiego kraju. Bohaterka Maria Clara żyje w zamożnej rodzinie, która jest pełna cierpienia, tajemnic, brudów i przemilczeń. Pewnego dnia ojciec Marii trafia do szpitala. Dziewczyna postanawia wykorzystać okazję i poznać historię rodziny, pogrzebać w sekretach ojca, jego zapiskach, dokumentach. To co odkryje zszokuje na równi ją, jak i czytelników.
Te kilka zdań nawet w najmniejszym stopniu nie zapowiada tego, co stanie się udziałem czytelnika. Auntes po raz kolejny napisał wspaniałą, wielowymiarową i pochłaniającą czytelnika historię.
Cała historia wymaga uwagi i poświęcenia sporej ilości czasu. Autor miesza czasy, bohaterów, dekady, wydarzenia. Wszystko to jest w książce wymieszane i trzeba poświęcić sporo uwagi żeby nad treścią zapanować. Jednak warto, naprawdę warto. Opowieść pochłania, zachwyca i na bardzo długo, o ile nie na zawsze, pozostaje w pamięci. Zaskoczenie, szok, radość, że miałam okazję tę książkę przeczytać. Polecam dla szukających czegoś więcej, czegoś innego.
Brawa dla Wojciecha Charchalisa za mistrzowski wprost przekład.
Opinia bierze udział w konkursie