- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.myśląc o jej nastoletniej twarzy, że Sandrine żyje i ma się dobrze; miałem też nadzieję, że znajduje się gdzieś, gdzie nie widzi tytułów gazet i nie czyta artykułów. 1 Od tłumaczki: dzielnica Drumsö w Helsinkach w języku fińskim nazywa się Lauttasaari, jednak Kjell Westö, fiński autor należący do szwedzkojęzycznej mniejszości w Finlandii i piszący po szwedzku, używa w powieści tylko szwedzkich odpowiedników fińskich nazw własnych. Jest to z jego strony świadomy wybór i z tej przyczyny w przekładzie na język polski zachowuję nazewnictwo z oryginału powieści, a więc szwedzkie. Tłumaczenie tych nazw na fiński byłoby nadmierną ingerencją w zamysł pisarza i odbierałoby czytelnikowi świadomość tego, że trzyma w rękach książkę fińską, ale napisaną w języku szwedzkim; opowiadającą o Finlandii z perspektywy szwedzkojęzycznego Fina i napisaną językiem finlandssvenska, czyli fińską odmianą szwedzkiego (który zresztą niewiele różni się od szwedzkiego w Szwecji). Szwedzki jest jednym z oficjalnych języków w Finlandii -- wiele ulic nosi tam podwójną nazwę. Co więcej, język szwedzki pełnił funkcję jedynego oficjalnego języka na terenie Finlandii od XVI do XIX wieku. Dopiero w 1863 roku język fiński uzyskał równy status i zaczął dominować w życiu publicznym. (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki). I ALEX 1 (na temat tajnego korytarza) Jako dziecko wierzyłem, że przyszłość będzie świetlana i spokojna. Wiedziałem, że dzielę to przekonanie z moim ojcem. Nie pytajcie mnie, skąd ta pewność, bo nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale panowała między nami jednomyślność, najsilniejsza wtedy, gdy siedzieliśmy we dwóch w wypełnionej dymem tytoniowym simce taty. Nasza wiara była irracjonalna. Inna rzecz, że tamte lata faktycznie miały barwną oprawę: muzyka pop, wyprawy w kosmos, kolorowa telewizja, jaskrawe ciuchy i coraz bardziej zwariowane fryzury. Jednak pod podszewką świat był tak samo zanurzony w wojnach, intrygach i terroryzmie jak zawsze. Z biegiem czasu tatę zdegradowano w pracy i między nim a matką przestało się dobrze układać, a ja sam starałem się unikać postrachu mojej dzielnicy, wielkiego Jana-Rogera Johanssona, który mieszkał ze swoim zapijaczonym ojcem w ciasnym, brudnym mieszkaniu kilka kamienic dalej i nienawidził wszystkich mających trochę lepiej niż on. Pomimo to optymizm mój i taty nie znał granic. Jadąc niedużą simcą z cienkiej blachy, nigdy nie zapinaliśmy pasów. Tata palił trzydzieści papierosów bez filtra dziennie, a ja odmawiałem używania znaczka odblaskowego, kiedy szedłem do szkoły w zimowych ciemnościach, bo głupio się z nim wyglądało. Ojciec pochodził ze wsi, podobnie jak matka, oboje urodzili się przed wojną i oboje doświadczyli w dzieciństwie biedy. Miałem przed oczami obraz tego, jak żyli na kaszy żytniej i solonej rybie, bolały ich plecy od dźwigania drewna na opał i tylko w niedzielę po nabożeństwie wrzucano im do miski odrobinę masła, przez co nieustannie groziły im krzywica i szkorbut. Ale były to tylko moje fantazje, bo naczytałem się starych książek przygodowych, Opowiadań Felczera2, Jacka Londona i innych, lubiłem też wymyślać różne rzeczy. Tata odniósł sukces i to się liczyło: udało mu się przeprowadzić nas z przedmieść, takich jak K?nala i Botby, do porządnego Bortre Tölö. A dla świata i dla naszej małej rodziny nadchodziły jeszcze lepsze czasy. Moja i ojca wiara w przyszłość była absolutna, nie było sposobu, żeby nam się nie powiodło, żebyśmy zostali pokonani. Już wtedy, chociaż miałem dopiero jakieś dziesięć lat, wiedziałem, że jesteśmy inni od Rabellów. Tyle że wówczas uważałem po prostu, że rodzina Rabellów jest od nas dużo lepsza. Wokół Alexa Rabella i wszystkich jego bliskich unosiła się złota poświata, Rebellowie sami nie mieli niedostatków i musieli mieć wszystkiego pod dostatkiem. Ojciec i ja byliśmy niezniszczalni na swój sposób, ale Rabellów nie dalibyśmy rady przewyższyć. Któregoś dnia zeszłej zimy jechałem tramwajem do centrum -- po jednym z kolejnych spotkań z komisarzem Sorvalim na komendzie w Böle -- i nagle przytłoczyły mnie wspomnienia. Było mroźne popołudnie, na dworze łagodnie padał śnieg, z ust ludzi unosiła się para jak zgniły dym z wnętrzności i za każdym razem, kiedy otwierały się drzwi tramwaju, do środka wpadał lodowaty podmuch. Później myślałem, że to właśnie padający śnieg i zimny wiatr przyniosły moje wspomnienia. Siedzę w naszej simce, jest niedziela. Ojciec prowadzi, jesteśmy w drodze na narty do Luk czy Noux, a może jedziemy na Drumsö, żeby napić się kawy z termosu w ogródku działkowym ciotki Toini i popatrzeć na morze. Matki nie ma z nami, skarżyła się na
książka
Wydawnictwo Poznańskie |
Oprawa twarda |
Liczba stron 520 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | wysyłka 24h |
Kategoria: | Literatura piękna, Dla kobiet, Powieść społeczno-obyczajowa, książki dla babci, książki na lato |
Wydawnictwo: | Poznańskie |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 135x205 |
Liczba stron: | 520 |
ISBN: | 9788366736825 |
Wprowadzono: | 29.09.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.