Każda praca jest na swój sposób wymagająca, potrafi pochłonąć i wpłynąć na życie. Jednak jedne z najtrudniejszych zawodów to te na co dzień stykające się ze śmiercią. Praca przy zbrodniach, napotykanie się niemal każdego dnia na największe okrucieństwa i zwyczajnie przesiąkniętych złem do szpiku kości ludzi, jest trudna do wyobrażenia. Lecz potrafi stać się także uzależnieniem.
Paul Holes przez dwadzieścia cztery lata ścigał seryjnego zabójcę znanego m.in. jako Golden State Killer. Jak wiele temu poświęcił wie tylko on, choć w tej publikacji stara się przybliżyć ten aspekt pracy. Nie skupia się jednak tylko na tej sprawie, przytacza również inne morderstwa przyprawiające o ciarki, również takie, których dotąd nie udało się rozwiązać. Nie zapomina także o aspekcie ludzkim wszystkich historii i nieustannie przypomina, że ofiarami zabójców są nie tylko ci, którzy odeszli, ale także ich bliscy, których nazbyt często prześladuje fakt nieodnalezienia mordercy.
Wielokrotnie podczas lektury robiłam przerwy i szukałam kolejnych informacji o wzmiankowanych przez Holesa sprawach. A to chyba najlepszy przykład na poparcie tego, jak wciągająca okazała się ta książka. I tak jak do wszystkich morderstw w tej pozycji podchodziłam z należnym dystansem, skupiając się na zaciekawieniu dotyczącym rozwiązania sprawy, jak i sposobu dojścia do niego, tak jedna śmierć uderzyła mnie bardzo mocno. Wydawała mi się bezsensowna, niesprawiedliwa druzgocąca, lecz przecież każda taka jest, jednak ta była inna i czułam się, jakbym straciła przyjaciela. Holes, bowiem potrafi pisać w sposób, który sprawia, że angażujemy się w opowiadane przez niego historie, cieszymy się z zawieranych przez niego przyjaźni, bolejemy nad problemami w życiu osobistym, a mieszając opowieści z życia zawodowego i prywatnego robi naprawdę świetny zabieg pozwalający czytelnikowi na wciągnięcie się w prowadzoną narrację bez reszty.
Wybór takiego zawodu to po prostu wybór stylu życia, gdy jakikolwiek inny jego element schodzi na dalszy plan. Holes, pracując, był dociekliwym fascynatem i potrafił przelać swoją miłość do zawodu na papier ? to naprawdę odczuwa się podczas lektury. Umiejętnie wyjaśnia czytelnikowi swoje podejście do wszelkich spraw, z którymi się mierzył, ich oddziaływanie na jego psychikę, jego próby pogodzenia tego, z czym spotykał się na co dzień z normalnym życiem ?po godzinach?. I to sprawia, że książka jest lepsza w odbiorze, ma pierwiastek ludzki, nie jest suchym opisem faktów dotyczących zbrodni. Dla mnie to była genialna lektura i każdy pasjonat takiej tematyki powinien być usatysfakcjonowany, sięgając po nią. Jednak lojalnie ostrzegam ? to nie jest książka dla każdego.
Opinia bierze udział w konkursie