Poznając, twórczość nieznanej do tej pory autorki książki pt. Nieumarłe. Na ratunek lwom, tygrysom i innym czworonożnym przyjaciołom Pani Ewy Zgrabczyńskiej będącej z zawodu zoolożką oraz pełniącą funkcję dyrektorki Ogrodu Zoologicznego w Poznaniu stanowi wyjątkowy zaszczyt, gdyż pozwala ona, aby móc podzielić się zdobytą dotychczasową wiedzą na temat jej zainteresowań oraz pasji zawodowej, którą może przekonać tych czytelników, którym los zwierząt nie jest obojętny.
Czytając, tę książkę odnosimy na pierwszy rzut oka takie wrażenie, że przedstawione historie o tych wyjątkowych zwierzętach są niezwykłe, wyjątkowe, smutne, a jednak bywają niczemu niewinne, poddawane tresurze, traktowane jako zarobek i czysty zysk, nie patrząc na to, jak cierpią, że potrzebują miłości, poświęcenia im czasu, a los ich zależy od ludzi, którym nie jest obojętne ich zimne traktowanie.
W umieszczonym początkowym skrzydle oprawki została zamieszczona informacja na temat autorki książki wraz z jej fotografią przedstawiającą miłość do zwierząt.
Zachętą do przeczytania tej książki jest zaprezentowany wstęp do tychże opowieści o interwencjach, czyli Nieumarłe.
Ciekawostką, która może, zwrócić uwagę jest to, że zamiast rozdziałów są przedstawione opowieści.
Na podstawie opisanej pierwszej opowieści o Goghu możemy dokonać analiz i przemyśleń, czy chcemy w dalszym ciągu wraz z autorką odkrywać to, co jest, nam na daną chwilę jest obce, odsłaniające przeżycia, a nawet tego, co byśmy nie spodziewali się kosztem chęci podkreślenia, że można, żyć bogacąc, się na zwierzętach nie zwracając uwagi na to, że wyrządza się im świadomie krzywdę, z której nie ma możliwości się wycofać, bo liczy się jedynie wówczas dobro ludzkie, a nie to zwierząt będących dla nich do tej pory przyjaciółmi, a stającymi się obecnie wrogami, a nawet z łatwością można dokonać likwidacji ich życia. Czy takie postępowanie bywa zgodne z prawem, dlaczego podejmuje się tak wiele trudnych decyzji związanych z utrudnianiem życia niczemu niewinnych zwierząt?
Mnie najbardziej interesowały opowieści, z których będę mogła wyciągnąć odpowiednie wnioski, co autorka chciała przekazać, język odbioru, czy opisane przez nią opowieści oparte są, na faktach będą miały w sobie głębię, czy wywołają wzruszenie, czy spowodują emocjonalność oraz to, czy istnieją szanse na zmianę podejścia dotyczącą otwartości, że można uratować zwierzęta, aby żyły, cieszyły się wolnością, a nie pozostawały w cieniu zapomnienia bądź też w pamięci osób, które dbały o ich przetrwanie, cieszących się wspólnym przebywaniem i ocalić, choć na kilka miesięcy, aby móc poczuć tę satysfakcję, że się coś zrobiło, a nie patrzyło, jak cierpią z powodu braku miłości, która jest potrzebna oraz ogólnego braku zainteresowania nimi, aby nie były zdane na samotność bądź też na niepotrzebne wyginięcie.
Uważam, że książka ta stanowi doskonałe świadectwo, jak można, radzić sobie przebywając w gronie przyjaciół zwierząt, jak im pomóc, obserwować je, a one odwdzięczą się nam nawet w nieoczekiwanym dla nas momencie, a w takim, którym nawet nie zauważymy, że nam pomagają i chronią nas przed niebezpiecznym światem ich braci zwierząt, a my się lękamy ze względu na wygląd i wzajemny brak zaufania.
Polecam przeczytać tę książkę.
Opinia bierze udział w konkursie