"Nigdzie na ziemi", "Powroty" i "Opowiadania" nieprzypadkowo znalazły się w jednym tomie prozy Janiny Bauman, polskiej pisarki żydowskiego pochodzenia. Nie tylko łączy je tematyka i przesłanie, ale również stanowią one kontynuację pierwszej części autobiografii autorki zatytułowanej "Zima o poranku" opowiadającej o dzieciństwie i wczesnej młodości pani Bauman, brutalnie naznaczonej piętnem Holocaustu.
"Nigdzie na ziemi" traktuje o jej powojennych losach, a dokładnie o czterdziestu latach spędzonych w Polsce ocienionej widmem antysemityzmu, które zakończyły haniebne wydarzenie Marca 68 roku.
"Powroty" rozbudowują jeden z wątków nakreślonych w autobiografii, zaś "Opowiadania" prezentują niepowiązane wydawałoby się ze sobą losy ludzi, których z bohaterami poprzednich tytułów jednak coś łączy: doświadczenie Holocaustu, antysemityzmu i wymuszonej emigracji 1968 roku. Stanowią one motyw przewodni, klamrę spinającą wszystkie wątki.
"Nigdzie na ziemi" to bardzo osobista, bo autobiograficzna opowieść; traktuje o niezwykle bolesnym etapie powojennego życia autorki, z którego niesprawiedliwością jak dotąd nie zdołała się pogodzić, podobnie jak nabrać odpowiedniego dystansu i ujrzeć przeszłości w pełnym świetle.
Nostalgiczny i poruszający tytuł doskonale oddaje naturę wspomnień, przez które nieustannie przewija się palące pragnienie odnalezienia swojego miejsca w świecie zapewniającego poczucie bezpieczeństwa, akceptacji, zrozumienia, gwarantującego przynależność do jakiejś duchowej wspólnoty, za którą autorka przez całe życie tęskniła.
Koniec wojny nie był niestety końcem antysemityzmu i różnych jego przejawów, o czym na własnej skórze przekonała się pani Janina. Żydowskie pochodzenie było przyczyną wyobcowania, nienawiści, a w najlepszych wypadku rezerwy i samotności. Ucieczki od niej autorka szukała w rozmaitych organizacjach, jednak przynależność do nich przyniosła jej tylko rozczarowanie i ból. Syjoniści okazali się nacjonalistami pozbawionymi jej idealizmu, a partia jedynie wykorzystała jej naiwność i silną potrzebę współdziałania z podobnymi jej ludźmi pragnącymi dokonać czegoś wielkiego i pożytecznego. Wiara w ideały została boleśnie nadwerężona.
Pani Bauman w bardzo plastyczny i wiarygodny sposób rysuje przed czytelnikiem realia życia w trudnych powojennych czasach umiejętnie wplatając w tło polityczno - społeczno - obyczajowe wątki z życia własnej rodziny i jej skomplikowane koleje losu. Jak barometr ukazują one nastroje ludności podsycane przez władze i udowadniają nam, że antysemityzm w stalinowskiej Polsce istniał i przejawiał się z mniejszym lub większym natężeniem przez cały czas.
Obserwujemy lata względnego powodzenia, kiedy rodzina Baumanów żyje w dostatku korzystając z uprzywilejowanej pozycji męża pani Janiny, Zygmunta, członka partii i oficera, zaś ona sama robi karierę jako recenzentka filmowa i redaktor w Wytwórni Filmów Dokumentalnych, a następnie jako cenzor. Widzimy też Baumanów w latach chudych, kiedy na kolejnej fali antysemityzmu Zygmunt zostaje zwolniony z armii, co niekorzystnie odbija się nie tylko na sytuacji materialnej całej rodziny, ale także na codziennych kontaktach z sąsiadami.
Jednak najgorszy czas nastaje dla nich wraz z nadejściem 1968 roku. Narastająca atmosfera nienawiści, szykany i propaganda zmuszają Baumanów do opuszczenia Polski. Emigracja do Izraela rozczarowuje jednak panią Janinę - nie potrafi zaadaptować się do tamtejszych warunków życia, do wszechobecnego ducha fanatycznego nacjonalizmu; czuje, że nie tu jest jej miejsce. Osiedlenie się w Anglii również nie spełnia oczekiwań autorki. Wiele wysiłku - w przeciwieństwie do męża i córek - musi włożyć w przywyknięcie do nowego miejsca, nauczenie się języka, zdobycia kwalifikacji zawodowych; nadal nie opuszcza ją poczucie wyobcowania, życia w próżni...
To z Polską czuła się związana, wyrosła przecież i została wychowana w jej kulturze i tradycji - tym boleśniejsze dla niej było poczucie, że w swojej ojczyźnie jest osobą w najwyższym stopniu niepożądaną i niechcianą.
"Powroty" stanowią uzupełnienie poprzedniej prozy ze względu na podejmowaną tematykę. Opowiadają o powojennych losach porucznika Wojska Polskiego Henryka Goldsztajna (Godlewskiego), a właściwie jego siostrzeńca cudem ocalonego przed transportem do obozu koncentracyjnego przez służącą jego rodziny. Poczciwa Rozalia opiekowała się małym Adasiem przez lata okupacji do czasu pojawienia się jego wuja. Henrykowi niełatwo było nawiązać emocjonalny kontakt z dzieckiem, jednak jego dalsze losy, które poznajemy z licznych retrospekcji świadczą o silnym związku uczuciowym łączącym obu mężczyzn. Dowiadujemy się również wiele na temat późniejszego życia Adama - jego jasna naukowa przyszłość zostaje brutalnie przerwana przez marcowe wydarzenia; zmuszony do opuszczenia kraju osiada w Leeds i tam kontynuuje karierę naukową powoli przyzwyczajając się do ustabilizowanego angielskiego życia, wrastając w angielskie realia.
Korzystając z okazji odwiedza rodzinny kraj i Henryka; podróż ta budzi uśpione wspomnienia z przeszłości, tęsknotę za utraconym krajem, za rodziną, przyjaciółmi, domem...Choć nieznośnie ciągnie go do powrotu do Polski, w głębi duszy czuje, że to niemożliwe. Nie miałby dokąd uciec, gdyby znów okazało się, że jest w kraju obcy i niepożądany. Nie potrafiłby tego po raz kolejny przeżyć. Jego decyzja jest motywowana obawą o własną przyszłość - łatwo ją zrozumieć zważywszy na wcześniejsze doświadczenia oraz niezbyt przychylne wnioski, jakie Adam wysnuwa z obserwacji polskiej rzeczywistości.
Również "Opowiadania" stanowią duchową kontynuację poprzednich historii. I tak na przykład w opowieści "Echo" poznajemy Anielę Kowal, którą po wielu latach, u schyłku życia nadal paraliżuje strach przed odkryciem jej prawdziwego żydowskiego pochodzenia. Mimo upływu czasu i spokojnie przeżytych na emigracji lat kobieta nie jest w stanie odsunąć od siebie okropności Holocaustu i traumatycznych wspomnień związanych ze zmianą własnej tożsamości na "aryjską".
W "Niemieckich rozterkach" spotykamy profesora Schwarza, który po pamiętnym Marcu osiedlił się wraz z żoną w niemieckim Himmelsheim. Jemu udało się zaadaptować do nowych realiów, a będą szanowanym profesorem germanistyki czuje się jak u siebie. Natomiast jego żona owładnięta jest obsesyjnym lękiem przed atakiem neonazistów, powtórką tragicznych przeżyć z warszawskiego getta i Auschwitz. Schwarz ulega namowom żony na przeprowadzkę do innego kraju, kiedy nieoczekiwanie sam o mały włos nie staje się przedmiotem ataku ze strony grupy neofaszystów.
W "Choince" kwestia żydowskiego pochodzenia stawia w niezręcznej sytuacji Ewę, córkę polskich emigrantów. Jej synek niespodziewanie oświadcza, że nie chce być Żydem z obawy, że w ich domu nie będzie świątecznej choinki. Próba uświadomienia dziecka co do jego mieszanego pochodzenia kończy się histerią malca; Ewa nie jest w stanie przebić się przez mur dziecięcego uporu i niechęci, który sprawia jej ogromny ból.
Ta książka uświadamia nam, że antysemityzm wciąż jest pojęciem żywym, nie wygasł wraz z końcem wojny, lecz stale się odradza i przejawia w rozmaitych formach; nieraz są to "tylko" obraźliwe napisy na murze, czasem - jak w marcu 1968 roku - przybiera kształt okrutnych pogromów i masowych wypędzeń. Proza pani Bauman podejmuje bardzo ważną tematykę cierpienia i zagubienia ludzi, którzy mimo żydowskiego pochodzenia zawsze czuli się Polakami, a mimo to doświadczyli okrutnych prześladowań i szykan; którym odmówiono prawa do polskości, poczucia przynależności do tradycji i kultury, w której wyrośli i która była im bliska; których siłą wyrwano z ojczystej gleby i jak chwasty odrzucono precz. Opowiada o ludziach, którzy przeżyli Holocaust tylko po to, by doświadczyć po raz wtóry przejawów nienawiści - może nie w tak drastycznej formie, ale jednak. Pozbawieni swojego miejsca na ziemi, bezskutecznie próbujący uporać się z demonami przeszłości - nie tylko tej wojennej, ale też tej, której apogeum nastało w marcu 68, rozpaczliwie starający się jakoś posklejać ponownie roztrzaskany świat, stają się ucieleśnieniem Żyda Wiecznego Tułacza, który nigdzie nie przynależy i jest skazany na wieczną tęsknotę oraz nieustanne błąkanie się w poszukiwaniu celu, którego nigdy nie osiągnie.
Warto spojrzeć na znane nam wydarzenia z powojennej historii Polski oczyma świadków tamtych lat i choćby spróbować sobie uświadomić ogrom ich psychicznych ran; może dzięki temu podobne rzeczy już nigdy się nie wydarzą...
Poruszająca proza Janiny Bauman z pewności przybliży czytelnikowi tragedię ludzi zmuszonych do opuszczenia własnego kraju, uzmysłowi rozmiar zła, którego stali się ofiarami i przybliży dramatyczne i długofalowe jego skutki. Historia tych ludzi stanowi część naszej wspólnej historii, dlatego uważam, że warto, a nawet trzeba ją poznać - bo zrozumieć chyba nie sposób.
Gorąco polecam tę momentami wstrząsającą, bardzo osobistą, emocjonalną i wzruszającą książkę skłaniającą do głębokiej refleksji. Naprawdę warto.
Opinia bierze udział w konkursie