?Nightbane? Alex Aster to świetna historia, wydana nakładem wydawnictwa Jaguar, jednak mam mały problem z nią. Ciężko było mi się w nią wkręcić, ponieważ poprzedni tom był wydany 1,5 roku temu i zwyczajnie pozapominałam co nieco z ?Lightlark?.
Zdarza wam się to? Jak sobie z tym radzicie?
Ja nie miałam czasu zrobić reread poprzedniego tomu, ponieważ trochę terminy mnie gonią i zwyczajnie okres przedświąteczny był u mnie dość gorący, dlatego zdecydowałam się zacząć od przeczytania swojej recenzji, a potem kilku innych, także tych spoilerowych, by jak najwięcej sobie przypomnieć. Z czasem udało mi się w nią wkręcić i potem już poszło z górki. Ciężko było mi się od niej oderwać.
Mimo tego, że książka była dobra, przyznaję, że była również troszkę chaotyczna. Autorka chciała nam wiele przekazać, jednak nagłe przeskoki we wspomnienia Isly, wyrywały mnie z totalnego skupienia i nie mogłam niekiedy ogarnąć co się tu dzieje. W końcu jednak się do tego przyzwyczaiłam i dalej już leciałam z lekturą.
Ogólnie lubię takie przeskoki z przeszłości w teraźniejszość, jednak były one szybkie i niespodziewane, co wprowadzało mały chaos na samym początku.
Pierwszy tom był genialny, wątek klątwy, to jeden z moich ulubionych wątków, zaraz obok zemsty. Tym razem Isla po zdjęciu klątwy z Lightlarku, musi zająć się odblokowaniem własnej mocy, ponieważ bardzo jej się przyda na jej nowym stanowisku. Teraz będzie rządzić dwoma królestwami, oba są bardzo wyniszczone i nie tak liczne jak kiedyś. Isla powinna być ich nadzieją, jednak większość z mieszkańców Lightlarku widzi w niej zagrożenie, wroga i dochodzą do wniosku, że taka władczyni nie ma racji bytu i chcą ją usunąć. Mimo że w jej sercu rodzi się nowe, całkiem dotąd nieznane uczucie, to jej myśli krążą wokół niebezpiecznego Grimshawa, który nie tylko zawładnął jej wspomnieniami, ale wydaje się, że również i sercem.
Jeśli autor stawia przed wami Przystojnego, dobrodusznego blondyna i ciemnowłosego, owianego złą sławą, mrocznego bohatera, to który jest wam bliższy?
Wiadomo, każda z nas ma swój typ mężczyzny, jednak jestem pewna, że większość prędzej obejrzy się za tym łobuzem. Nie odbiegam od schematu i gdy poznaję kolejnego ?Książkowego męża? to zawsze jest to jeden konkretny typ. W ?Nightbane? otrzymaliśmy dwóch kandydatów, do serca głównej bohaterki, nie zdradzę wam, do którego biło jej serce bardziej, jednak powiem wam, że męczą mnie już trochę te trójkąty miłosne. Ja wiem, że one wprowadzają trochę ekscytacji i niepewności do fabuły, jednak ostatnio chyba za dużo książek czytałam właśnie z wątkiem trójkąta miłosnego.
Bardzo spodobała mi się przemiana Isli, w końcu z niepewnej i zagubionej dziewczyny, przemieniła się w silną kobietę, która jest w stanie poświęcić wiele dla swojego ludu. Przestała być naiwna, jednak nie ma co się jej dziwić, została już tyle razy zdradzona.
Pisząc tę recenzję, czuję się mało obiektywna, wobec tego tytułu, ponieważ pomysł na fabułę, jest tym, co uwielbiam. Dostałam w niej wszystko, co lubię i mimo kilku rzeczy, które mnie denerwują, nadal wysoko oceniam ten tytuł. Dlatego obiecuję sobie, że przed premierą trzeciego tomu, który potrzebuję na CITO, przeczytam jeszcze raz wszystkie tomy. Chaotyczny styl pisania autorki, to chyba jej znak rozpoznawczy, ponieważ wydaje mi się, że nie radzi sobie ona za dobrze z przejściem z czasu teraźniejszego w przeszły. Jednak przymykając oko na te kilka niedoskonałości, otrzymujemy całkiem przyjemną historię, może nie będzie ona moją ulubioną i najukochańszą, która porywa mnie w niezapomnianą podróż, lecz będzie to ciekawa i na pewno pełna akcji przygoda, do której w przyszłości chętnie wrócę. Samo pióro autorki też jest dość przyjemne, czytało mi się książkę dość szybko i na pewno przyjemnie. Spowodowane to jest nie tylko stylem autorki, ale również pięknie wydaną książka.
Opinia bierze udział w konkursie