Urocze miejsce w lesie, z dala od cywilizacji. Blisko wzburzonego oceanu. Zimowa sceneria. Piękny dom, a w nim tylko oni, sami. Czy zaplanowany w takim miejscu romantyczny weekend może się nie udać? Czy ktokolwiek jest w stanie im przeszkodzić w upojnych chwilach? Mało prawdopodobne ?
Studentka literatury, Ellie Masterson, zaprasza swojego chłopaka, profesora literatury, Stevena Hardinga na romantyczny wyjazd. Będą świętować rocznicę wspólnej znajomości. Są już razem pół roku. Znikną z oczu znajomym, będą się upajać sobą, spacerować, rozmawiać, nikt nie będzie im przeszkadzał. Żadne telefony, żadne e-maile, totalna cisza i spokój. A jednak nastrój się zmienia. Klimat spokoju zostaje zakłócony. A wszystko za sprawą dziewczyny. Okazuje się, że zaplanowała ich pobyt skrupulatnie, z dokładnością do każdej czynności. Nic nie dzieje się przypadkowo. Począwszy od kolacji przy świecach, w trakcie której mężczyzna traci przytomność. I budzi się za kilka godzin przywiązany do wózka inwalidzkiego. Co się stało? Źle się poczuł. Ale z jakiej przyczyny? Wszystko za sprawą Ellie, od teraz nic nie dzieje się bez jej zgody. Pociąga za sznurki i to w dosłownym znaczeniu tych słów. Ale nie warto zdradzać dalszej fabuły, przekonajcie się, jakie zamiary ma kobieta. Może lubi ostrą zabawę i przejmuje dominującą pozycję? A może profesor ma coś na sumieniu? Wariantów i możliwości może być wiele. Nie warto się domyślać, warto samemu się przekonać ?
Nikt, tylko my to intrygujący i emanujący tajemniczością thriller psychologiczny, chociaż nie brakuje w nim krwi i drastycznych scen. Ale one są konieczne, aby wzmocnić przekaz, pokazać dosadność i ważność zasadniczej kwestii, a mianowicie zdrady i form zapłaty za nią. Chęć zemsty i wyrównania rachunków z przeszłości kierowała bohaterką, to ona pozwalała jej z pietyzmem i dokładnością planować niecny czyn. Dużo miejsca poświęciła autorka wewnętrznym rozterkom bohaterów, przeżyciom i przemyśleniom. W chwili, gdy całe życie staje przed oczami, gdy się nie ma nadziei na przeżycie, człowiek robi rachunek sumienia. Zastanawia się, gdzie popełnił błąd, czy zrobił to celowo i czy można było uniknąć złych kroków. Wtedy już jest zazwyczaj za późno, ale nadzieja umiera ostatnia.
Akcja toczy się powoli, sennie, w pełnym skupieniu i napięciu. Od chwili, gdy bohaterowie dojechali na miejsce wypoczynku, odczuwa się niepokój i strach. Ja czułam przenikliwy podmuch wiatru, mroźny i nieprzewidywalny nastrój mi się udzielił. Byłam przekonana, że w czasie tego pobytu wydarzy się coś niepokojącego, i się nie pomyliłam. Czułam to w kościach.
Fabuła jest przedstawiona z dwóch punktów widzenia, zarówno Ellie, jak i Stevena. Zabieg coraz częściej stosowany w ostatnich czasach, widzę, że się przyjął na dobre. Rozwiązanie bardzo efektowne, mamy możliwość poznać sposób spojrzenia na wydarzenia z punktu widzenia kobiety i mężczyzny. I widzimy, na co każda z płci zwraca głównie uwagę, i jak postrzega to samo wydarzenie. Możemy wczuć się w rolę każdego z bohaterów, i przyznaję, że w zależności od tego kogo w danej chwili reprezentowałam, miałam inne spojrzenie na całą sytuację.
Czyta się szybko i z zapałem. Ta powieść ma w sobie to coś, co trudno opisać słowami. Ale wydziela tak silny magnetyzm, że nie można jej odłożyć przed finałem. Uwielbiam takie historie, gdzie nic się nie liczy, tylko punkt kulminacyjny.
Polecam, ciekawa i mroczna, przepełniona bólem i strachem. Warta nieprzespania jednej weekendowej nocy!
Opinia bierze udział w konkursie