Jeśli nie czytaliście jeszcze "Dnia prawdy" to proszę szybciutko nadrobić, bo dosłownie przed chwilą swą premierę świętowała "Noc prawdy". A tej kontynuacji nie można przegapić!
W Wiosce Małej zapanował pozorny spokój. Mafia została rozbita, niebezpieczni bandyci siedzą w więzieniu, wiejska świetlica działa niemal od rana do wieczora, życie toczy się swoim spokojnym rytmem- do momentu, w którym w drzwiach Nowaczek staje nieznajoma kobieta.
Joanna z Zuzą udzielając jej schronienia, dowiadują się, że to weterynarka, która kupiła dom i lecznicę od Zatopków, którzy mieli mocne powiązania z mafią.
Nie zdają sobie jeszcze sprawy, jakie niebezpieczeństwo się zbliża, a co najgorsze nadchodzi kolejny Dzień Prawdy... Jak sobie poradzą tym razem, czy uda się w końcu zdjąć klątwę, która wisi nad wsią od stuleci? Czy mafia na pewno odpuściła? Czy tajemnicza Eulalia jest tym, za kogo się podaje? I jaką rolę w całej sprawie odegra mały Hubercik, tego już Wam nie zdradzę, bo dowiecie się tego, sięgając po "Noc prawdy".
Im bardziej poznaję warsztat pani Anny, tym bardziej wpisuje się Ona na listę moich ulubionych autorek i autorów, po których książki sięgam niemal w ciemno.
Książkę czyta się fenomenalnie, wciąga, intryguje, zaskakuje, bawi i momentami niesamowicie wzrusza- w tym miejscu mam na myśli małego chłopca, który swoją postawą najpierw mnie mocno zdenerwował, ale w momencie, w którym poznałam motywy jego działania, niesamowicie mnie poruszył. Na długo zapadnie mi w pamięci jego podejście do sprawy, z którą mieszkańcy nie mogą sobie poradzić od stuleci.
Urzekła mnie również historia znajomości babci Joasi i Leszka- pokazująca, że na miłość nigdy nie jest za późno, a prawdziwe uczucie może się przytrafić w najmniej spodziewanych i czasami zaskakujących momentach.
Choć z założenia ma to być książka lekka i przyjemna (taka też jest!), ta jak i inne historie pani Anny niesie w sobie ważny przekaz i zmusza czytelnika do refleksji- choć nie raz pokładałam się ze śmiechu, gdzieś tam z tyłu głowy kotłowały się tysiące myśli, pytań i refleksji nad codziennością.
A to jest to, co lubię i doceniam najbardziej- świadomość, że nie jest to książka, którą przeczytam i za kilka dni nie będę pamiętać, o czym czytałam.
Utrzymana w tym samym klimacie co "Dzień prawdy" nie pozwala ani przez moment poczuć się znudzonym.
Akcja toczy się bardzo szybko i dynamicznie, zaskakuje w najmniej spodziewanym momencie i przynosi najmniej spodziewane rozwiązania.
Pani Anna poprzez swój spokojny, a zarazem barwny styl, świetnie oddaje klimat małej miejscowości, w której wszyscy się znają i choć czasami się pokłócą, gdy tylko zajdzie potrzeba rzucą wszystkie swoje zajęcia, by pomóc współmieszkańcowi.
Bohaterowie są niesamowici, dialogi błyskotliwe i zabawne, perypetie poszczególnych osób bawią i poruszają.
Stopniowo budując napięcie, wprowadzając nowe, coraz skrytsze i mroczniejsze postacie autorka sprawiła, że nie mogłam się oderwać od lektury od samego początku aż do zakończenia, które swoją drogą jest niezwykle ciekawe.
W tej części przeczytacie o początkach bytności Nowaczek w Wiosce Małej, polecam jednak zacząć tę przygodę od "Dnia prawdy" (link do recenzji poniżej). Będziecie mieli wtedy w lepszy wgląd w sytuację poszczególnych postaci.
Bardzo się cieszę, a zarazem jestem niesamowicie dumna z tego, że mogłam objąć patronatem medialnym tę powieść. Jest to świetnie napisana historia, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Jest lekko, zabawnie i przyjemnie, a zarazem gdzieś w tyle "czai" się tajemnica, intryga i niebezpieczeństwo.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Świetna historia z mocnym morałem.
POLECAM...
Opinia bierze udział w konkursie