Profesorzy Howard Belsey i Montague Kipps od lat prowadzą eskalujący, akademicki spór, którego przedmiotem jest ich odmienny stosunek do twórczości Rembrandta. Ci dwaj zażarci antagoniści nie przepuszczą żadnej okazji, by dowieść słuszności własnych argumentów jednocześnie wykazując bezzasadność kontrargumentów przeciwnika. Wzajemna głęboka niechęć i nieustanna polemika wzbudza wielkie emocje w środowisku uniwersyteckim oraz rzutuje na stosunki łączące nie tylko poszczególnych członków każdej rodziny, ale również na relacje, które nieoczekiwanie połączą obie familie doprowadzając do szalonych i nieprzewidywalnych komplikacji.
Wkrótce staje się jasne, że antagonizm Belseya i Kippsa nie ogranicza się do różnych zapatrywań na sztukę, lecz dotyczy spraw fundamentalnych - zasadza się na krańcowo odmiennych systemach wartości i światopoglądzie, jaki każdy z nich reprezentuje.
Podczas gdy poważni profesorowie zajęci są wykrwawianiem rywala, członkowie ich rodzin próbują po prostu odnaleźć się w życiu, znaleźć własną drogę - inną od tej narzuconej im przez tyranizujących ojców i mężów zapatrzonych w swoje jedyne i słuszne ideały.
Jerome Belsey próbuje pozbierać się po rozstaniu z Victorią Kipps, szuka też oparcia w religii, co naraża go na ironiczną krytykę liberalnego ojca; jego siostra Zora angażuje się w uniwersytecki protest przeciw nierównemu traktowaniu studentów, zaś młodszy brat Levi za wszelką cenę pragnie wpasować się w ramy "gangsta". Żona Howarda, Kiki, po trzydziestu latach małżeństwa pragnie wreszcie zmienić swoje życie, by było zgodne z jej pragnieniami, a nie jedynie z oczekiwaniami męża. Przyjaźń z Carlene Kipps ma wielki wpływ na życie obu kobiet pozostających w cieniu intelektualnej charyzmy swych mężów.
Sprawy pomiędzy obu rodzinami komplikują się jeszcze bardziej, kiedy nieoczekiwanie Kiki otrzymuje bardzo cenny spadek, zaś Howard nawiązuje intymne stosunki z córką swego rywala...
Do czego doprowadzi ta cała zagmatwana sytuacja? Wydawać by się mogło, że nieunikniona będzie spektakularna konfrontacja i niemal do ostatniej strony czytelnik jest o tym przekonany. Co jednak przyniesie zakończenie, musicie przekonać się sami.
Powieść Zadie Smith zaskoczyła mnie zupełnie.
Pierwsze zaskoczenie wiąże się ze sporem prowadzonym przez Belseya i Kippsa. Początkowo zdawało mi się, że jego istotą jest odmienny stosunek obu panów do twórczości Rembrandta - okazało się jednak, że korzenie ich wzajemnej wrogości sięgają znacznie głębiej, zaś Rembrandt jest tylko jednym z aspektów światopoglądowego konfliktu, polem, na którym toczy się walka o przeforsowanie własnego systemu wartości, narzuceniu konkretnej życiowej postawy nie tylko przeciwnikowi, ale również innym.
Smith pokazuje, że do konfrontacji dochodzi nie tylko na niwie akademickiej, że zagadnienia własnej tożsamości, przynależności kulturowej, równości, feminizmu, rasizmu, tolerancji, religii są obecne na wielką skalę i wywołują ogromne emocje w całym społeczeństwie; wątki te nieustannie przewijają się w powieści w przeróżnych konotacjach, konfiguracjach i aspektach i są wyrazem permanentnego konfliktu pomiędzy konserwatystami a liberałami. Tak więc profesorski antagonizm jest po prostu wyrazem tego głębokiego społecznego podziału; podziału, który ukazuje nam dobitnie kosmiczną różnorodność amerykańskiego społeczeństwa ze wszystkimi jego fobiami, antypatiami i uprzedzeniami - w każdej możliwej wariacji i odsłonie.
Ta powieść jest jak lustro, w którym odbija się obraz społeczeństwa - obraz co prawda podszyty ironią, ale obiektywny, niezafałszowany, rzetelny i zdystansowany. Zadie Smith udało się ten obraz rozłożyć na czynniki pierwsze sięgając do uczuć i emocji leżących u podłoża pewnych postaw i zachowań, do nieuświadomionych lęków i prawdziwych motywacji. Dokonała tej analizy w sposób błyskotliwy, wiarygodny, acz niepozbawiony poczucia humoru.
Ta książka to jedna z najlepszych, najbardziej wnikliwych i całościowych analiz społeczeństwa, z jakimi miałam do czynienia. Ukazując od środka życie codzienne dwóch rodzin, relacje łączące ich członków daje nam jednocześnie wgląd w ich system wartości, mentalność, podejście do najistotniejszych zagadnień, z którymi mierzy się współczesny człowiek. Piętnuje wiele wad, które są prawdziwą bolączką amerykańskiego społeczeństwa, przede wszystkim obłudę i samozadowolenie. To naprawdę wnikliwa i pouczająca lektura!
Zaskoczyła mnie również konstrukcja powieści. Oczekiwałam, że intryga będzie się stopniować zagę[...], po czym znajdzie gwałtowne ujście w wybuchowej kulminacji - nic podobnego! Akcja to przyspiesza, to zwalnia, ale właściwie nie następuje jej całkowite rozładowanie - jej wykresem mogłaby być niekończąca się sinusoida. Początkowo zbijało mnie to z tropu - czekałam na rozwiązanie akcji zaopatrzone dosadną puentą, tymczasem kolejne wątki... puentowały się same nie czekając na ten ostateczny, podsumowujący wszystko, spektakularny fajerwerk.
Myślę, że zabieg ten miał na celu uświadomienie czytelnikowi, że życie składa się z takiego właśnie ciągu wydarzeń, które mogą - ale nie muszą - mieć decydujący na nie wpływ, nie muszą prowadzić do jakiejś finalnej kulminacji; dopiero z perspektywy czasu możemy ocenić, które z nich były dla nas istotne, a które nie. Podobnie rzecz się ma z leniwą, spokojną narracją - także ona zdaje się symbolizować nurt życia, jego specyfikę; do mnie to przemawia.
Polecam serdecznie wszystkim to świeże, perspektywiczne spojrzenie i wnikliwą charakterystykę współczesnego społeczeństwa, jego stosunek do najistotniejszych zagadnień dzisiejszego świata oraz dogłębną, nie pozbawioną ironii i humoru analizę ludzkiej natury.Naprawdę warto sięgnąć po tę lekturę!
Opinia bierze udział w konkursie