Grzech zaniechania?
Od lat trwają badania naukowe, pozwalające odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób konkretna sytuacja społeczna wpływa na nasze zachowanie. Ich wyniki są zatrważające - okazuje się, że nie tylko jesteśmy znacznie bardziej podatni na wpływy, niż myśleliśmy, ale na dodatek wcale nie jesteśmy tacy chętni do niesienia pomocy, jak nam się wydaje. Proces naszej wewnętrznej przemiany w osobę, którą niekoniecznie lubimy następuje, kiedy zostajemy umieszczeni w konkretnym kontekście społecznym. Podczas wypadku, konieczności udzielenia komuś pomocy, w sytuacji kiedy świadkiem zdarzenia jest wiele osób, to następuje rozproszenie odpowiedzialności. Co więcej, każdy z obserwatorów oczekuje działania od kogoś innego, w rezultacie pomoc nie zostaje udzielona. Dlatego też można zostać napadniętym wśród tłumu w autobusie i nie uzyskać pomocy, można umierać na ulicy i nikt ? jeśli nie zostanie wskazany palcem ? nie zadzwoni nawet po karetkę.
Z drugiej jednak strony, jak daleko jednak ma sięgać nasza ingerencja w cudze życie? Jak bardzo mamy z naszym pragnieniem niesienia pomocy wychodzić do ludzi, by nie zostać posądzonym o wścibstwo, o przejmowanie kontroli, o wtrącanie się w cudze sprawy? Granica bywa niekiedy cienka, dlatego też tak mało przypadków przemocy domowej jest zgłaszanych, tak rzadko dzwonimy na policję z informacją, że sąsiedzi pozostawiają dziecko bez opieki czy też, że jesteśmy świadkami sytuacji, która wydaje się nam podejrzana / potencjalnie niebezpieczna. Z takim dylematem, czy działać czy też tego działania zaniechać, zmagała się kwiaciarka z Kornwalii, Elle Longfield. W pociągu jadącym do Londynu była świadkiem rozmowy dwóch szesnastoletnich dziewcząt z młodymi mężczyznami, którzy ? jak oznajmili ? właśnie wyszli z więzienia. Początkowo, słysząc o wspólnych planach podróżujących, kobieta chce zadzwonić do rodziców dziewczyn, ostrzegając przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Jednak zachowanie jednej z nich bulwersuje ją do tego stopnia, że postanawia nie wtrącać się i zapomnieć o sprawie.
I zapewne już wkrótce ta podróż umknęłaby z jej pamięci, gdyby nie to, że jedna z dziewcząt, Anna, zaginęła. W Elle odzywają się wyrzuty sumienia, bo sama jest matką nastoletniego syna, zgłasza zatem sprawę na policję. Okazuje się, że przypina sobie tym samym łatkę osoby, która nie udzieliła pomocy, nie zainterweniowała. Oskarżycielski wzrok sąsiadów, klientów kwiaciarni jest trudny do wytrzymania, ale jeszcze gorsze jest to, że Anna zaczyna otrzymywać niepokojące listy, ktoś próbuje ją też nastraszyć podczas pracy w kwiaciarni. Kobieta nie chce zgłaszać sprawy na policję, szczególnie że o wysyłanie wiadomości podejrzewa matkę zaginionej dziewczyny, wynajmuje zatem prywatnego detektywa?.
Jak potoczy się ta historia? Kto grozi Elli? Czy zaginiona dziewczyna odnajdzie się, żywa lub martwa? Co tak naprawdę wydarzyło się w Londynie, skoro ? jak się okazuje ? rodziny obu dziewcząt mają wiele tajemnic, a ich wersje wydarzeń są dosyć niejasne? Przekonamy się o tym dzięki lekturze wciągającego kryminału, który otwiera nasze oczy na to, co tak naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami wielu domów ale i uwrażliwia nas na krzywdę bliźniego i hipotetyczne nawet zagrożenie. Mowa tu o książce ?Obserwuje Cię?, autorstwa Teresy Driscoll. Opublikowana nakładem Wydawnictwa SQN pozycja, mimo pozornej lekkości, porusza ważki temat społecznej ignorancji, a także dotyka grzechu zaniechania. Autorka nie tylko doskonale kreśli zachowania tłumu, ale oddaje emocjonalne zawirowania, przez które przechodzi Ella, nie tylko borykając się z poczuciem winy, ale jeszcze z presją otoczenia. Atmosfera niepewności panująca w książce, kolejne wątki obalające naszą teorię na temat wydarzeń sprawiają, że od książki nie tylko trudno jest się oderwać, ale po skończonej lekturze zastanowimy się dwa razy, zanim odmówimy komuś pomocy, a także ? zanim puścimy dziecko w samotną podróż.
Opinia bierze udział w konkursie