"Wszystko do mnie należy i wszystko będzie mi zabrane,
wkrótce wszystkie rzeczy będą postradane."
"Najpiękniej jest o zmierzchu", Pär Fabian Lagerkvist
Ciekawie zapleciona intryga, zajmujące prowadzenie złożonych wątków, sporo zaskakujących zwrotów akcji, a przy tym dynamiczne rytmy i sprężyste wybijanie naprzemiennych narracji. Imponuje mnogość poruszanych w fabule zagadnień, związanych z mało efektywną opieką społeczną, okrutnym maltretowaniem dzieci przez bliskich, negatywnych efektów imigracji, a także mało etycznych standardów politycznych, czy skomplikowanej sytuacji służby zdrowia.
Tłem staje się szerokie spektrum współczesnego norweskiego społeczeństwa, niekorzystne elementy jego multikulturowego obrazu, niesatysfakcjonujące rozwiązania prawne w zakresie ochrony dzieci, mało skuteczne działania organów ścigania. Przyznam, że imponuje mi takie podejście do kreowania świata powieści, i to zwłaszcza w gatunku, jakim jest wydawałoby się zwykły thriller. Tak naprawdę, to także wątki poboczne stają się interesującym materiałem do przemyśleń, jak choćby kondycja obecnych małżeństw żyjących w pospiesznej codzienności zdominowanej przez pracę, albo możliwość genetycznych uwarunkowań pewnych niepożądanych zachowań, przenoszonych z pokolenia na pokolenia i wzmacnianych przez kopiowanie wzorców wychowawczych. Jednak najwięcej uwagi skupiamy na zagadnieniach uzasadnień do odbierania komuś życia, praw do samodzielnego wymierzania kary i odnajdywania częściowej satysfakcji w zemście. Czy można porównywać wartości ludzkich żyć? Jak egzekwowanie sprawiedliwości we własnym zakresie może być tak trudne? Dlaczego czasem lepiej być ofiarą niż oprawcą?
Lekki styl narracji, sprawna zmiana narratora, działające na wyobraźnię opisy, powodują, że chętnie zanurzamy się w książkę, kusi atrakcyjnym przebiegiem zdarzeń i kulminowaniem napięcia. Chociaż od połowy książki dokładnie wiemy, kto za wszystkim stoi, to jednak finalna odsłona porywa i szokuje. Za nic nie spodziewałam się takiego zakończenia, wyjątkowo trudne do przewidzenia. Długo zastanawiałam się, jak uzasadnić wybrany przez autorkę wariant zamknięcia, czym się kierowała decydując się na jego kształt, jakie przesłania za tym stały. Podobało mi się budowanie niepewności, zwrócenie uwagi na dobór frapującej mieszanki cech osobowości postaci, różnorodne odcienie przyjmowane przez czerń, szarość i biel. I to, że każdy skrywa głęboko tajemnice, nie tylko przed obcymi, ale również przed bliskim, a może nawet samymi sobą, aby nie przywoływać poczucia winy i wyrzutów sumienia. Wystarczy jeden przypadkowo obsunięty fragment układanki, aby stopniowo traciła ona stabilność i eliminowała poczucie bezpieczeństwa.
Clara to niezwykle inteligentna i ambitna pracownica Ministerstwa Sprawiedliwości, zajmująca się tworzeniem kontrowersyjnej ustawy mającej skuteczniej niż dotychczas chronić młode ofiary przemocy domowej. Jej mąż jest zapracowanym pediatrą, który nie może pogodzić się z tym, ile zła i okrucieństwa kryje się w pozornych zaciszach domowych. Para ma dwójkę synów, którym stara się zapewnić szczęśliwe dzieciństwo, choć ich małżeństwo już od kilku lat nie można zaliczyć do udanych. W szpitalu, w którym pracuje Haavard, dochodzi do zaskakującego morderstwa, uruchamia ono zagadkowy splot okoliczności i mroczne cienie przeszłości.
Opinia bierze udział w konkursie