Odium : uczucie niechęci lub nienawiści do kogoś, kogo obarcza się winą za coś. Ta słownikowa definicja zwróciła moją uwagę. Można by się spodziewać, że autor używając właśnie tego słowa , zamierza podkreślić i nadać znaczenie, wydarzeniom które doprowadził do tragedii. W lesie znaleziono ciało młodej dziewczyny, była gwałcona, torturowana, cięta nożem. Na jej ciele znaleziono wypalony znak krzyża. Osoba zdolna do takiego bestialstwa albo jest psychopatą albo przeżyła w życiu coś szokującego, co sprawiło że jedynym sensem jej istnienia pozostała zemsta. Sięgając po tę książkę, spodziewałam się mrocznej tajemnice z przeszłości, przerażającej prawdy, która wyjdzie na jaw. Myślałam, że "odium" będzie mieć mocne podstawy. Niestety historia, którą opowiada autorka nie jest czymś co zaskakuje. Mało tego, wydarzenia które rozegrały się w przeszłości, mogłyby być udziałem wielu z nas. Owszem są przykre jednak nie wystarczające by usprawiedliwić konsekwencje. Jako czytelnik czuję się troszkę zawiedziona, szczególnie że przez cały czas czekałam na wielki finał a dostałam tylko list pożegnalny.
W lasku znalezione zostają zwłoki młodej, zmasakrowanej i zgwałconej dziewczyny. Na miejscu zbrodni pojawia się komisarz Bury. Charakter i liczba obrażeń świadczą o niepohamowanej, wręcz szaleńczej nienawiści zabójcy do swojej ofiary. Obok ciała leży pomięta kartka z rozmazanym napisem "Odium". Niestety wszystko wskazuje na to, że ta zbrodnia to dopiero początek koszmaru, a każdy dzień zwłoki w odnalezieniu sprawcy może poskutkować kolejną bestialsko zamordowaną ofiarą.
Kolejna książka i kolejny mocny początek. Ciasne pomieszczenie, klatka, i dwójka zamkniętych w nim ludzi. Młoda kobieta i kilkuletnie dziecko. Oboje drżą z przerażenia, pragną się uwolnić, lecz wiedzą, że gdzieś za drzwiami czyha potwór. Kolejny akapit. Ciało znalezione w lesie. Zmasakrowane, sponiewierane, zbezczeszczone. Już wiemy że kobiecie się nie udało znaleźć drogi wyjścia. I jeszcze ten krzyż wypalony na ciele. Czy zamordowana była ofiarą w krwawym rytuale? Czy morderca działał w imię "Boga"? A może sam za takiego się uważa. I ten napis...słowo "Odium" znalezione przy ofierze. Co ono symbolizuje? Nienawiść? Rządzę zemsty? Muszę przyznać, że zaczęło się naprawdę ciekawie. Autorka nie szczędziła nam krwawych detali, opisów sekcji zwłok czy miejsc zbrodni. Choć przyzwyczaiłam się, że polskie pisarki tworzą kryminały w wersji "light" tak tym razem było brutalnie, mrocznie i typowo po męsku. Na dodatek nie jest to książka "jednego ciała" i jednej zbrodni. Trup ściele się gęsto i nigdy nie wiadomo z której strony nadejdzie kolejny cios. Komisarz Bury wraz ze swoją ekipą będą mieć trudny orzech do zgryzienia. Nad dynamiką akcji czuwa również prokurator i "Stary", nadzorujący śledztwo. Śledczy muszą się śpieszyć z rozwiązaniem zagadki, i to właśnie ten pośpiech sprawia, że kryminał na odpowiednie tempo. Czytało się naprawdę dobrze. Autorka ma lekką rękę, potrafi zainteresować i zaintrygować czytelnika. Przez cały czas myślałam, że mam do czynienia z jakąś wielką sprawą, czymś na miarę "Czerwonego smoka" Thomasa Harrisa (książkę polecam), wprost nie mogłam doczekać się zakończenia. Jednak jak przyszło co do czego to poczułam się oszukana. Jest to jedna z tych książek, które nie mają punktu kulminacyjnego. Wyobraźcie sobie rozpędzający się pociąg, lokomotywę mozolnie wspinającą się pod górę. Spodziewamy się, że jak zdobędzie szczyt to runie z pędem w dół. Niestety okazuje się, że wyjechała na równinę i spokojnie odjeżdża w siną dal. Tak właśnie było z "Odium" przez 3/4 książki autorka wspaniale budowała napięcie, posadziła mnie na krawędzi krzesła i naprawdę zainteresowała. Dziś, kiedy czasem mam wrażenie, że wszystko zostało już napisane, jest to naprawdę sztuką. Jednak pod koniec książki odniosłam wrażenie, że Grzegrzółce wyczerpały się pomysły. Autorka pisząc zakończenie poszła drogą na skróty. Owszem dostaliśmy odpowiedzi na wszystkie nasze pytania jednak nie było to wynikiem policyjnego śledztwa. Paradoksalnie książka mogła się składać wyłącznie z początku i zakończenie, bo cała reszta to po prostu dodatek do fabuły. Co prawda interesujący i wciągający, jednak w ogólnym rozrachunku bez większego znaczenia.
Tym co mi się podobało to warstwa obyczajowa. Narracja w książce prowadzona jest dwutorowo. Poznajemy tutaj zajmującego się śledztwem komisarza Burego, oraz Aśkę, młodą barmankę. Fabuła podzielona jest na czas rzeczywisty i to co zdarzyło się kilka miesięcy wcześniej, zbudowana jest na zasadzie kontrastu. Z jednej strony mamy brutalne morderstwo, okaleczone ciało i ukrywającego się psychopatę, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a z drugiej lejący się w barze alkohol, pączkującą miłość, pikniki i kąpiele w jeziorze. Przez cały czas towarzyszy nam jednak niepokój. Wiemy, że ta szczęśliwa, uśmiechnięta i spokojna barmanka, trzymająca się na uboczu normalna dziewczyna, nie żyje. I zastanawia nas co się wydarzyło. Czy mordercą jest nowo poznany, uroczy chłopak? A może natrętny klient lub były partner? Nieco mniej prawdopodobne wydaje nam się, żeby za nóż mogła chwycić najbliższa przyjaciółka, ale przecież w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe. Atmosfera strachu budowana jest stopniowo. Aśka pada ofiarą prześladowcy. Ktoś stoi pod jej blokiem, puka do drzwi, nie odzywa się w słuchawce telefonu. Dziewczyna czuje się obserwowana, dyskomfort się pogłębia, paranoja narasta. Te same uczucia buzują w czytelnikach. Ręczę wam, że jeśli będziecie czytać tę książkę wieczorową porą, to nie raz zjeżą wam się włoski na karku. Jak na debiut literacki to muszę przyznać, że wyszło bardzo dobrze, gęsto i klimatycznie. "Odium" to książka z pogranicza powieści kryminalno-obyczajowej i thrillera, czyli dokładnie to co lubię.
Zachwycił mnie również komisarz Bury, którego mam nadzieję spotkać w kolejnych częściach. Jest to człowiek doświadczony, inteligentny, spokojny i z mocnym kręgosłupem moralnym. Oczywiście nie obyło się bez złamanego serca, nieudanego związku i problemów osobistych, jednak nikt przecież nie jest doskonały. Wprowadzając dość rozbudowaną warstwę obyczajową autorka tworzy dobre podstawy do kolejnych części. Ta jest jedynie wieczorkiem zapoznawczym. Ja to zdecydowanie kupiłam. Bury mnie zaciekawił, a jego miłosne perypetie nie przytłoczyły fabuły. Ciekawi mnie jak dalej potoczą się jego losy, bo życzę mu jak najlepiej. Liczę również na to, że w kolejnych częściach lepiej poznam innych śledczych i ich życie prywatne.
"Odium" czyta się bardzo szybko. Mi zajęło to zaledwie kilka godzin. Duże litery, mnóstwo dialogów i prosty język sprawiają, że książkę wręcz się pochłania. Nie ma tutaj rozbudowanych opisów, oprócz tych dotyczących sekcji i miejsc zbrodni, dokładnych portretów psychologicznych czy monologów wewnętrznych bohaterów. Jest dokładnie tak jak w dobrym kryminale : szybko, mocno i ostro. To jest jedna z tych książek nad którymi nie musicie się zbytnio zastanawiać, ponieważ autorka prowadzi was po nitce do kłębka nie zostawiając miejsca na przemyślenia czy analizę. Zresztą nie ma się zbytnio nad czym tutaj zastanawiać.
Katarzyna Grzegrzółka to osoba, o której ciężko jest znaleźć jakiekolwiek informacje w internecie. Nie wiem czy jest matematykiem czy biologiem, a może dziennikarzem czy technikiem, nie wiem czy kończyła warsztaty pisarskie czy może jest samoukiem. Jedno wiem na pewno, jest doskonałym przykładem na to, że zawsze warto spróbować swoich sił, w każdej dziedzinie. Iść za głosem serca. "Odium" to dobry debiut. Owszem zakończenie rozczarowuje, retrospekcje momentami wprowadzają chaos i spowalniają fabułę, jednak całość zrobiła na mnie dobre wrażenie. Myślę, że powinniśmy dać szansę autorce i zmotywować ją do napisania kolejnych tomów. Komisarz Bury ma przed sobą przyszłość. A ja chcę się dowiedzieć co się stało z Baśką. Dajcie im szanse. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie