Niezwykły styl pisania Zuzanny Gajewskiej zwrócił już moją uwagę podczas czytania ?Burzy?, ale nie da się nie zauważyć, że z każdą kolejną książką, warsztat pisarski autorki jest coraz lepszy. W ?Odwilży? podobnie jak w poprzednich częściach akcja nie pędzi w zawrotnym tempie i nie ma spektakularnych zwrotów, ale za to jest drobiazgowe śledztwo i pierwszorzędnie rozbudowane tło obyczajowe, uwagę zwraca też wspaniała kreacja bohaterów, zwłaszcza Eweliny.
Po przeczytaniu ?Burzy? nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo polubiłam główną bohaterkę Emilię Zawadzką. O tym, jak głęboko ta postać niezwykłej dziewczyny, która z taką łatwością pakuje się w kłopoty, zapadła mi w pamięć, przekonałam się, gdy autorka napisała kolejną część serii ? ?Zamieć?. Kreacja postaci Eweliny wciąż się zmienia i znacznie odbiega od tej, którą poznałam w ????????????????????, ale to nie jest zarzut, a wprost przeciwnie. Podoba mi się, że ta sympatyczna bohaterka nie jest wyłącznie skupiona na sobie, ale przede wszystkim na potrzebach innych.
Nadchodząca wiosna w Młynarach, a wraz z nią odwilż odkrywają tajemnicę tkwiącą w rzece.
Na dryfujące ciało mężczyzny, przypadkowo natyka się Ewelina Zawadzka, która w tej okolicy poszukuje ukochanej maskotki swojej córeczki zgubionej podczas zimowych szaleństw na śniegu. Na nogi zostaje postawiona ekipa dochodzeniowo ? śledcza Młynar, wspomagana przez miejscowych strażaków. Odnalezienie zwłok od razu rodzi mnóstwo pytań, bo jest sporo niewiadomych związanych z denatem z rzeki. Kim jest topielec? Jak długo zwłoki mężczyzny przebywały we wodzie? Czy ktoś przyczynił się do jego śmierci? I gdzie podziała się reszta jego odzieży, skoro denat nie ma na sobie nic poza slipami?
Śledztwo toczy się powoli i mozolnie, ale wydaje się, że właśnie takie powinno być. Nie udaje się ustalić tożsamości topielca, mimo usilnych starań szefa lokalnej policji Pawła Fabiańskiego. Ekipa śledczych ma utrudnione zadanie, bo nikt nie zgłosił zaginięcia, a z racji braku rzeczy przy nieboszczyku nie było dokumentów tożsamości. Jedynym tropem w sprawie jest odnaleziony medalik ze śladami krwi. Ewelina nie byłaby sobą, gdyby do sprawy nie dorzuciła, choć maleńkiego kamyczka, ale to właśnie on powoduje, że na światło dzienne zaczynają wychodzić fakty i tajemnice, o których śledczy nie mieli pojęcia.
Drobne elementy i szczegóły pojawiają się powoli, ale pozwolą w końcowym efekcie połączyć luźne nitki tej historii w jedną całość. Zwłaszcza wtedy, gdy tropy zaczynają prowadzić do pewnej samotnej chaty na skraju Młynar, do kobiety, która przez 20 lat przeżywała piekło na ziemi u boku męża tyrana. Postać maltretowanej kobiety okaże się kluczowa w sprawie, gdy z zakamarków jej pamięci zaczną wypełzać tragiczne epizody z jej życia. Mąż sadysta katował ją bezlitośnie tyle lat, a ona nie mogła liczyć na niczyją pomoc. Elżbieta to typowa ofiara uzależniona od oprawcy, która tkwiła w przemocowym związku, bo wydawało się, że z tej sytuacji nie ma wyjścia. Codziennie, gdy mąż się nad nią pastwił, ona modliła się o śmierć, która nie nadchodziła, a z drugiej strony wiedziała, że musi żyć ze względu na dzieci. To dla nich znosiła kolejne upokorzenia, bicie i gwałty, nieustającą gehennę, aż do dnia, gdy najstarszy syn wzywa policję?
Na uwagę zasługuje wspaniale skonstruowana postać głównej bohaterki, co jest jedną z niewątpliwych zalet powieści. Ewelina imponuje swoją empatią i ogromnym szacunkiem do zmarłych, a także ich rodzin. Miła i dobra dziewczyna, ale jak trzeba, reaguje w sposób, o który sama by się nie podejrzewała. Za Eweliną wciąż ciągnie się niechciana przeszłość. Dawny romans z żonatym mężczyzną, teraz ma swoje konsekwencje w teraźniejszości. Człowiek, który wtedy rozstał się z nią bez większego żalu, brutalnie z butami wchodzi w życie jej i córeczki. Ewelina nie potrafi zrozumieć, skąd po tylu latach nagle pojawił się u byłego tak silny instynkt ojcowski.
?Odwilż? to świetnie napisana powieść kryminalna z rozległym tłem obyczajowym. Ogromną zaletą i dużym plusem powieści jest fakt, że śledztwo prowadzi policja. Ewelina owszem pojawia się i autorka nie umniejsza jej roli, ale do wykrycia sprawcy głównie przyczyniają się organy ścigania. Finał ?Odwilży? jest dość zaskakujący i zapewne przyjdzie trochę poczekać na kolejną część serii, ale jak zawsze będzie warto.
I to, co wzbudziło mój niekłamany podziw, to poruszony problem przemocy domowej, która w naszym społeczeństwie wciąż jest tematem drażliwym. Zuzanna Gajewska poświęciła mnóstwo czasu, aby zapoznać się, jak działają mechanizmy przemocy, jak zachowują się osoby, które jej doświadczają, a jak sprawcy. Autorka chciała wiedzieć, czy na pewno to, co wymyśliła, nie jest przerysowane i przesadzone, ale jak się dowiedziała, rzeczywistość bywa często jeszcze gorsza. Elżbieta Wojtasik to postać fikcyjna, ale takich kobiet jak ona nie brakuje w naszym otoczeniu. ?takich domów jest wiele, takie dramaty się zdarzają. Każdego dnia. Czasem na odludziu, czasem za nasza ścianą ? napisała autorka w posłowiu. Uwolnienie ofiary przemocy z rąk kata nie spowoduje, że odtąd będą żyły w spokoju. Długo jeszcze, całymi latami przeżyta trauma nie da im spokoju, a niechciana przeszłość będzie wracała, w najmniej spodziewanym momencie objawiając się paraliżującym strachem.
?Odwilż? to bardzo dobry kryminał wart uwagi. Oprócz drobiazgowego śledztwa, dotyczącego zbrodni, wspaniale wykreowanych postaci, autorka doskonale przedstawiła społeczność małej miejscowości, w której wszyscy się znają, ale wolą nie słyszeć płaczu bitej kobiety i zastraszonych dzieci, przecież każdy ma swoje kłopoty i problemy i po co zaglądać w okna cudzego domu. Pije, to za swoje, bije, widocznie zasłużyła. Łatwiej zatkać uszy, zasłonić oczy, wtedy problemu nie będzie, po co wsadzać nos w nie swoje sprawy.
Opinia bierze udział w konkursie