Ich plan wydawał się idealny. Zgodnie z tym Lillia, Mary i Kat surowo ukarały swoich wrogów. Sprawiedliwości w końcu stało się zadość, ale ich życie bezpowrotnie się zmieniło. Chociaż nie wszystko potoczyło się zgodnie z planem, okazało się, że zemsta jest zbyt słodka, żeby tak po prostu jej się wyrzec. Pakt między dziewczynami trwa? Do czego posuną się tym razem? I czy one same wyjdą z tego bez szwanku? I gdy jedna z nich pozna prawdę o sobie? czy pozostałe zdołają ją unieść?
Druga odsłona cyklu Ból za ból amerykańskich pisarek Jenny Han i Siobhan Vivian. Po niezłej pierwszej części miałam pewne obawy, gdyż zbyt często kolejne książki w seriach bywają słabsze. Nie tym razem. Duetowi Han/Vivian udało się utrzymać poziom, choć tak, jak w poprzedniej powieści pierwsze sto stron szło mi jak po grudzie. Na szczęście później jest tylko lepiej.
Oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec (Stary testament, Księga Wyjścia).
Słodka zemsta od zawsze nam, ludziom ?smakowała?. Definiowana jako zło wyrządzone za zło. Nie jest niczym innym, jak odwetem za uczynione krzywdy. Jednak uważam, że może nas nieodwracalnie zmienić. Czy tak też się stanie z bohaterkami tej opowieści? Czy zemsta odmieni ich oblicza na zawsze? Czy im to wystarczy?
Lilla, Mary i Kat, trzy nastolatki, które w pierwszej części ukarały swoich wrogów, opowiadają dalej swoją historię. Autorki powierzają im narrację po kolei. Każda z nich przedstawia nam swoje przemyślenia, wątpliwości, żale.
Trzy dziewczyny, których z pozoru nic nie łączy. Lillia, cheerleaderka, bardzo ładna i popularna, pochodząca z bogatej azjatyckiej rodziny. Kat, outsiderka, nie licząca się ze zdaniem innych. Mary, samotniczka, która powróciła na wyspę, aby zacząć wszystko od początku. Scala je jedno, tajemnica, której ujawnienie mogłoby okazać się bardziej bolesne, niż sama zemsta.
Gdy czytałam Ból za ból miałam zastrzeżenia do niedopracowania postaci drugoplanowych. Tym razem jest lepiej, gdyż amerykańskie pisarki poświęciły tym bohaterom więcej czasu. Lepiej więc poznajemy osoby, które były po macoszemu potraktowane wcześniej. Wydaje mi się, że wyszło to z korzyścią dla fabuły.
Przyznaje, że Ogień za ogień czytało mi się nieźle, ale dopiero po przekroczeniu magicznej bariery stu stron. Książka jest na tyle ciekawa, że nie chce się jej odłożyć w trakcie czytania. Historia napisana przez Jenny Han i Siobhan Vivian jest spójna i lekko napisana, a do tego wzbudza szereg silnych emocji. Zakończenie naprawdę dobre, może nie wbiło mnie w fotel, ale na pewno znajdą się osoby, które będą pod dużym wrażeniem. Prawdę mówiąc (a raczej pisząc), ciekawa jestem kolejnej odsłony. Co też ciekawego naszykują tym razem dla nas autorki?
Ogień za ogień oczywiście polecam przede wszystkim nastolatkom, gdyż to do nich jest kierowana ta seria. Uważam, że czytanie powinno się zacząć od pierwszej części, by wiedzieć dokładnie o co w tym wszystkim chodzi. Mimo, że czyta się prawie błyskawicznie, fabuła jest zdecydowanie ważna, więc książka dla tych, którzy nie szukają tylko taniej rozrywki. Polecam młodym czytelnikom.
Opinia bierze udział w konkursie