Lorenzo to młody, ambitny weterynarz. Po włoskim dziadku dziedziczy olbrzymie tereny i zakłada wyjątkowy ogród zoologiczny, w którym dzikie zwierzęta mogą żyć w naturalnych warunkach. Despotyczny ojczym odmawia mu wsparcia, więc Lorenzo musi sam podjąć nierówną walkę o spełnienie swojego wielkiego marzenia. Niespodziewanie w jego życiu znów pojawia się Julia, jego pierwsza miłość, która szybko angażuje się w projekt. Lorenzo odkrywa, że wciąż potrafi kochać... Ale czy w sercu Julii jest jeszcze miejsce dla mężczyzny, który opuścił ją, gdy najbardziej go potrzebowała? "Park pochłaniał go bez reszty, był jego życiowym celem i każdego dnia dziękował swojemu dziadkowi Ettore, bez którego ten projekt nigdy by nie powstał." Rozpoczynając przygodę z niniejszą powieścią, to co od razu można zauważyć, to różnorodną kreację bohaterów. Nie da się ukryć, iż Lorenzo wysuwa się na pierwszy plan. Z miejsca zdobył moją sympatię cechami, jakimi został obdarzony. Ambicja i upór w dążeniu do wyznaczonego celu sprawiają, że i sam czytelnik nabiera ochoty do działania. Mężczyzna tworzy ogród zoologiczny, w którym pragnie stworzyć dzikim zwierzętom naturalne warunki do życia. Bardzo spodobał mi się ten wątek i muszę przyznać, iż sama, bądź co bądź tylko śledząc poczynania głównego bohatera, zaangażowałam się w ten projekt. Lorenzo ma matkę, na której wsparcie może zawsze liczyć. Sympatyczną postacią okazała się również Julia - pierwsza miłość Lorenza, a teraz pani weterynarz. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa z ojczymem naszego bohatera. Co za podły człowiek! Nie byłam w stanie zrozumieć jego postawy. "Złe kontakty z ojczymem spowodowały, że był zamknięty i wycofany, ale pod tą skorupą obojętności skrywał wrażliwość, która łączyła go z matką. Bez wątpienia szukał miłości, ale jak na razie żadnej kobiecie nie udało się do niego zbliżyć na tyle, by zapomniał o zawodzie sercowym, którego doznał pod koniec studiów. I tak, u progu trzydziestu czterech lat, nadal był sam." Françoise Bourdin przemyca między wierszami mnóstwo wartości, o których w codziennym, zabieganym świecie zapominamy. Na przykładzie przedstawionej historii pokazuje czym jest szczęście oraz wskazuje ścieżki, jakimi powinniśmy go szukać. Autorka skupiła się w dużej mierze na relacjach międzyludzkich, ukazując nam w pełnej krasie miłość, przyjaźń i zazdrość. W interesujący sposób kreśli uczucie między kobietą a mężczyzną, miłość matki do syna, brak wsparcia i zazdrość ze strony ojczyma, tęsknotę za tymi co odeszli czy stratę. Lektura "Ogrodu Lorenza" dostarczyła mi nie lada emocji i niezapomnianych przeżyć. Towarzyszyły mi smutek, strach, złość, radość. Oryginalny przewodni temat pozwolił mi poczuć się tak, jakbym rzeczywiście znajdowała się w tym egzotycznym dla mnie śmiecie zwierząt. "Ogród Lorenza" to bijąca ciepłem powieść, która skradnie serce każdego miłośnika zwierząt. To historia o miłości, przyjaźni, zazdrości, niezależności, trudnych decyzjach, rodzinnych konfliktach, a przede wszystkim o wielkiej pasji. To książka mobilizująca do działania. Gorąco polecam!