Choć fantasy zdaje się uchodzić za gatunek, w którym jedynie własna wyobraźnia stanowi ograniczenie dla pisarzy, większość z nich jedynie powiela znane od dawna schematy fabularne czy elementy świata. Na tym polu wybija się jednak kanadyjski autor Steven Erikson, który decyduje się przelać w książki wszystkie swoje pomysły.
?Ogrody Księżyca? stanowią dopiero pierwszy tom dziesięciotomowego cyklu, jednak same w sobie zawierają historię na tyle bogatą, iż przeciętny pisarz fantasy rozbiłby ją na to, co popularnie nazywa się trylogią ? w moim przekonaniu niepotrzebnie, bowiem kolejnym aspektem twórczości Eriksona, który mnie urzekł, jest jej dynamika. Kanadyjczyk zamiast przesadnie skupiać się na opisach niezbyt interesujących elementów świata i opowieści woli co krok raczyć czytelnika ciekawostkami na temat wykreowanego przez siebie uniwersum oraz zamieszkujących je postaci.
Kolejną wyjątkowością w Malazańskiej Księdze Poległych jest wszechobecność magii oraz istota nią się posługujących, jakimi są zarówno ludzcy czarodzieje, jak i przedwieczne bóstwa (które przedstawione zostają w sposób bardzo ludzki, bliski Homerowi, i aktywnie uczestniczą w poczynaniach śmiertelników). Natura czarów nie zostaje sprecyzowana, wobec czego działać może jako rozwiązanie deus ex machina, które czytelnik winien zaakceptować jako nagle wprowadzony, nowy element świata przedstawionego.
Fakt, że ?Ogrody Księżyca? są moją ulubioną przeczytaną dotychczas powieścią fantasy, nie sprawia, iż nie zauważam słabych stron tej pozycji. Sposób pisania Eriksona niejednokrotnie sprawia wrażenie surowego, nastawionego wyłącznie na podanie konkretnej informacji (kiedy indziej jednak pisarz decyduje się poetyzować opisy, co wychodzi mu całkiem nieźle, w moim przekonaniu). Inny problem stanowią motywacje i psychologia postaci, które są na tyle proste, że odgadują je i tłumaczą inni bohaterowie (co również jest wadą) i to w sposób, który przywodzić może na myśl rozprawkę ucznia podstawówki ? niestety, brak im głębi i subtelności w przedstawieniu.
Nie wątpię, że pierwszy tom Malazańskiej Księgi Poległych może niejednego odbiorcę odrzucić, szczególnie w początkowej części powieści. Erikson wrzuca czytelnika na głęboką wodę, wobec tego, aby cieszyć się twórczością tego autora należy wykazać się uważnością, rozważając dawkowane informacje oraz samodzielnie i stopniowo pogłębiając swą wizję świata powieści, albo cierpliwością, aż wyjaśnienia padną bardziej wprost po kilkuset stronach. Osobiście wybrałem pierwszą z tych metod, dzięki czemu lektura stała się swoistą grą ? ciekawą i angażującą.
Opinia bierze udział w konkursie