Autorka świetnie przyjętej powieści Gdzie śpiewają raki, wraz z mężem od wielu lat przemierzają Afrykę i prowadzą badania nad tamtejszymi ginącymi gatunkami. W wydanej wcześniej książce ?Zew Kalahari? opisywali życie lwów, szakali, hien brunatnych, żyraf i jeszcze wielu innych stworzeń ? a książka szybko stała się międzynarodowym bestsellerem.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że podobnie będzie w przypadku ?Oka słonia?, która to publikacja poświęcona została przede wszystkim pięknym, majestatycznym i bardzo inteligentnym stworzeniom ? słoniom. Słonie są cudowne; mów się, że to jedne z najwspanialszych cudów afrykańskiej dziczy. I chyba tak jest faktycznie. Do niedawna te piękne stworzenia całymi tysiącami wyrzynano dla pieniędzy. Mięso słonia stoi wysoko, ale jeszcze wyżej kość słoniowa pozyskiwana z kłów ? które to od zawsze były łupem kłusowników.
Owensowie mieli takie ?szczęście?, że trafili w sam środek starć z kłusownikami. Nie mieli wątpliwości po czyjej stronie stanąć. Wybrali jedyną, słuszną ? opowiedzieli się po stronie słoni. Ci wyjątkowi biolodzy robią wrażenie nieustraszonych. Gdy się o nich czyta, o ich przygodach w dziczy, to są chwile gdy ma się gęsią skórkę, choć wiadomo, że skoro czytamy tę książkę, to wszystko dobrze się skończyło ? a jednak.
A w przypadku słoni, to gdyby się przez chwilę zastanowić, to kłusownictwo ukróciłoby się samo i to bardzo szybko. Wystarczyłoby gdyby popyt na kość słoniową spadł do zera. Dzisiaj chyba można by znaleźć produkt zastępczy, który wyglądałby prawie identycznie, jak ta kość, a zwierzęta byłyby bezpieczne. Dlaczego odbierać życie drugiej istocie, i po co? Tylko po to, by chwalić się nowymi szachami z figurkami z kości słoniowej, czy innymi gadżetami. To bez sensu. A może zaproponujmy coś w zamian. Co można by zrobić z takiego człowieka?
?Oko słonia? czytałam z wielką przyjemnością i łzą w oku. Tak się składa, że to po domowych zwierzętach, które żyją na co dzień obok nas, są to moje ulubione dzikie zwierzęta. Nie wiem dlaczego, ale jakoś tak wyszło, że czuję do nich ogromny sentyment. Robią wrażenie, wiem wielkich, ale jednocześnie delikatnych. Potrafią być niebezpieczne, ale są do nas podobne ? tak, do nas ludzi. Lubią żyć w rodzinie. I robią coś, za co szanuję je najbardziej, gdy przychodzi ich kres, oddalają się i umierają w samotności. Nie chcą być dla nikogo ciężarem. Odchodzą na cmentarzysko słoni i tak dokonują swojego żywota. Nieprawdopodobnie inteligentne zwierzęta.
Książkę, która łączy w sobie przygodę i genialny reportaż z dzikiej Afryki, zdecydowanie polecam wszystkim, nie tylko tym zainteresowanym tematem. To pozycja ważna i wszyscy powinniśmy wiedzieć co robić, a czego nie robić, żeby zwierzęta, które są na wyginięciu były z nami jak najdłużej.
Opinia bierze udział w konkursie